Pod koniec kwietnia ukazał się
trzeci już tom z przygodami nietypowej drużyny, jaka została powołana do życia
przez scenarzystę Scotta Lobdella oraz rysownika Dextera Soya. Najnowsze
wydanie zbiorcze posiada nieco ponad 200 stron i jest pod tym względem znacznie
okazalsze, od WHO IS ARTEMIS? Dotychczasowe odsłony serii mile zaskoczyły i
sprawiły, że bardzo szybko dołączyłem do powiększającego się grona fanów
niezwykle oryginalnej trójcy. Mowa oczywiście o byłym Robinie, mającym uraz do
tępych przedmiotów typu łom, niezbyt udanym klonie Supermana o inteligencji
małego dziecka, a także płomiennowłosej Amazonce wywodzącej się z egipskiego
plemienia. Miałem prawo żywić nadzieję, iż lektura BIZARRO REBORN znów
pozostawi po sobie sporo pozytywnych wrażeń, zwłaszcza, że już sam tytuł jest
bardzo wymowny i jednoznacznie wskazuje, kto umieszczony został w centrum
wydarzeń.
Nie jest żadną niespodzianką,
że twórcy tym razem skupiają się najbardziej na postaci Bizarro. W
dotychczasowych wydaniach zbiorczych pierwsze skrzypce grali odpowiednio Jason
Todd oraz Artemis, stąd najwyższy czas, aby wysławiający się w specyficzny
sposób trzeci członek ekipy otrzymał swoje przysłowiowe pięć minut,
przywłaszczył sobie pierwszy plan. Mamy tutaj do czynienia z bezpośrednią
kontynuacją drugiego trejda, pod koniec którego doszło do dramatycznych
wydarzeń z udziałem Bizarro w Quaracu. Ceną, jaką zapłacił za uratowanie wielu
niewinnych istot okazuje się śmierć. Oczywiście zdesperowani przyjaciele zrobią
wszystko, aby pomimo beznadziejnej sytuacji odzyskać towarzysza, który wbrew
wszelkiej logice stał się im niezwykle bliski. Ich jedyna nadzieja leży w
stwórcy, "ojcu" Bizarro, co jak niemal zwykle w przypadku Luthora
można przyrównać do obarczonego ryzykiem oraz dużą niewiadomą paktu zawartego z
diabłem. Kończy się pewna ery i jednocześnie zaczyna zupełnie w życiu Outlaws,
dowodzonych przez Red Hooda.
Umarł Bizarro, niech żyje
Bizarro! Sympatyczny klon powraca do świata żywych, ale w wyniku interwencji
Luthora zaszła w nim jedna, drobniutka i delikatna zmiana. IQ Bizarro
drastycznie poszybowało w górę, stąd posiadaną obecnie inteligencją przewyższa
nie tylko swoich partnerów z drużyny, ale praktycznie większość geniuszy
zamieszkujących DCU. A do tego wszystkiego normalnie się wysławia. Tzn. w
teorii normalnie mówi, gdyż w praktyce Jason i Artemis nadal słabo go
rozumieją, kiedy zarzuca ich wymyślnymi pojęciami oraz terminami. Bizarro, a
właściwie należałoby teraz poprawniej tytułować go "Brainzarro", z
miejsca staje się nowym mózgiem zespołu luzując z tej pozycji Red Hooda. Nie
byłoby głupim rozwiązaniem, gdyby na jakiś czas seria zmieniła nazwę na BIZARRO
AND THE OUTLAWS, co lepiej oddawałoby klimat panujący wewnątrz tego komiksu.
Nowy lider w bardzo krótkim
czasie i z dużą łatwością tworzy mnóstwo nowych gadżetów, a także niewidzialną
kwaterę główną unoszącą się nad Gotham. Wszystko zmienia się o 180 stopni,
wzrasta komfort działania Outlaws, którzy niepostrzeżenie przejmują rolę
głównych obrońców miasta. Oczywiście taka sytuacja nie wszystkim do końca
pasuje, stąd przykładowo dochodzi do małego spięcia z zespołem kierowanym przez
Batwoman (ekipa z serii DETECTIVE COMICS). Drużyna dowodzona przez Bizarro przeżywa
również krótką przygodę u boku Suicide Squad Amandy Waller, co staje się świetną
okazją dla Lobdella, aby zaserwować czytelnikom dobrej jakości dialogi pomiędzy
wybranymi postaciami. Zresztą, o ile fabuła podobnie jak w poprzednich dwóch
tomach jest dosyć poprawna, o tyle inteligentne, trafione oraz ciekawe wymiany
zdań są znowu najmocniejszym punktem tego komiksu. Fajnym zabiegiem jest
również zajrzenie na chwilę w głąb umysłu Bizarro na samym początku tomu.
Dzięki flashbackom z narracją klona Supermana można lepiej poznać jego tok
myślenia i dowiedzieć się, jak on widzi swoje członkostwo w zespole.
Scott Lobdell przypomina
czytelnikom Harvesta, N.O.W.H.E.R.E., The Colony czy królową H.I.V.E. Są to
postacie/organizacje z jego wcześniejszych, delikatnie mówiąc słabych runów w
ramach wydawanych w New 52 serii TEEN TITANS i SUPERMAN. O dziwo tym razem robi
to w sposób, który nie budzi obrzydzenia. Swoje pięć minut dostaje również
Creeper, który jak się okazuje ma dawne zatargi z Artemis, i wobec którego
pewne plany ma "Brainzarro".
Umieszczony w tym zbiorze
annual stanowi osobną, zamkniętą historię utrzymaną w nieco innym klimacie, umiejscowioną
jeszcze przed wydarzeniami z #12. Bizarro nadal posiada umysł dziecka, a nie
geniusza. Red Hood i jego zespół infiltrują cyrk, aby rozpracować siatkę
przestępców z Rosji. Pojawiają się gościnnie KGBeast oraz Nightwing. Ten
ostatni oraz Jason wcześniej byli wrogami, ale teraz współpraca między nimi
układa się idealnie, niczym dobrze rozumiejący się bracia. Jest też romantyczny
wątek związany z Bizarro. Prosta, szybka i przyjemna odsłona pełna akcji oraz ciepłych
relacji i niemal rodzinnej atmosfery.
Skupiając swoją uwagę na
oprawie wizualnej łatwo dostrzec, że Dexter Soy kontynuuje swoją dobrą passę i
tak naprawdę trudno sobie wyobrazić tę serię bez jego ilustracji. Świetnie
zobrazowane sceny walki, dużo mroku i ponurego klimatu. Joe Bennett, Sergio
Sandoval i Tyler Kirkham wyręczyli regularnego rysownika w trzech odsłonach i
trzeba uczciwie przyznać, że każdy z nich spisał się co najmniej poprawnie.
Chwilowa zmiana artysty nie wpłynęła w żaden sposób na płynność historii i
odbiór jej przez czytelnika. Od początku tytuł ten stoi dosyć wysoko pod
względem szaty graficznej i nie schodzi poniżej ustalonego wcześniej poziomu, z
czego tylko trzeba się cieszyć oraz kibicować, aby ten stan utrzymał się
jeszcze dłużej.
U Red Hooda i spółki właściwie
bez większych zmian, jeśli chodzi zarówno o poziom scenariusza, jak i szaty
graficznej. W tym wypadku jednak powyższe zdanie ma jak najbardziej pozytywny
wydźwięk, gdyż nie należy zmieniać czegoś, co od startu Odrodzenia tak świetnie
funkcjonuje. Drugi rok trwania serii, a Scott Lobdell o dziwo nadal w wysokiej
formie i ze świeżym podejściem do pisanych przez siebie postaci. Czytając
kolejne numery tego komiksu uśmiecham się sam do siebie i niejednokrotnie
zastanawiam, czy aby na pewno nikt nie zamienił się z nim miejscami, a DC przypadkowo
nie oszukuje mnie wypisując na okładce nazwisko Lobdella :) Żarty żartami, a
prawda jest taka, że aktualnie obok BATMANA jest to druga seria kręcąca się
wokół Gotham City, którą zdecydowanie warto śledzić.
Ocena: 5-/6
Opisywane wydanie
zawiera materiał z komiksów RED HOOD AND THE OUTLAWS #12 - 18 oraz RED HOOD AND
THE OUTLAWS ANNUAL #1.
kolejne przygody Jasona, Artemis oraz Bizarro znajdziecie w ofercie sklepu ATOM Comics.
Autor: Dawid
Scheibe
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz