Recenzja powstała na podstawie wydań zeszytowych.
Choć postaci Aquamana i Green Arrowa nie łączy specjalnie dużo, to obie zadebiutowały w 1941 roku w tym samym zeszycie komiksowym, dlatego obie miały w zeszłym roku swoje 80-lecie. Nie wchodząc w szczegóły, obaj ci herosi a zwłaszcza drugi z nich, nie mają obecnie też najlepszej passy jeśli chodzi o wydawanie ich regularnych komiksowych serii. Być może dlatego, a być może z zupełnie z innych powodów, DC wypuściło siedmiozeszytową historię, gdzie obydwaj pełnią główne role. Całość jako wydanie zbiorcze zostało wydane tej jesieni. Jeśli jesteście ciekawi mojej opinii to zapraszam do reszty tekstu.
Scenarzystą tego komiksu jest Brandon Thomas. To ta sama osoba, która prowadziła ostatnio dwie mini-serie AQUAMAN: THE BECOMING oraz AQUAMEN. Recenzowany tutaj komiks nie jest jednak ich kontynuacją a bardziej niezależną historią. Z tego powodu, nie ma tutaj dalszych losów reprezentującego mniejszości Jacksona Hyde'a czyli dawnego Aqualada. Za rysunki odpowiadał Brazylijczyk Ronan Cliquet. Jest to twórca raczej rezerwowy, natomiast zdarzyło mu się już mieć dłuższy okres pracy z serią NIGHTWING.
A o co chodzi w fabule? Ano o to, że jakaś szemrana organizacja o nazwie Scorpio robiła jakieś eksperymenty z czasoprzestrzenią. Jej ingerencja doprowadziła do zmian w rzeczywistości w tym u tytułowych postaci. Oliver i Arthur mają nieoczekiwaną zamianę miejsc. Ten pierwszy staje się władcą Atlantydy, a drugi bogatym łucznikiem. Po krótkim konflikcie, dwóch herosów łączy siły. Organizacja Scorpio nie daje im spokoju, przepuszczając na nich atak. Aby było bardziej dziwnie dowódca tej organizacji, General Anderton w wyniku innych manipulacji czasoprzestrzenią, ma teraz ciało pół-człowieka, pół-dinozaura. Aha. Wbrew tytułowi DEEP TARGET większość akcji nie dzieje się pod wodą (pod ziemią zresztą też nie).
Wydanie zbiorcze zawiera materiały z zeszytów AQUAMAN/GREEN ARROW - DEEP TARGET #1 - 7.
Komiks jest dostępny w sprzedaży min. w sklepie internetowym Atom Comics.
Marcin „Kędzior” Michalski
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz