Dzisiaj
postanowiłem odłożyć na chwilę na bok wszystko to, co związane jest z panującym obecnie w świecie DC okresem
znanym jako Rebirth/Odrodzenie i skupić się na czymś zdecydowanie mniej znanym
szerszej grupie odbiorcy. Dawno nie recenzowałem komiksu z imprintu Vertigo,
ale sytuacja ta w dużej mierze spowodowana jest strasznie ubogą i mało ciekawą
ofertą, jaką w ostatnich miesiącach ma do zaproponowania ten dogorywający odłam
DC Comics. Być może lepsze czasy wrócą w drugiej połowie przyszłego roku, kiedy
wspomniany imprint ma zostać poddany całkowitemu restartowi. W każdym razie jak
się patrzy na różne listy sprzedaży to widać, że jest taki jeden rodzynek,
który nie zamierza dać za wygraną i samotnie ratuje honor Vertigo. ASTRO CITY
to seria, która jako dyżurny przedstawiciel DC Comics zdobywa liczne
wyróżnienia, i która ukazując się od 2013 pod banerem Vertigo już za chwilę,
całkiem niepostrzeżenie doczeka się jubileuszowej, 50-tej odsłony. Warto zatem
przy tej okazji po raz pierwszy na DC Maniaku szerzej opisać ten stosunkowo
mało u nas popularny, ale z pewnością zasługujący na uwagę twór autorstwa Kurta
Busieka. Przyznane ASTRO CITY na przestrzeni 20 lat nagrody są chyba
wystarczającym powodem, aby prędzej czy później dać tej serii przynajmniej
szansę.
LIFE
IN THE BIG CITY zawiera materiał, który pierwotnie powstał w latach 95-96 jako
część oferty Image Comics. Można powiedzieć, że jest to takie ASTRO CITY:
POCZĄTEK. Sam długo zwlekałem z przeczytaniem tego tomu, a okazja nadarzyła
się, gdy sześcioczęściowa mini seria doczekała się nowego wydania w roku 2011. Czym
zatem jest ten szeroko zachwalany komiks, z którym statystyczny, przeciętny
miłośnik DC nigdy nie miał styczności? Najprościej powiedzieć, że jest to próba
(zresztą udana) odświeżenia, tchnięcia nowego życia w balansujące na granicy
upadku medium, jakim był w pewnym okresie komiks. Spojrzenie na tematykę
superbohaterską z zupełnie innej perspektywy. ASTRO CITY to nic innego, jak
list miłosny Kurta Busieka do Złotej Ery Komiksu. Czytając pierwszy tom
zdecydowanie wyczuwa się tą nostalgię oraz tęsknotę za starą, sprawdzoną szkołą
tworzenia historyjek obrazkowych. Za czasami, gdy przygody superbohaterów, mimo
iż nie były tak spektakularne oraz napakowane epickimi wymianami ciosów, niosły
ze sobą przede wszystkim jakieś konkretne, ważne przesłanie. Coś dla koneserów
dobrego superhero.
LIFE
IN THE BIG CITY to antologia, czyli w tym wypadku zbiór sześciu zamkniętych,
krótszych historii, które łączy jedna rzecz - ich akcja rozgrywa się w
tytułowym Astro City. Część z nich skupia się na ukazaniu równie ciekawej,
ludzkiej strony bycia superbohaterem (rozdziały 1 oraz 6). Inne natomiast
koncentrują się na zwykłych, pozbawionych jakichkolwiek nadprzyrodzonych mocy
mieszkańcach, których perypetie i problemy pozwalają lepiej przybliżyć
czytelnikowi świat wykreowany przez scenarzystę. W tych właśnie rozdziałach,
które stanowią o sile całego tomu, herosi są wprawdzie obecni, ale przewijają
się gdzieś w tle.
Otwierająca
zbiór historia opowiada typowy dzień z życia Samarytanina, czyli takiego
Supermana z Astro City, któremu największą przyjemność sprawia latanie.
Narratorem drugiego rozdziału jest redaktor naczelny gazety, który wspomina
swoją pierwszą dużą historię. Główną rolę oprócz "Perry'ego White'a"
odgrywa również lokalny "Kapitan Ameryka". W kolejnej historii
śledzimy losy drobnego złodziejaszka, który przypadkowo poznaje tajną tożsamość
jednego z zamaskowanych bohaterów. Okazuje się, że wiedza ta niekoniecznie
zmieni jego życie na lepsze. Czwarty epizod to dzień z życia kobiety z
przedmieścia, która pracuje w centrum.
Musi ona wybrać, gdzie tak naprawdę jest jej miejsce. Gościnnie pojawia się
"Fantastyczna Czwórka". Przedostatni rozdział cechuje spora dawka
humoru, a w głównej roli pojawia się pewien kosmita robiący notatki na temat
mieszkańców Ziemi oraz jej obrońców. Na koniec obserwujemy randkę Samarytanina
z "Wonder Woman", a przy okazji poznajemy szczegóły związane z
originem najpotężniejszego superbohatera z Astro City. Każda z tych opowieści
jest inna, unikatowa, a ich poziom jest albo dobry, albo bardzo dobry.
Busiek,
Anderson oraz Ross stworzyli całkowicie od podstaw całe miasto, a także
nakreślili sylwetki poszczególnych bohaterów. Akcja umiejscowiona jest
teoretycznie w połowie lat 90-tych, ale widać wyraźnie, że jest to bardziej
unowocześniona, wyidealizowana, pozbawiona wielu negatywnych elementów
charakterystycznych dla tamtej epoki, Ameryka z przełomu lat 40-tych i 50-tych
ubiegłego stulecia. Jedna dzielnica przykładowo przypomina bardziej Metropolis,
inna natomiast Gotham City. Dużą rolę odgrywa tutaj ambitne, stawiające tylko i
wyłącznie na prawdę dziennikarstwo. Liczne, czasem mniej, a czasem bardziej
widoczne nawiązania do wszelkich postaci, czy miejsc jest jak najbardziej
celowe. Fani komiksów DC oraz Marvela szybko zorientują się, że Kurt Busiek
bazował większość swoich herosów oraz złoczyńców właśnie na znanych, lubianych
oraz sprawdzonych postaciach z tych dwóch wydawnictw. W wyniku takiego zabiegu
otrzymaliśmy wiele cudacznych, często zabawnych strojów oraz pseudonimów, ale
jak już wspomniałem wyżej ich obecność służy często jedynie jako ukazanie ważnych
kwestii, które pragnie poruszyć w konkretnej historii scenarzysta. Co warte
podkreślenia - Busiek nie stawia za wszelką cenę Samarytanina i spółki ponad
zwykłymi obywatelami, jako nieskazitelnych wzorów do naśladowania.
Za
warstwę plastyczną odpowiada Brent Anderson, który od tego momentu stał się
nieodłącznym kompanem Busieka i, co dziś jest rzadko spotykane, zilustrował
prawie wszystkie zeszyty z ASTRO CITY w tytule. Piękne okładki namalował
natomiast Alex Ross. Kreska Andersona należy do tych realistycznych, które
stosunkowo dobrze oddają emocje na twarzach poszczególnych bohaterów. Można przy
okazji zauważyć ewidentne, rzucające się w oczy inspiracje tego artysty pracami
Neala Adamsa. Dużą rolę odgrywa tutaj sposób nakładania tuszu, co Anderson
osobiście wykonuje, i co stanowi ważny, charakterystyczny element jego
warsztatu. Podobnie jak dbałość o szczegóły i drugi plan, gdy jest to akurat
wymagane. Osobiście nie mogę zaliczyć Andersona do grona moich ulubionych
rysowników pracujących dla DC i zdaję sobie sprawę, iż jego prace nie wszystkim
przypadną szczególnie do gustu. Jest jednak w jego kresce jakaś magia, która
akurat w przypadku ASTRO CITY zdaje w miarę dobrze egzamin.
Oprócz
głównej historii omawiany komiks posiada całkiem sporą ilość dodatków. Na samym
początku znajduje się czteroczęściowy wstęp Kurta Busieka z 1996 roku, w którym
opowiada on w ciekawy sposób o kulisach powstania ASTRO CITY. Na końcu zaś
dostajemy składający się dokładnie z jedenastu stron szkicownik plus koncepty
postaci autorstwa Brenta Andersona, a wszystko opatrzone krótkim komentarzem
Busieka. Po nich umieszczone są także szkice wybranych postaci oraz okładki do
poszczególnych numerów - wszystko wykonane przez Aleksa Rossa.
ASTRO
CITY z pewnością nie jest komiksem, który z miejsca przypadnie każdemu do
gustu. Można uznać go za wybitny, a można za nudny i ciężkostrawny. Słyszałem
opinię, że do tej serii po prostu trzeba w pewnym momencie dorosnąć/dojrzeć, i
coś w tym stwierdzeniu faktycznie jest na rzeczy. Jest to tytuł dla osób
znudzonych mainstreamem, tzw. masówką i powtarzającymi się cyklicznie,
wywracającymi wszystko do góry nogami, epickimi przygodami tych samych,
pisanych i rysowanych od kilku dekad przez kolejne pokolenia twórców superbohaterów.
To pozycja dla tych, którzy szukają czegoś bardziej ambitnego, nieszablonowego,
oryginalnego, kompletnie niepowiązanego z wydarzeniami, jakie rozgrywały, czy
też rozgrywają się aktualnie w DCU. LIFE IN THE BIG CITY to pierwszy tom całego
cyklu, po którego lekturze albo wciągniecie się w niezwykły klimat stworzony
przez Busieka oraz Andersona i zapragniecie więcej, albo staniecie po stronie
mniejszości i uznacie, że to jednak nie to, czego szukaliście. Warto jednak dać
twórcom szansę, bo według mnie jak najbardziej sobie na to zasłużyli i od lat
wykonują kawał dobrej, solidnej roboty.
"You are now leaving
Astro City. Please drive carefully"
Ocena: 4,5/6
Opisywane wydanie zawiera materiał z komiksów ASTRO CITY vol. 1 #1 - 6.
Ten oraz różne inne komiksy z cyklu ASTRO CITY znajdziecie w ofercie
sklepu ATOM Comics.
Grafiki pochodzą z Comicvine.
Dawid Scheibe
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz