niedziela, 2 lipca 2023

WONDER WOMAN HISTORIA: THE AMAZONS

Jak nie trudno zauważyć komiksy związane z Wonder Woman recenzuję bardzo rzadko, gdyż po pierwsze nie jest to jakoś szczególnie lubiana przeze mnie bohaterka świata DC, a po drugie poziom tych komiksów w ostatnim czasie do wysokich nie należy. Od czasu runu Azzarello i Chianga w ramach New 52, który wyjątkowo mocno trafił swoją oryginalnością w moje gusta, od kolejnych runów odbijam się jak od ściany. Sprawdzam z reguły pierwsze dwa, czy nawet trzy numery, a potem przestaję czytać i czekam na zmianę twórców. Przygody Diany, Hipolity, Nubii, czy Yary w ramach głównego uniwersum, poza małymi wyjątkami, stanowią niskich lotów rozrywkę, czego przykładem jest chociażby TRIAL OF THE AMAZONS, na który to crossover swego czasu narobiłem sobie apetytu, a który zawiódł na całej linii. Po cichu liczę, że może Tom King okaże się właściwą osobą na właściwym miejscu i stworzy jakąś wartą zapamiętania opowieść, tchnie nowego ducha w ten wołający głośno od dłuższego czasu o ratunek zakątka DCU. W każdym razie, jeśli chciałem znaleźć coś ciekawego z udziałem WW, to albo sięgałem po klasykę sprzed kilku dekad, albo też zaglądałem do imprintu Black Label. Tam właśnie urodził się tak cholernie dobry projekt, jak WONDER WOMAN: DEATH EARTH Daniela Warrena Johnsona z roku 2020, a także WONDER WOMAN HISTORIA: THE AMAZONS (2021/22), po który to album w twardej oprawie sięgnąłem w ciemno, kiedy tylko ujrzał światło dzienne w czerwcu tego roku. I zapewniam, że było warto.

Hera: "We have had enough of men"

Ares: "Which men mother?"

Hera: "All of them"

Wiele lat temu królowa Hera oraz kilka innych liczących się bogiń zamieszkujących Olimp, niezadowolone z tego, jak mężczyźni traktują kobiety, postanowiły połączyć siły i w sekrecie wcielić w życie pewien plan. Plan, w ramach którego powstały niezwykłe kobiety, niezwykłe wojowniczki - Amazonki. Ich istnienie niezbyt długo utrzymało się w tajemnicy przed Zeusem i pozostałymi bogami, a wszystko za sprawą jednej z uratowanych przez nie kobiet - Hippolity. To właśnie ona zapragnęła zostać jedną z Amazonek, a jej desperacja doprowadziła do wybuchu wojny na Olimpie, po której nic nie będzie już takie samo, jak wcześniej.

Kelly Sue DeConnick skupiła się na originie Amazonek, czyli temacie niejednokrotnie już wałkowanym na różne sposoby przez różnych twórców. Skoro ktoś decyduje się ponownie poruszyć tą kwestię, to musi mieć w głowie naprawdę ciekawe, oryginalne i angażujące czytelnika podejście do początków Amazonek, Hippolity i Diany. Okazało się, że DeConnick rzeczywiście takie ma, dodając do mitologii związanej z Wonder Woman i greckimi bogami pewne interesujące i dobrze uzasadnione elementy. Historia jest spójna, poprowadzona w dobrym tempie, trzymająca w napięciu i wciągająca od początku do samego końca. Wonder Woman widnieje wyraźnie w tytule na okładce, ale w rzeczywistości Diana pojawia się jedynie jako mały brzdąc na kilku ostatnich stronach. W tej historii bowiem na pierwszy plan wyłaniają się Hera, Hekate, Hestia, Atena, Afrodyta, Demeter, Artemida, a także Hippolita. Całość jest opowiedziana właśnie z perspektywy matki Diany oraz kilku greckich bogiń.

Designy dotyczące panteonu greckich bogów są bardzo fajne, w niektórych przypadkach zaskakujące, ale bez problemu można te wszelkie innowacje w wyglądach zaakceptować. Przy okazji zostają podkreślone i wyraźnie wypunktowane różne wady Zeusa i spółki, którzy nie są bytami idealnymi, zachowują się jak zwykli ludzie, którzy dorwali się do władzy, ale tak naprawdę nie potrafią rządzić i gardzą swoimi poddanymi. Zeusa chyba nie sposób w tej opowieści polubić, za to na przeciwnym biegunie znajduje się nieoczekiwanie Hera, która o dziwo tym razem została ukazana w nieco korzystniejszym świetle, niż w innych komiksach przeczytanych przeze mnie do tej pory. DeConnick pokazuje, jak ciężkie jest życie kobiet w świecie zdominowanym przez przeświadczonych o własnej wyższości mężczyzn oraz jakie konsekwencje może mieć bunt przeciwko takiemu stanowi rzeczy i rozłam na samej górze. I choć nie ma tutaj nic mocno odkrywczego, to jednak ważny jest sposób, w jaki scenarzystka to pokazuje, mocno emocjonalnie, utrzymując ciekawość czytelnika i zaangażowanie do samego końca. A przynajmniej w moim przypadku tak było.

Komiks odpowiada na najważniejsze pytania dotyczące tego, kim są i skąd się wzięły Amazonki, dlaczego ostatecznie wylądowały na Temiskirze, w jaki sposób Hippolita stanęła na ich czele i wreszcie - jak doszło do narodzin Diany. Czyta się bardzo szybko i nie ma poczucia, jakby coś zostało przedłużone, na siłę rozciągnięte, lub niedostatecznie pokazane, a dialogi okazały się treściwe, nie żadne zapychacze. Po przewróceniu ostatniej strony poczułem zadowolenie, ale jednocześnie niedosyt, ze to już koniec. Pierwszy rozdział zajął mi najwięcej czasu, ale tylko dlatego, że na wielu planszach po prostu mój wzrok musiał zatrzymać się na dłuższą chwilę, gdyż grzechem byłoby tego nie zrobić :)

Wizualnie mamy do czynienie z prawdziwą ucztą dla oczu. I nie chodzi tylko o samo wnętrze, ale również o efektowne okładki, obwolutę oraz to, co ukrywa się pod obwolutą. Wydanie w twardej oprawie dostępne jest w dwóch wariantach okładkowych, ja akurat skusiłem się na wersję stworzoną wspólnie przez trójkę artystów - Phila Jimeneza, Gene Ha oraz Nicolę Scott. Nie pamiętam, żeby kiedykolwiek wcześniej zakupił komiks z tak pięknie ozdobioną obwolutą, która zachwyca zwłaszcza tą drugą stroną, jaka w większości innych albumów od DC jest po prostu pusta/biała. Tutaj mamy grafikę pochodzącą z wewnątrz, na której przedstawiono 30 pierwszych Amazonek. Po zdjęciu obwoluty również sama okładka prezentuje się satysfakcjonująco z tymi pozłacanymi elementami na ciemnogranatowym tle. Bardzo mi się to podoba.



Wnętrze narysowali kolejno Jimenez, Ha oraz Scott, każde równo po jednym rozdziale. I chociaż dysponują odmiennymi stylami, to zapewniam, że nie przeszkadza to absolutnie w trakcie śledzenia przebiegu akcji. Oczywiście pierwsze skrzypce gra Phil Jimenez, którego prace sprawiają, że szczęka dosłownie opada ze zdziwienia i zachwytu. Bogactwo detali, efektowne rozkładówki na dwie strony i równie spektakularne te mniejsze kadry, przez co czytelnik na dłużej zawiesza wzrok i podziwia kunszt oraz włożoną pracę. Gene Ha i Nicola Scott nie są oczywiście w stanie dorównać wyczynom swojego poprzednika, ale trzeba przyznać, że oboje przelewają na papier to, co mają najlepsze, dają z siebie wszystko, dopieszczają każdy szczegół i tym samym dostajemy moim zdaniem najlepsze rysunki, jakie kiedykolwiek udało im się stworzyć. Wiadomo - chciałoby się, żeby to Jimenez zilustrował całość, ale skoro nie było to możliwe, to trudno i trzeba się naprawdę cieszyć z tego, co finalnie otrzymaliśmy w swoje ręce. Nie muszę chyba dodawać, że powiększony format i możliwość podziwiania warstwy wizualnej w papierowej wersji komiksu sprawiają, że przyjemność z obcowania z tym komiksem jest jeszcze większa. Poszczególne zeszyty ukazywały się w sporych odstępach - listopad 2021/kwiecień 2022/grudzień 2022 - ale patrząc na stopień dopracowania absolutnie nie dziwię się i rozumiem artystów, że potrzebowali więcej czasu, niż zazwyczaj.

Na samym końcu umieszczono 25 stron dodatków, które stanowią ciekawe dopełnienie przeczytanego właśnie komiksu. Znajdziemy tutaj projekty poszczególnych plemion i opisy każdej członkini, jakie przygotował Jimenez, wgląd w proces twórczy Gene Ha oraz Nicoli Scott, notatkę o przyznanych statuetkach Eisnera w 2022 roku, a także oryginalny pomysł i ogólny zarys historii, jaką DeConnick przygotowała i przesłała do swojego redaktora w roku 2017. Co ciekawe, z tego ostatniego tekstu dowiedzieć się można, że scenarzystka planowała stworzyć pierwotnie trzy albumy po 120-144 stron składające się na jedną całość. Coś na kształt cyklu EARTH ONE/ZIEMIA JEDEN. Kto wie, może jest szansa, że ten cel uda się kiedyś zrealizować. Nie miałbym nic przeciwko.

WONDER WOMAN HISTORIA: THE AMAZONS to dobry przykład na to, jak idealnie zgrane potrafią być ze sobą ilustracje z fabułą, jak pełnym ważnych wartości, przemyśleń, aktualnych do dziś problemów potrafi być komiks, jak trafnie, z wyczuciem i w ciekawy sposób można podejść do mitologii związanej z Amazonkami. Album piękny wizualnie, ale również urzekający pod względem scenariusza, dialogów, rozpisania poszczególnych postaci tego greckiego dramatu. Cztery nominacje i dwie statuetki Eisnera okazały się w pełni zasłużonymi. Takie komiksy w ramach DC nie często powstają, po takie komiksy zdecydowanie warto sięgać i później do nich wracać, nawet jeśli nie jest się mega fanem Wonder Woman.

Opisywane wydanie zawiera materiał z komiksów WONDER WOMAN HISTORIA: THE AMAZONS #1 - 3.

Komiks ten znajdziecie m.in. w ofercie sklepu ATOM Comics.

Dawid Scheibe

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz