czwartek, 10 listopada 2022

SANDMAN TOM 7: ULOTNE ŻYCIA


Wyjątkowo — w zamian za Marcina z naszej redakcji — przyszło mi się zmierzyć z recenzją 7 tomu nowego wydania SANDMANA (trzeciego już w naszym kraju). ULOTNE ŻYCIA to też przy okazji jeden z 3 moich najulubieńszych tomów tej serii oraz historia niezwykle przełomowa – za równo dla losów Morfeusza oraz zrozumienia tego, co Neil Gaiman chciał swoim komiksem osiągnąć. 

Maligna, najmłodsza z Nieskończonych (niegdyś Marzenie) postanawia odszukać brata, który odszedł – Zniszczenie. W odnalezieniu tego, który nie chce zostać znaleziony, wesprze ją Sen. Ten oczywiście wyrusza w szaloną podróż po Ameryce z całkiem innego powodu. Reperkusje ich podróży będą jednak ogromne.

Seria SANDMAN Neila Gaimana to układanka. Misterna, skrupulatnie usnuta przez prawdziwego mistrza. W której każdy krok, każdy zeszyt przybliża nas do jej fantastycznego finału. ULOTNE ŻYCIA to jej element niezwykle ważny. Konkludujący pewne wątki, rozpoczynający inne oraz podkreślający ogólne przesłanie całej opowieści.

SANDMAN to między innymi historia o zmianie. O ponoszeniu konsekwencji własnych działań oraz decyzji. O tym, jak ważne jest niestanie w miejscu. Tom ten jest zaś dla niej nagłym poruszeniem wskazówek zegara, który zakurzony stał bez ruchu w kącie od niepamiętnych czasów. Niektórzy bogowie i nieśmiertelni wreszcie odchodzą, a inni zmieniają swój stan bądź rodzaj działalności. Odwlekane wizyty muszą zostać odbyte, a Nieskończeni — zmierzyć się z pytaniami o własną naturę.

Każdy z nich jest bowiem reprezentacją jakiejś idei, ale też źródłem jej przeciwieństwa. Bez snu nie byłoby w końcu jawy, a bez zniszczenia – stworzenia. Czy jednak idee te mogą istnieć bez swoich awatarów? Czy ludzie wciąż będą śnić, kiedy zabraknie Morfeusza? Czy będą niszczyć, choć Zniszczenie porzuci swoje obowiązki (i zajmie się pisaniem słabych wierszy?).

ULOTNE ŻYCIA można odczytywać na kilku poziomach: podstawowym fabularnym (jako intrygującą opowieść drogi ze świetnymi dialogami oraz narracją na chyba najwyższym możliwym poziomie), w ramach całej serii (jako zapowiedź zmiany, która nadejść musi) oraz poziomie meta.

W ramach niego Gaiman odnosi się do –  wciąż obecnego w mainstreamowym komiksie amerykańskim – kurczowego trzymania się statusu quo. Wszystkie historie DC czy Marvela (a nawet FISTASZKI Charlesa M. Schulza) zawsze wracają do punktu wyjścia. Tkwią zawieszone w czasie, a wszelkie zmiany są ostatecznie kosmetyczne albo zostają odwrócone. SANDMAN to zaś seria mówiąca o tym, że zmiany są motorem opowieści, a ich koniec nie jest czymś złym – tylko naturalnym porządkiem rzeczy. Czasami wieczne trwanie może stać się wręcz klątwą czy torturą. Zmiany są ważne, nawet jeżeli bywają bolesne.

Ta wielopoziomowość sprawia, że to lektura ponadczasowa. Tekst kultury, do którego można wracać i wracać, wciąż odkrywając ukryte znaczenia oraz tropy. A przy okazji otrzymujemy też fascynującą wizję USA lat 90. oraz gadającego psa Barnabę, który wprowadza sporo humoru do tej – dość poważnej w sumie – opowieści.

Graficznie mamy tu przede wszystkim do czynienia z fenomenalnymi rysunkami Jill Thompson (wspieranej gdzieniegdzie przez Vince’a Locke’a oraz Dicka Giordano), które kolorami ubarwił Daniel Vozzo (w historii, gdzie tak ważną rolę odkrywa Maligna, mógł się naprawdę czasem wyszaleć). Z jednej strony wpisują się one w trendy imprintu Vertigo z lat 90., ale w ogóle się nie starzeją. Potrafią być równie zmienne, co snuta historia i jej bohaterowie. Wciąż morfują. Czasami wydają się zwyczajne, by nas za chwilę pozbawić słów, a także totalnie zaskoczyć. Snują się niczym słowa spisane przez Neila, a jednocześnie są niesamowicie dynamiczne.

ULOTNE ŻYCIA to zwiastun nadchodzącego końca. Album, który niegdyś odcisnął na mnie niesamowite piękno. I mam nadzieję, że odciśnie je też na was i kolejnych pokoleniach czytelników. Nowe wydanie tej historii zachwyca zarówno wspomnianą treścią, jak i przepiękną nową okładką. Koniecznie powinniście mieć je na półce.

Album zawiera zeszyty #41-49 oryginalnej serii Sandman

Komiks do nabycia w sklepach Egmont oraz ATOM Comics

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz