Dzisiaj słów kilka na temat drugiej
odsłony genezy Człowieka ze Stali w wykonaniu Marka Waida oraz Leinila Francisa
Yu. Jeśli spodobał Wam się poprzedni album i nie czujecie przesytu
spowodowanego ciągłym wałkowaniem tego samego tematu, to podobnie jak ja
sięgniecie po dalszy ciąg aby dowiedzieć się między innymi tego, kto wyjdzie
zwycięski ze starcia Superman versus Lex Luthor. Tym tomem kończymy
jednocześnie z originami tego bohatera publikowanymi w ramach Wielkiej Kolekcji
Komiksów DC. W pozostałych dwudziestu odsłonach wspomnianej kolekcji z eSem w
roli głównej spotkamy się jeszcze cztery razy, z czego trzy to wspólne (i
publikowane już wcześniej w Polsce) występy z Batmanem. Śmiem twierdzić, że to
co najlepsze związane z tą postacią w tym momencie dobiega końca, gdyż poziom
czterech późniejszych historii jest niższy, niż dotychczas zaprezentowane w
odsłonach 12, 18, 19, 33, 39 oraz 40.
Wracając do drugiej części
DZIEDZICTWA. Poprzednie odsłony pokazywały pełną przygód i zwrotów akcji drogę,
jaką przeszedł Kal-El do momentu przywdziania stroju Supermana i pierwszej
konfrontacji z Luthorem. Kolejne odsłony to w większości starcie pomiędzy
dwójką wspomnianych postaci, z którego tylko jedna osoba może wyjść zwycięsko. Pierwsze
dwa rozdziały pokazują Clarka zmagającego się z problemem wyobcowania, zarówno
jako reporter Daily Planet, jak i superbohater. Jest to oczywiście w dużej
mierze konsekwencja działań Luthora z końcówki tomu 39, które miały na celu
przedstawić Supermana jako kosmitę, posłańca przygotowującego grunt pod inwazję
obcych na Ziemię. Przy okazji cofamy się w przeszłość i dzięki flashbackom obserwujemy
przyjacielskie relacje, jakie łączyły kiedyś Clarka z trzymającym się na uboczu
Lexem. Obaj posiadali niezwykły dar, dzięki któremu mogli zmienić świat na
lepsze. Obaj wybrali inną drogę życiową, w czym oczywiście ważną rolę odegrało
środowisko, w jakim się wychowali. Mogli nawet stworzyć dobrze współgrający
duet, a zamiast tego stanęli po zupełnie różnych stronach barykady.
Luthor zostaje ukazany jako
zgrabne połączenie naukowca (a konkretnie astrobiologa) oraz biznesmena.
Wypośrodkowane zostały zatem dwie wersje tej postaci - szalonego naukowca ze
Złotej Ery oraz milionera zaprezentowanego po KRYZYSIE NA NIESKOŃCZONYCH
ZIEMIACH. Duże ambicje młodego geniusza i nieszczęśliwy wypadek w Smallville sprawiły,
że chłopak na dobre odciął się od innych ludzi, stał się megalomanem stawiającym
siebie wyżej od pozostałych. Od początku widzimy, że Luthor jest mocno
zainteresowany życiem poza ziemskim, a zwłaszcza informacjami, jakie można
wyczytać z pewnego dobrze nam znanego kawałka zielonego meteorytu. Waid w
logiczny sposób pokazał, dlaczego Clark nie potrafił zrozumieć przekazu zawartego
we fragmencie jego planety. Najistotniejsze i najbardziej zaskakujące oraz
zakrawające na ironię jest to, że w tej genezie to Luthor wyjaśnia eSowi, skąd ten
drugi pochodzi, co się stało z jego planetą itp.
Lex chce przede wszystkim skompromitować
oraz zniszczyć Supermana. Ten drugi natomiast musi zrobić wszystko, aby
przekonać ludzi, że ma dobre zamiary i nie ma nic wspólnego z właśnie
rozpoczynającą się inwazją. Musi udowodnić, że to kto inny jest odpowiedzialny
za powstały chaos i sprawnie manipuluje mieszkańcami Metropolis. Nie ma co
ukrywać, że wszystko jak zwykle kończy się szczęśliwie dla głównego bohatera, a
końcowa scena zapewne u co wrażliwszych osób może nawet wycisnąć kilka łez
wzruszenia.
Odnośnie oprawy graficznej nic się nie zmieniło, także i moja
opinia na temat unikalnej kreski Leinila Francisa Yu pozostaje bez zmian. O ile
krajobrazy i dynamiczne sceny walki są bardzo przyjemne w odbiorze, o tyle przede
wszystkim do twarzy rysowanych przez tego artystę po prostu nie mogę się
przyzwyczaić. Kanciasta, nienaturalna mimika Patrząc jednak na wybrane, ciemniejsze i
obfitujące w dużą ilość czarnego tuszu plansze podejrzewam, że spodobały mi się
jakieś mroczniejsze klimaty i historie (może coś z Batmanem albo jakiś horror) zilustrowane
przez Filipińczyka. Do Supermana jego styl średnio mi pasuje.
Ponieważ wszystkie okładki zostały przedrukowane w poprzednim
tomie, spodziewałem się zobaczyć pod koniec dwie lub trzy strony jakichś bonusowych
szkiców, ale nic z tych rzeczy. To akurat dziwne, gdyż miejsca na takie dodatki
było przecież dokładnie tyle samo, co w tomie 39...
Tradycyjnie po głównej historii przenosimy się na chwilę w
klimaty sprzed kilku dekad, tym razem do roku 1960. Zanim jeszcze stał się
Supermanem, Superboy spotyka po raz pierwszy nowego mieszkańca Smallville -
naukowca Lexa Luthora. Początkowo obaj pomagają sobie nawzajem niczym dobrzy
przyjaciele, ale sytuacja ta bardzo szybko ulega zmianie. Twórcy w strasznie
naciągany i jakże charakterystyczny dla Srebrnej Ery komiksu sposób pokazują,
jaki Lex traci swoje włosy, zaczyna pałać nienawiścią do Chłopca ze Stali oraz
stara się podlizać mieszkańcom Smallville. Jak zwykle jest to gratka jedynie
dla smakoszy takich dań.
Druga część genezy Supermana
nakreślonej przez Marka Waida śledzi się jeszcze szybciej, niż pierwszą i
obfituje w większą ilość akcji, która cały czas trzyma w napięciu. Wzruszający
finał sprawia, że nie ma uczucia niedosytu i całość spina się bardzo przyjemną,
logiczną klamrą. Clark Kent akceptuje swoje tytułowe dziedzictwo jako
Ostatniego Syna Planety Krypton, jednocześnie przyjmując dobrowolnie na klatę
obowiązek obrony Metropolis i reszty nowej ojczyzny. Waid oraz Yu swoją
historią zrobili ukłon w stronę miłośników Złotej Ery komiksu, a także fanów serialu
SMALLVILLE. DZIEDZICTWO było jedną z inspiracji dla Zacka Snydera przy
tworzeniu 10 lat później filmowej odsłony przygód Supermana, co zresztą widać
oglądając jego CZŁOWIEKA ZE STALI. Nowa, zmodyfikowana geneza miała z jednej
strony szanować wieloletnią historię Kal-Ela, zaś z drugiej wprowadzić tego
bohatera w XXI wiek. I to się z pewnością udało. DZIEDZICTWO to bardzo solidna
rzecz, która dla części osób uważana jest za najlepszy origin eSa, jaki
kiedykolwiek powstał. Jeśli nawet nie zaliczacie się do tego grona, to i tak
powinniście z tą pozycją się obowiązkowo zapoznać. Chociażby dla samego
porównania z wcześniejszą genezą Byrne'a, czy późniejszą Johnsa.
Ocena: 4,5/6
Opisywane wydanie zawiera materiał z komiksów SUPERMAN: BIRTHRIGHT #7 -
12 oraz ACTION COMICS vol. 1 #271
Dawid Scheibe
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz