piątek, 7 września 2018

WKKDC #54 - SUPERMAN: DLA JUTRA cz. 1


Wśród multum różnorakich komiksowych opowieści z Supermanem w roli głównej, znaleźć można i taką, bardzo nietypową historię obrazkową, która kilkanaście lat temu powstała w wyniku współpracy Briana Azzarello oraz Jima Lee. Głośne nazwiska, które gwarantują wysoką jakość finalnego produktu, stąd też niezwykle logicznym wydaje się przeświadczenie, iż również tym razem dostaniemy co najmniej dobry scenariusz zwizualizowany w przyjemny dla oka sposób. Kilka razy w ciągu ostatnich lat przymierzałem się do lektury tej historii, ale zawsze odkładałem to na później. Dopiero teraz, przy okazji najnowszego tomu WKKDC, mogłem wreszcie zapoznać się z tym fragmentem bogatej komiksowej historii eSa. Przy okazji mogę przekonać się na własnej skórze, czy spora fala krytyki, jak spłynęła na ten tytuł jest zasłużona. Całość, podobnie jak w oryginale podzielono na dwie części. Przyjrzyjmy się zatem krótko pierwszej z nich.

Zapowiedź brzmi całkiem ciekawie. Człowiek ze Stali bada sprawę tajemniczego zniknięcia miliona ludzi, do którego doszło rok temu, gdy obrońca Metropolis przebywał daleko od Ziemi. Wśród zaginionych jest między innymi jego ukochana Lois. Niestety już od samego początku czułem się nieswojo czytając ten komiks, który utrzymany jest w zdecydowanie ponurym, mrocznym i pesymistycznym klimacie. Klimacie, który mniej pasuje do Supermana, a bardziej do Batmana. Sama zagadka zniknięcia stanowi jedynie tło i bardzo, ale to bardzo wolno posuwa się do przodu. Minęło sześć zeszytów, a kwestia ta praktycznie stoi dalej w miejscu. Elementy układanki niby powoli zaczynają do siebie pasować, ale scenarzysta zdecydowanie nie potrafi zainteresować czytelnika, a wręcz przeciwnie, przynudza go. Na pierwszym planie dostajemy natomiast zamyślonego, przeżywającego moralne rozterki, obwiniającego się o wcześniejsze wydarzenia eSa, w dodatku zaangażowanego w konflikt zbrojny gdzieś na Środkowym Wschodzie. Próbuję sobie wyobrazić, że Azzarello miał pomysł na głębszą, ambitniejszą i poważniejszą historię, gdzie głowny bohater zmaga się ze swoimi lękami oraz wątpliwościami, ale sama realizacja wypadła bardzo blado. Superman zachowuje się, jakby nie był tym znanym i lubianym Supermanem, tylko jakimś cholernym bogiem, który jednym słowem potrafi pokonać żywioły ziemi, ognia, wody i powietrza. Zniechęcił mnie już sam początek, zaś koniec to już jakieś jedno wielkie nieporozumienie. Rozczarowanie - to idealne słowo, które towarzyszyło mi praktycznie od pierwszej, aż do ostatniej strony tego komiksu. 

Kolejne postacie zostają wprowadzone do gry, ale odbywa się to w sposób chaotyczny i nieprzygotowany. Pojawia się na chwilę gościnnie Liga Sprawiedliwości, ale jej zachowanie jest kompletnie niezrozumiałe. Fabuła jest tak specyficznie skonstruowana, że niejedna osoba może się zgubić skacząc z miejsca do miejsca, czy z przeszłości do teraźniejszości. Po stronie plusów/pozytywów scenariusza zapisałbym właściwie tylko część dialogów pomiędzy Supermanem a chorującym na raka księdzem. Część, bo  niektóre wymiany zdań są w dziwny sposób przerywane, lub najzwyczajniej w świecie idiotyczne.

Nie ma żadnych wątpliwości, że największą zaletą tego tomu jest jego warstwa plastyczna. Jim Lee cieszy się w naszym kraju dużą sympatią, stąd też wiele osób chociażby tylko dla jego prac sięgnie po ten komiks. Sprawdzone i dobrze zgrane trio tworzone wspólnie z inkerem Scottem Williamsem oraz kolorystą Alexem Sinclairem większość osób z pewnością zadowoli ilustracjami, jakie stworzyli na łamach DLA JUTRA. Lee prezentuje tutaj swoją standardową, sprawdzoną i lubianą przez wielu kreskę. Niestety nie można powiedzieć, że jakoś specjalnie błyszczy i wspina się na wyżyny swoich umiejętności. Artysta ten zdecydowanie lepiej sprawdza się bowiem w dynamicznych, obfitujących w sporą ilość efektownej akcji opowieściach. Brian Azzarello nie stwarza mu aż tak dużego pola do popisu, nie daje możliwości wykazania się w większym stopniu. Dla Jima Lee nie był to zbyt trafiony projekt, ale i tak spisał się całkiem dobrze i starał się jak mógł, aby ładnie "opakować" mierny scenariusz kolegi.

Pod koniec tradycyjnie znajduje się sekcja z okładkami do poszczególnych zeszytów, a także oldskulowa historyjka z roku 1958. Tym razem jest to debiut Fortecy Samotności, w której eS spędza swój wolny czas prowadząc różne eksperymenty, gromadząc prezenty dla przyjaciół oraz... zapisując paznokciami metalowe karty swojego dziennika. Przy okazji musi również zmierzyć się ze specjalną łamigłówką, którą przygotował dla niego Batman-żartowniś. Całkiem niedawno miałem okazję czytać tę historyjkę w oryginale, gdyż wchodzi ona w skład jubileuszowego albumu wydanego z okazji 80-tych urodzin Supermana. Wiadomo, taki styl retro nie wszystkim leży, ale jak już zdecydujecie się przeczytać, to z pewnością odsłona ta dostarczy Wam sporo powodów do uśmiechu na twarzy.

Pierwsza część DLA JUTRA to najzwyczajniej słaby, nudny i rozczarowujący prawie na całej linii komiks. Aż musiałem zerknąć podczas czytania, czy aby na pewno mnie nie oszukano i jako scenarzysta rzeczywiście widnieje wymieniony na początku Brian Azzarello. I faktycznie to ten sam gość, który stworzył chociażby genialne 100 NABOI. Jak widać nawet najlepsi miewają słabsze momenty i nie każdy nadaje się na scenarzystę przygód Ostatniego Syna Planety Krypton. Końcowe sceny są chyba najbardziej rozczarowujące i z pewnością nie zachęcają do tego, aby sięgnąć po drugą część. Na tą chwilę pozostaje mi żywić jeszcze niewielką nadzieję, że w kolejnym tomie sytuacja jakimś cudem nagle zmieni się na lepsze. 54 tom WKKDC to jeden z tych komiksów, które kupuje się wyłącznie dla delektowania się warstwą graficzną, zwłaszcza pracami Jima Lee. Jeśli nie jesteście jego fanami, albo nie zależy Wam na kompletnej panoramie na grzbietach, to lepiej zainwestujcie pieniądze w inny sposób.

Ocena: 2/6

Opisywane wydanie zawiera materiał z komiksów SUPERMAN vol. 2 #204 - 209 oraz ACTION COMICS vol. 1 #241.

Dawid Scheibe

2 komentarze:

  1. Dziękuję za recenzje :) Pieniądze zainwestuje w coś lepszego :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wreszcie komiks z Supermanem,który porusza naprawdę głębokie tematy naszej natury,egzystencji,wiary,milości,religii-problematykę rządów,najemników,moralności i interwencji zbrojnych-wzajemnego dążenia ludzkości do samounicestwienia.Jest tu wiele,w tym parę wątków urwanych,parę niepotrzebnych momentów,niedopowiedzeń.Nie jest to łatwa lektura,napisana w nietypowy sposób,ale dla osób poszukujących ambitniejszych pozycji komiksowych ta pozycja uważnie czytana daje satysfakcję.Mnie bardzo się podobała,dostatkowo Jim Lee,którego uwiebiam od czasów Punishera i X-men dopełnił całości.To drugi po Luthorze scenariusz Briana Azzraello z jakim miałem styczność-stawiam ten komiks o oczko wyżej od Luthora,choć oba są ponad przeciętne.

    OdpowiedzUsuń