wtorek, 4 września 2018

SUPERWOMAN vol. 2: REDISCOVERY

Superman jest jednym z najbardziej znanych fikcyjnych bohaterów, o którym komiksy przez lata generowały i dalej generują duże wpływy do DC. Aby wykorzystać jego popularność, wydawca nie ogranicza się tylko do wydawania kilku równoległych serii o tej postaci, ale również oferuje komiksy o bohaterach mniej lub bardziej powiązanych ze znanym Kryptończykiem. Niektórzy czytelnicy DCManiaka mogli zauważyć, że w ramach samego Rebirth pojawiła się na blogu ciepła recenzja pierwszego tomu NEW SUPER-MAN autorstwa Dawida oraz bardzo chłodna recenzja pierwszego tomu SUPERWOMAN, tym razem mojego autorstwa. Pewnym chichotem losu jest to, że właśnie ten drugi komiks, otrzymuje teraz na blogu recenzję drugiego tomu. No cóż … Kończąc wstęp zapraszam, do rozwinięcia tego tekstu.

Pierwszy zeszyt tego wydania zbiorczego to domknięcie wątków z poprzedniego tomu, przeplatana z głupiutką historią gdzie Lana Long (tudzież jej duch) rozmawia z innymi postaciami. Prowadzi go dotychczasowy scenarzysta Phil Jimenez. Następne cztery zeszyty są już kierowane przez Kate Perkins. Pewnie dla wielu ludzi, osoba ta jest dla totalnie nieznana. Dla mnie też taka była natomiast, internet podpowiada, że była ona w czasie NEW52 zaangażowana w serie SUPERGIRL, pod koniec jej istnienia. Część prowadzona przez Perkins również nie jest większą historią. Pierwszy z jej zeszytów opowiada o kryzysie emocjonalnym głównej bohaterki. Drugi o przebadaniu jej w nowoczesnej kapsule, podczas którego ni z tego ni z owego, uruchamia się system bojowy. Ostatnie dwa zeszyty dotyczą problemów z krewnym narzeczonego bohaterki o pseudonimie Steel i jednocześnie nawiązują do tego co było wcześniej. Jeśli kogoś to interesuje, w komiksie są też dalsze losy Josepha Martina (Atomic Sculla), trzecioligowego złoczyńcy, który w poprzednim tomie dostał szanse na zrobienie czegoś dobrego.

Komiks zostawił mnie z mieszanymi uczuciami. Tak samo jak w poprzednim tomie, prowadzenie fabuły jest do bólu nielogiczne. Chyba najbardziej było to widoczne, kiedy kończył się jakiś składowy numer i zaczynał następny. Mój umysł kilka razy protestował przy uznawaniu, że nowa treść, to kontynuacja tego co było wcześniej. No i jeszcze w finale dostajemy „wielką” walkę bez pomysłu. Z drugiej strony brak spójności scenariusza nie irytuje tak bardzo jak w poprzednim tomie. Może nowa scenarzystka mimo wszystko bardziej się postarała, może trochę się uodporniłem na takie głupotki, a może to zasługa rysunków. Zdecydowanie widać rotację grafików, aczkolwiek szkice są raczej prostsze, co usunęło istotny problem z wcześniejszego trejdu. Nie ma już nadmiaru ekspozycji, który swoim ogromem utrudniał czytelność. Nie chce być też źle zrozumiany. Rysunki mogą być uznane za akceptowalne, ale też nie są wybitne. I co z tego, że ktoś wpadł na fajny pomysł aby wystylizować postać Steela na amerykańskiego aktora Dwayne'a Johnsona, skoro realizacja tej skończyła się na dosłownie trzech stronach.

Ciężko mi zrecenzować ten tom bez odniesienia do wcześniejszego. Drugie wydanie zbiorcze SUPERWOMAN jest lepsze od pierwszego, ale w dalszym ciągu trudno nazwać je dobrym. Tym bardziej, że równolegle do przygód o Lanie Long, czytałem zdecydowanie bardziej wciągający komiks (o bardzo długim tytule i akronimie HFWCOAK), którego fabułę można byłoby określić dwoma słowami: „o niczym”. Największą zaletą SUPERWOMAN: REDISCOVERY jest to, że można te dzieło przeczytać bez większej irytacji i łatwo zapomnieć. Jeśli chcecie poczytać dobrą komiksową historię, niestety muszę zasugerować, żeby poszukać gdzieś indziej.
     
Kędzior
     
------------------------------------------------------------------------------
      
Omawiany tom zawiera oryginalne zeszyty SUPERWOMAN (2016) #8-12
       
SUPERWOMAN vol. 2: REDISCOVERY do kupienia w ATOM Comics

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz