wtorek, 27 maja 2025

BATMAN: POGROMCA SPRAWIEDLIWOŚCI TOM 3

"Jestem nikim, więc mogę być każdym. Zajmę twoje miejsce..."

BATMAN: POGROMCA SPRAWIEDLIWOŚCI zdecydowanie nie należy do tych tytułów z oferty Egmontu, na których kontynuację czekam za każdym razem z dużym utęsknieniem. O ile przygody Batmana w alternatywnym Absolute Universe to dla mnie coś wręcz obowiązkowego do sprawdzenia, bez czego nie wyobrażam sobie już oferty DC, o tyle perypetie Człowieka Nietoperza w mangowym wydaniu traktuję jako ciekawostkę, coś do sprawdzenia w wolnej chwili, przy okazji, bez jakiegoś pośpiechu. Ponieważ przeczytałem dwa wcześniejsze tomiki, to głupio byłoby nie pociągnąć już tego do końca. Trzecia odsłona ukazała się rok po publikacji przez Egmont drugiej odsłony, ale na szczęście na zakończenie nie będzie trzeba już tyle czekać i całość domknie się za pięć miesięcy. No dobra, to już nie przeciągając, poniżej kilka zdań ode mnie odnośnie tego, co mi się podobało, a co niekoniecznie w najnowszej części autorskich przygód Mrocznego Rycerza od duetu Eiichi Shimizu oraz Tomohiro Shimoguchi. 

Podobnie, jak to było w pierwszej i drugiej odsłonie, tak i tutaj akcja całkiem szybko posuwa się do przodu. Całość czyta się bardzo sprawnie i ani się nie obejrzymy, a już mamy przed oczami ostatnią z tych niecałych 190 stron. Wszystko przez to, że tekstu nie uświadczymy tutaj zbyt wiele, a same ilustracje w wielu miejscach wystarczają, aby przedstawić przebieg wydarzeń  i zbudować odpowiednie napięcie. Dłuższe wymiany zdań można policzyć na palcach jednej ręki, głównie pomiędzy Alfredem i Bruce'em oraz Batmanem i Jokerem. Czy to źle? Wręcz przeciwnie, takie rozwiązanie jak najbardziej pasuje, przynajmniej nie trzeba narzekać na nudne, zniechęcające zapychające i nic nie wnoszące sekwencje.

Druga część zostawiła nas z intrygującym cliffhangerem dotyczącym Robina. Niestety w tym komiksie wątek ten został odłożony całkowicie na bok. Kontrolowanego przez zbuntowaną sztuczną inteligencję Justice Bustera widzimy zaledwie na kilku kadrach, gdzieś w środku komiksu, a zatem coś nowego w tym temacie pojawi się dopiero w tomie czwartym. Zamiast tego twórcy postanowili skupić się całkowicie na kwestii mężczyzny, który zamordował Wayne'ów i tym, co łączy tę sprawę z morderstwem Graysonów w Haly's Circus.

"Ktoś, kto nie ma nadziei... nie zdoła ocalić ludzi ani tego miasta"

Historia zaczyna wreszcie nabierać konkretnych kształtów, widać mniej więcej ogólny obraz i kierunek, w jakim całość zmierza. Kolejne elementy układanki znajdują swoje miejsce, przez co kwestia pomagającego Jasonowi Dicka, Joe Chilla, Graysonów, rodziców Bruce'a, serii potwornych morderstw w Gotham oraz tajemniczego wujka przybiera kształt jednej, klarownej kompozycji. Naprawdę fajnie się obserwuje, jak karty wreszcie zostają wyłożone na stół i brutalny złoczyńca wychodzi z ukrycia. Przy okazji dochodzi do zacieśnienia więzi pomiędzy Toddem i Wayne'em, a ich relacja ewoluuje w dosyć naturalny i łatwy do zaakceptowania przez odbiorcę sposób. Swoją ścieżkę życiową próbuje także znaleźć młody Grayson, który na kilku przykładach boleśnie przekonuje się, jak brutalne i niesprawiedliwe potrafi być życie.

Ton komiksu jest mroczniejszy, poważniejszy, a gdyby ukazała się wersja w kolorze, to okazałoby się, że dominuje tutaj zdecydowanie czerwień, czytaj krew. Autorzy wykorzystują tę alternatywną batmanową rzeczywistość, aby nieco inaczej pokazać origin i losy znanych postaci, ale jednocześnie robiąc ukłon w stronę klasycznych, kultowych momentów znanych z głównego uniwersum. Ostatni rozdział nieprzypadkowo nosi tytuł "Śmierć w rodzinie", zostawiając czytelnika z potężnym ładunkiem emocjonalnym. Naprawdę udanie wyszły te wszystkie twisty fabularne, Joker rzeczywiście przeraża, a do tego to zakończenie, gdzie nie ma żadnych hamulców i następuje ostre jeb@#%cie! 

Bruce, który przez dużą część komiksu zastanawia się mocno na temat swojego postępowania i drogi życiowej, jaką wybrał po śmierci rodziców, dostaje od życia kolejny cios (niedawno zdradził go Robin) i zobaczymy, jak/czy uda mu się teraz podnieść z kolan. Nie ma co - zrobiło się interesująco.

Do warstwy graficznej proponowanej w tej serii zdążyłem się już przyzwyczaić i po raz kolejny twórcy dostarczają solidnej jakości prace. Z każdym tomem co raz bardziej przypadają mi one do gustu, jest dosyć szczegółowo, wyraźnie, a sceny które mają z założenia szokować i wywoływać duże emocje u czytelnika rzeczywiście spełniają swoją funkcję. W przeciwieństwie chociażby do tomu pierwszego, nie miałem żadnego problemu ze śledzeniem wydarzeń i zastanawianiem się, co takiego rysownik właśnie chciał mi pokazać. Dotyczyło to głównie dynamicznych scen pojedynków, pościgów itp. Tym razem fabuła jest bardziej przyziemna, skupiona bardziej na śledztwie, osobistych rozterkach, a wszelkie nowinki technologiczne, wypasione zabawki czy roboty zostały odstawione praktycznie na bok. A do tego te pozbawione słów ostatnie 10 stron, którymi rysownik pięknie oddał cały dramat sytuacji. Wizualnie zatem jest naprawdę dobrze i udało się wygenerować oczekiwany klimat.

BATMAN: POGROMCA SPRAWIEDLIWOŚCI nadal nie jest jakimś świetnym tytułem, który z czystym sumieniem mogę każdemu polecić, ale muszę uczciwie przyznać, że wraz z trzecią odsłoną wskoczył on na zadowalający mnie wyższy poziom. Z egmontowymi mangami skupionymi odpowiednio na Jokerze i Supermanie dałem już sobie spokój, bo najzwyczajniej szkoda mi czasu na tego typu nietypowy humor, ale w przypadku Batmana czuję się zaintrygowany. Chętnie sprawdzę, co twórcy przyszykowali w kolejnej, zaplanowanej u nas na październik odsłonie, i czy finał tej serii okaże się równie dobry, a może nawet i lepszy od tego, co otrzymałem w trzecim tomiku.

Egzemplarz recenzencki otrzymany od Egmontu, a wydawca nie miał żadnego wpływu na treść tej recenzji.

BATMAN: POGROMCA SPRAWIEDLIWOŚCI, TOM 1 zawiera rozdziały 14 - 22 i jest do kupienia w sklepie internetowym Egmontu oraz na ATOM Comics.

Dawid Scheibe

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz