środa, 16 września 2020

LEGION OF SUPER-HEROES: FIVE YEARS LATER OMNIBUS VOL. 1

Kiedy zamawiałem ten komiks w marcu w ramach preorderu, miałem mieszane uczucia. Z jednej strony bardzo cieszyłem się, że za jakiś czas moją kolekcję może wzbogacić tak pokaźny objętościowo zbiór z przygodami Legionu Superbohaterów sprzed kilku dekad. Z drugiej jednak strony miałem poważne wątpliwości, czy komiks ten rzeczywiście zostanie wydany, nastawiając się już zawczasu na to, iż wkrótce DC może wycofać go z oferty. Wszystko przez to, że w ostatnich latach wydawnictwo bardzo często najpierw coś zapowiadało, a później szybko się z tych planów wycofywało. Dla historii "Five Years Later" to nie byłaby niestety żadna nowość, gdyż fani tej wersji Legionu już od dłuższego czasu czekali na zbiorcze wydanie, a kiedy ostatnio wreszcie takowe zapowiedziano, nie trzeba było czekać specjalnie długo na decyzję o kasacji. Anulowano po drodze także DOLLAR COMICS: LOSH 1989 #1.Tym większa okazała się moja radość, gdy omnibus trafił wreszcie w moje ręce. Mało tego, premiera komiksu oficjalnie powinna nastąpić (po niezbyt dużych wszelkich koronawirusowych obsuwach) 22 września, a ja swój egzemplarz mogłem podziwiać już na początku tego miesiąca. Poniżej znajdziecie - nie mogło być inaczej - kilka słów zachęty do sięgnięcia po ten zbiór, a także sporą galerię zdjęć.

Już pierwsze strony wyraźnie pokazują, że mamy do czynienia z czymś zupełnie innym, niż standardowe przygody Legionu. Minęło pięć lat od zakończenia "Magic Wars" i pokonaniu, nie bez pewnych poświęceń, potężnego Arcymaga. Na ostatnich kadrach obserwowaliśmy, jak dowodzony przez Sensor Girl zespół zastanawiał się nad tym, w jakim kierunku drużyna powinna podążać, jaka czeka ją przyszłość. Pięć lat później okazuje się, że tej przyszłości nie ma, bo zespół już nie istnieje, został (ku zadowoleniu pani prezydent Zjednoczonych Planet) rozwiązany. Obcięto fundusze i sprzedano siedzibę Legionu. Część byłych Legionistów jest ścigana przez Kosmiczną Policję, niektórzy trafili za kratki, a jeszcze inni uznani są za martwych. Jedni założyli rodziny i prowadzą w miarę normalne życie, inni nadal nie mogą dojść do siebie z powodu wydarzeń z ostatnich lat. Nastały bardzo mroczne i ponure czasy, gdzie tak naprawdę nikt nie dba o ład i porządek. W dodatku Ziemia jest potajemnie kontrolowana przez Dominatorów, którzy przeprowadzają w podziemiach swoje tajne eksperymenty. W pewnym momencie jeden z byłych Legionistów uznaje, że czas tchnąć trochę optymizmu, dać mieszkańcom Zjednoczonych Planet nową nadzieję i spróbować odbudować to, co przez lata stanowiło dobrze funkcjonujący organizm. Przed Reepem Daggle trudne zadanie, ale krok po kroku i w niemałych bólach, odmieniony Legion powstaje z kolan.

Główni bohaterowie nie są już nastolatkami, tylko weszli w etap dorosłości. Porzucili swoje kolorowe trykoty, a także cudaczne pseudonimy z końcówkami "Lad", "Boy", Girl", czy "Las". Kiedy spotykamy ich pod długiej przerwie, niektórych ciężko nawet poznać, gdyż przeszli mniejsze lub większe metamorfozy, zarówno pod względem wyglądu, jak i samego zachowania. Wizualnie najbardziej zmienił się dawny Timber Wolf (i to nie raz, co pokazują późniejsze jego przygody w tym tomie), z kolei np. Cosmic Boy stracił swoje moce, Shrinking Violet cierpi na depresję spowodowaną udziałem w wojnie, zaś Ultra Boy po śmierci ukochanej zajął się przemytem na rodzinnej planecie. Ogólny obraz jest na początku bardzo przygnębiający, a czytelnik musi sam, na podstawie czasem szczątkowych informacji odgadnąć, z kim ze znanych postaci ma do czynienia, co daną postać spotkało podczas pięcioletniej przerwy. Pomagają w tym trochę umieszczone na końcu wielu rozdziałów teksty, będące notatkami policyjnymi, rządowymi, czy też osobistymi poszczególnych bohaterów (patrz grafika powyżej). Niestety nie wszystkie znaki zapytania zostają satysfakcjonująco wyjaśnione i pozostawione wyobraźni czytelnika. Przykładem niech będą chociażby szczegóły wojny pomiędzy mieszkańcami Braal oraz Imsk.

Zmontowana na nowo przed Reepa drużyna, w której składzie znalazły się również nowe postacie, jako Kono, czy Devlin O'Ryan, stawia czoła takim przeciwnikom, jak Roxxas, Dark Circle, Evillo, Mordru, czy nawet Darkseid. Głównymi złymi są jednak przez cały czas Dominatorzy, a finał starcia z nimi jest niezwykle szokujący, wyznaczający zupełnie nowy kierunek w historii wszystkich Ziemian. Zresztą, to właśnie po zakończeniu wątku dotyczącego Dominatorów z serią rozstał się Keith Giffen, który od początku odpowiadał razem z małżeństwem Bierbaum oraz Alem Gordonem (który nie tylko nakładał tusz, a nawet samodzielnie napisał odsłony 21-24) za obmyślanie nowych przygód Legionistów. Giffen oddał jednak stery i usunął się nieco w cień już po dwóch latach tworzenia serii, kiedy na główny plan powrócili (szczegóły znajdziecie czytając ten komiks) dawni, oryginalni i młodzi Legioniści w swoich charakterystycznych kostiumach, co naturalnie stworzyło możliwości do ukazania zupełnie nowych historii. Można zatem cały omnibus podzielić na dwa etapy, z czego pierwszy skupia się głównie na dorosłym Legionie (do zeszytu 24 włącznie), zaś drugi już bardziej na młodym Legionie. Nie ukrywam, że ten pierwszy czytało mi się lepiej, gdyż miał swój nietypowy, specyficzny brudny klimat, zaś później zrobiło się już bardziej cukierkowo. Druga część to już takie ratowanie trochę rozpadającego się tworu, na który najzwyczajniej nie było już pomysłu.

Gościnnie pojawia się Człowiek ze Stali, a wszystko za sprawą jednego z rozdziałów sagi "Time and Time Again". Ci, którzy zbierali SUPERMANA od TM-Semic i posiadają zeszyt 8/93 z pewnością kojarzą rozdział, w którym dochodzi do destrukcji Księżyca przez Linear Mana. Superman powrócił dzięki temu wybuchowi do swoich czasów, ale nie było okazji dowiedzieć się, jak rozpad Księżyca wpłynął na Ziemian oraz Legion w XXX wieku. Tutaj dostajemy na to odpowiedź.

Dużym zarzutem w stronę scenarzystów oraz edytora Marka Waida jest fakt, iż mówiąc potocznie olali, czy też wymazali w większości dotychczasowy dorobek Legionu, wprowadzając pewne kontrowersyjne zmiany. Bardzo szybko usunięto z legionowej mitologii Superboya oraz Supergirl, zastępując ich Lar Gandem oraz jego kuzynką - Lauren Gand. Pozbyto się również dla wygody Time Trappera, zastępując go równie potężną Glorith. Wszystkie te korekty oraz sam "stary" Legion zostały jednak całkowicie wymazane i zapomniane, wraz z wielką czystką podczas ZERO HOUR.

Tak, jak nietypowa i specyficzna jest fabuła, tak samo specyficzne są ilustracje w tym komiksie. A przynajmniej przez dużą jego część (mniej więcej całą pierwszą połowę), kiedy za warstwę wizualną odpowiada Keith Giffen. Artysta ten prezentuje tutaj swój zmieniony styl, który wprowadził już chwilę wcześniej, a konkretnie pod koniec trwania serii LEGION OF SUPER-HEROES VOL. 3. Przemycił również z tego samego miejsca podział strony na dziewięć paneli, co powielają także inni artyści tworzący ten tom. Taki schemat jest tutaj zdecydowanie dominujący, a wyjątków od niego jest niewiele. Łatwo jest jednak do takiego szablonu się przyzwyczaić, co jakby nie patrzeć daje możliwość do pokazania więcej rzeczy w trakcie jednego rozdziału. Nietypowy układ znajdziemy chociażby w zeszycie 38, gdzie katastrofę związaną ze zniszczeniem Ziemi i ratowaniem mieszkańców ukazano w formie jednostronicowych plansz z naniesionym obok opisem, bez dymków z tekstem. Kreska Giffena może niektórych drażnić, ale ja mam do niej dużą słabość i uważam, że dodatkowo podkreśla ona chaos i trudną sytuację Legionu oraz całych Zjednoczonych Planet w tej opowieści. Idealnie ukazuje brud i zniszczenie, co uderza w czytelnika czy to patrząc na ubrania noszone przez główne postacie, czy też obserwując budynki, ulice, podziemia, statki powietrzne itp.

Jak już wspomniałem, ten omnibus to nie tylko ilustracje Keitha, ale również całej masy gościnnych twórców dysponujących różnorodnymi stylami, mniej lub bardziej ładnymi dla oka. Duży wkład ma zwłaszcza Jason Pearson, stając się w pewnym momencie zastępcą Giffena i głównym rysownikiem serii. Pozostali twórcy zaliczyli od jednego do kilku występów, a są wśród nich mniej lub bardziej znani statystycznemu komiksomaniakowi: Stuart Immonen, Chris Sprouse, Dan Jurgens, June Brigman, Dusty Abell, David Williams, Colleen Doran, Brandon Peterson, Paris Cullins, Joe Phillips, Doug Braithwaite. Co ciekawe, nazwisk tych twórców nie umieszczono na początku, gdzie mamy rozpiskę poszczególnych rozdziałów. Zamiast tego podano jedynie twórców samych okładek. Pierwszy raz się z czymś takim spotykam.

Kilka słów na temat kwestii technicznych. Omnibus wydany jest w sposób standardowy dla tego typu powiększonych objętościowo zbiorów od DC. Ta robiąca wrażenie swoim rozmiarem "cegła" waży prawie 4 kg i liczy sobie ponad 1400 stron. Cała obwoluta wraz ze skrzydełkami prezentuje się następująco:

Pod obwolutą znajduje się taka, jakże prosta i nieskomplikowana grafika, będąca jednocześnie pierwszą planszą pierwszego zeszytu serii:

Sama okładka Dusty Abella, choć nie jest brzydka, nie oddaje niestety dobrze tego, co znajdziemy wewnątrz omawianego albumu. Osobiście w kontekście okładki takiego omnibusa wybierałbym bardziej pomiędzy grafikami zdobiącymi zeszyty 8, 12, czy też tą pochodzącą z WHO'S WHO IN THE DC UNIVERSE #9 (znajdziecie ją w sekcji z dodatkami):

A tak naprawdę najlepiej byłoby, gdyby Keith Giffen stworzył z tej okazji zupełnie nową ilustrację, co jest częstym rozwiązaniem w przypadku tego typu zbiorów. Wygląda jednak na to, że wspomniany twórca jest cały czas mocno zapracowany obmyśleniem tego, jak upakować 8 pozostałych rozdziałów swojej maksi serii INFERIOR FIVE w 2 zeszyty, na które niektórzy fani czekają od stycznia ;)

To, co mnie najbardziej rozczarowało, to brak jakiegokolwiek wstępu, czy też posłowia, na które nie ukrywam się nastawiałem. Obojętnie, czy autorem byłby wspomniany Giffen, ktoś z małżeństwa Bierbaum, czy też Al Gordon. Szkoda, że nic z tego nie wyszło.

Jakościowo wydanie oceniam jak najbardziej pozytywnie. Nie ma żadnych błędów w druku typu puste dymki, pomylone strony, czy też niewyraźne kadry, a przynajmniej ja takowych nie wypatrzyłem. Tutaj należą się zatem brawa dla osób nadzorujących proces składania i drukowania, bo przecież pamiętamy jakie były z tym problemy w ostatnich latach, i ile razy trzeba było wymieniać błędne kpie na prawidłowe.

Sekcja z dodatkami to równo 88 stron, czyli całkiem sporo. Składają się na nie prawie w całości, dosyć bogate w treść kartoteki poszczególnych Legionistów, które pierwotnie umieszczone były w kolejnych częściach magazynu WHO'S WHO. Oprócz tego dostajemy dwustronicową rozkładówkę z całym składem drużyny, możliwość podziwiania 15 okazjonalnych kart pocztowych, czy też grafikę promującą start serii w roku 1989.





LEGION OF SUPER-HEROES: FIVE YEARS LATER OMNIBUS VOL. 1 to potężna dawka trzymającej w napięciu lektury, którą nie sposób przyswoić sobie za jednym zamachem, i to nie tylko ze względu na rozmiary tego tomu. Fabuła jest momentami bardzo dziwaczna, zawiła, owiana mrokiem i tajemnicą, nie podana jak na przysłowiowej tacy, zdecydowanie nie należąca do tych lekkich, łatwych i przystępnych dla każdego. Komiks ten zmusza do większego myślenia, skupienia, wymaga w miarę dobrej znajomości dotychczasowej historii drużyny. Przy spełnieniu odpowiednich warunków ze strony odbiorcy, w tym przymknięciu oka na kilka zgrzytów związanych z klasycznym kontinuum, opowieść ta dostarcza jednak dużej frajdy. Takie serie/runy albo się kocha, albo się nienawidzi. Nie ma żadnej opcji pomiędzy. Osobiście chętnie do tej wersji Legionu wracam, cieszę się z zainwestowanych w omnibusa pieniędzy i jeśli kiedykolwiek miałaby się ukazać kontynuacja, to z pewnością po nią sięgnę.


Opisywane wydanie zawiera materiał z komiksów LEGION OF SUPER-HEROES vol. 4 #1-39, LEGION OF SUPER-HEROES ANNUAL #1-3, TIMBER WOLF #1-5, ADVENTURES OF SUPERMAN #478 oraz WHO'S WHO IN DC UNIVERSE #1-11, #13-14 oraz #16.

Jeśli jesteście fanami tego okresu w historii Legionu, a do tego dysponujecie większą ilością gotówki, to będący tematem tej recenzji omnibus możecie zamawiać w sklepie ATOM Comics.

Dawid Scheibe

4 komentarze:

  1. Mogłbyś polecić co warto czytać z Legionu? Mam tylko Legion Dna, Superman and the Legion of Super-Heroes Johnsa i mini z Final Crisis. :)
    Jakie omnibusy/zbiorcze powinienem kupić?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niedawną moją polecankę odnośnie najlepszych historii znajdziesz tutaj: http://dcmaniak.blogspot.com/2020/06/top-10-najlepszych-historii-z-udziaem.html

      Usuń
    2. Niestety zbiorczych z Legionem nie ma tak dużo, DC wolno bo wolno ale serwuje co jakiś czas trochę starszych historii. Wiadomo jednak, że nie każdemu jednak te oldskulowe historyjki będą pasowały.

      Z bardziej przystępnych, jak się uda dorwać, to https://comicvine.gamespot.com/legion-of-super-heroes-the-great-darkness-saga-the/4000-246586/ oraz kontynuację w postaci https://comicvine.gamespot.com/legion-of-super-heroes-the-curse-the-deluxe-editio/4000-464966/

      Czekam najbardziej na omnibus, czy powiększone zbiorcze Legion vol. 3 z 1984 roku. Kiedyś wydano dwa pierwsze trejdy, ale całość zdecydowanie zasługuje na publikacje w nowej odsłonie.

      Usuń
    3. OK, dzięki. Mnie raczej te nowsze rzeczy interesują. Starsze komiksy kupuję dla rysunków np. Kirby'ego, Ditko czy Steranko, itp.

      Usuń