piątek, 21 lipca 2023

JACK Z BAŚNI TOM 1


"Hultaj z Baśniogrodu powraca!"

Takim oto hasłem wydawnictwo Egmont reklamowało pierwszy z trzech integrali serii JACK OF FABLES, stanowiącej spin off niezwykle popularnych BAŚNI Billia Wilinghama o najbardziej niepokornym z Baśniowców. Za serię odpryskową odpowiada Willingham wraz z Lilah Sturges (dawniej Matthewem Sturgesem). Zaskakujące prawda? Wiem, ja też nie widziałem w użyciu słowa "hultaj" od lat.


Hit the road Jack and don't you come back, 

No more no more no more no more. 

Hit the Road Jack and don't you come back no more. 

What you say?

Zacznijmy od najważniejszego. To nie jest komiks dla nowych czytelników. To pozycja dla fanów BAŚNI, znających już to uniwersum. JACK nie jest tak dobry, jak sama seria pisana przez Willinghama, ale to wciąż solidny komiks rozrywkowy, który pozwala wielbicielom Baśniowców poprzebywać z nimi jeszcze trochę czasu. Warto również nadmienić, że pomiędzy drugim a trzecim tomem tejże edycji JACKA rozgrywa się WIELKI BAŚNIOWY CROSSOVER, czyli 13 tom BAŚNI.

W kwestii jakości wydania jest ono tożsame z tym, jak wydano u nas BAŚNIE. Miękka oprawa i  offestowy papier, który śmierdzi jak cholera. Co przywołuje wspomnienia, gdyż swego czasu gdy Egmont wydawał komiksy z Vertigo tylko w ten sposób, to każdy z nich musiałem wywietrzyć, żeby nie zadusić się w trakcie lektury. Ach, wspomnień czar... Spójność wydań dobitnie podkreśla słowa byłego już szefa komiksowej części Egmontu Tomasza Kołodziejczaka, który podkreślał, że w ciągu najbliższych lat nie ma co liczyć na reedycję BAŚNI w pogrubionych HC. A szkoda, bo to jedna z tych serii, która zdecydowanie na taką edycję zasługuje.  Tymczasem dodrukowano brakujące tomy serii i jeśli ktoś chciał uzupełnić sobie braki w kolekcji, to jest ku temu okazja.

Ale ale kim jest Jack? Czytelnicy BAŚNI zapewne doskonale pamiętają tego dupka i spieszę donieść, że Jack nie zmienił się nic a nic. Gdyby Johnny Bravo był intencjonalnie bucem to wypisz wymaluj nasz hultaj z Baśniogrodu. Chodząca definicja maczyzmu, narcyz jakich mało, seksita i cwaniak. To typ postaci, której nie da się lubić. Powinno to być problematyczne przy protagoniście, ale w tym przypadku nie jest. Nie darzę Jacka nawet krztyną sympatii i czułem satysfakcję gdy dostawał po gębie. Autentycznie bawi, że dostaje to, co na zasługuje. W czym spora zasługa Tony'ego Akinsa, głównego rysownika serii, niezwykle sprawnie oddającego mimikę twarzy.

Historie pomimo momentami dużej stawki są pełne humoru bardziej niż miało to miejsce w BAŚNIACH. Zaczynamy od Jacka uwięzionego wraz z innymi Baśniwocami w Osiedlu dla emerytów "Złote gałęzie", stanowiącego w rzeczywistości fasadę dla planów tajemniczego Pana Korekty. Tenże jegomość i jego rodzina odrywają kluczową rolę we wspomnianym już 13, crossoverowym tomie BAŚNI. Następnie poznajemy historię Jacka Frosta, a w kolejnych rozdziałach Jack trafia do Las Vegas. Co tam się działo, to już musicie przekonać się sami, ja nie mogę Wam tego zdradzić w myśl zasady "Co zdarzyło się w Vegas, zostaje w Vegas". Album wieńczy opowieść z Excaliburem, który utkwił w zastępczym 'kamieniu" oraz motywem, który mimowolnie kojarzy się mi z niesławną, pajęczą "Saga Klonów". Jak przeczytacie, to możecie dać znać, czy Wasz tok rozumowania był podobny.

JACK Z BAŚNI to wersja light swojego starszego brata. Dobry komiks rozrywkowy, który dopełni fantastyczny świat zrodzony z wyobraźni Willinghama. Po cichu liczę, że to zaledwie początek i Egmont w przyszłości nie tylko sięgnie po kontynuację głównego cyklu (w USA obecnie wychodzi dwunastozeszytowa maksi seria), ale też spin offy, a zwłaszcza ten z Kopciuszkiem w roli głównej.


Album zawiera materiały opublikowane pierwotnie w amerykańskich zeszytach „Jack of Fables” #1-16 oraz wybór wstępnych szkiców Akinsa, a także przedmowę autorstwa samego żywiołowego Jacka.

Komiks otrzymałem do recenzji od wydawcy. Wydawca nie ma wpływu na moją opinię.


Damian Maksymowicz

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz