niedziela, 23 grudnia 2018

BATMAN: NOËL

Skoro już jutro przeżywać będziemy kolejną Wigilię Świąt Bożego Narodzenia, postanowiłem przypomnieć Wam o jednym z tych komiksów wydanych przez DC, które idealnie nadają się do przeczytania w tym niezwykłym czasie. Na pierwszym miejscu w moim subiektywnym rankingu widnieje BATMAN: NOËL autorstwa Lee Bermejo, stworzony w listopadzie 2011 roku. Pamiętam, jak swego czasu długo zabierałem się za przeczytanie tego komiksu obawiając się, że poza spodziewanymi, stojącymi na wysokim poziomie rysunkami, spotka mnie rozczarowanie odnośnie samej treści. Wszelkie obawy te brały się oczywiście z tego, iż historia ta stanowiła absolutny debiut Bermejo w roli scenarzysty, a nie ma żadnej reguły mówiącej o tym, że obdarzony talentem ilustrator musi z automatu posiadać również dar do pisania. Szybko się przekonałem, że w tym przypadku jedno i drugie idzie ze sobą w parze.

Polskiemu czytelnikowi Lee Bermejo kojarzy się głównie ze współpracy z Brianem Azzarello, w wyniku której powstały takie opowieści, jak LUTHOR: CZŁOWIEK ZE STALI, JOKER, czy STRAŻNICY POCZĄTEK: RORSCHACH. Kilka lat temu artysta ten postanowił samemu spróbować sił w nowej roli, a na pierwszy ogień wybrał połączenie OPOWIEŚCI WIGILIJNEJ ze światem Mrocznego Rycerza z Gotham. Klasyczne i znane szerokiej rzeszy odbiorców dzieło Charlesa Dickensa z połowy XIX wieku, doczekało się od tego czasu ogromnej ilości interpretacji. Było rozkładane na czynniki i stanowiło punkt wyjściowy dla różnych twórców, przewijało się w różnych dziedzinach naszego życia. Wynika to oczywiście z faktu, iż poruszane na łamach książki Dickensa prawdy oraz wartości nigdy się nie zestarzeją, są cały czas aktualne i znajdują odzwierciedlenie również w świecie komiksu. Przed Bermejo stanęło zatem trudne zadanie, aby zmierzyć się z tym tematem i spróbować pokazać to w jakiś oryginalny sposób.

Nie jest to jak z pewnością wiecie pierwsza próba skrzyżowania OPOWIEŚCI WIGILIJNEJ z życiem Batmana. Luźne nawiązanie ukazali bowiem Jeph Loeb oraz Tim Sale na łamach BATMAN: HAUNTED KNIGHT. Dopiero jednak Bermejo w pełni nawiązuje do wspomnianego klasyka, odtwarzając ten sam klimat, tą specyficzną atmosferę, no i rzecz jasna umiejscawiając akcję we właściwym czasie, we Wigilię.

Głównym bohaterem komiksu jest oczywiście Batman, który jest zdeterminowany odnaleźć i schwytać Jokera. Złoczyńca niedawno znów uciekł z Arkham, a pomóc w ponownym umieszczeniu go w zakładzie ma drobny przestępca imieniem Bob. Mężczyzna opiekuje się chorym synem i choć nie zbyt mu to odpowiada, właśnie w pracy dla klauna widzi jedyną szansę, aby poprawić swoje dotychczasowe, mizerne warunki życiowe oraz kupić lekarstwa dla Tima. Człowiek Nietoperz nie przejmuje się losem Boba, dla którego żywi taką samą pogardę, jak dla innych złoczyńców. Zastrasza go i zakłada mu swoją batpluskwę, aby ten doprowadził go do szefa. Batman nie zważa nawet na własne, pogarszające się zdrowie i ryzykując zapalenie płuc (widzieliście kiedyś gacka kichającego i ostro kaszlącego?) opętany jest tylko jednym celem - znaleźć Jokera. Taka postawa nie jest godna pochwały, a zatem Bruce'a czeka mała, pouczająca wycieczka, w którą zgodnie ze znanym schematem zabiorą go trzy duchy.

Oczywiście w tym komiksie duchy nie są jakimiś wytworami wyobraźni, czy też nadprzyrodzonymi zjawami, tylko rzeczywistymi postaciami. Kolejno Catwoman, Superman oraz Joker (zwłaszcza ci dwaj ostatni zostali użyci w sposób wręcz fenomenalny) w nietypowy często sposób pomagają przypomnieć wypalonemu, zatraconemu w swoich szalonych poczynaniach Batmanowi (porównanego bardzo trafnie do Ebenezera Scrooge'a), co powinno być dla niego najważniejsze, w jaki sposób stał się obrońcą Gotham i jakie od początku przyświecały mu idee. Czasami trzeba upaść na samo dno, umrzeć, aby później odrodzić się na nowo. Jeśli jesteście ciekawi, w jaki sposób scenarzysta wstrząsnął głównym bohaterem, to oczywiście odsyłam już do samej lektury.

Dodatkowy atut stanowi obecność narratora, który na swój sposób przedstawia toczące się wydarzenia i posługuje się przy tym imionami, jakie znaleźć można w oryginalnej OPOWIEŚCI WIGILIJNEJ. Takie zestawienie okazało się trafionym pomysłem, jakby jednocześnie czytało się komiks i książkę.

Warstwa graficzna była tym powodem, dla którego po raz pierwszy zdecydowałem się sięgnąć po omawiany komiks. Zresztą, pewnie nie tylko ja jeden tak miałem ;) Bermejo z pieczołowitością namalował każdą planszę, przez co efekt okazał się naprawdę piorunujący, niejednokrotnie zapierając dech w piersiach. Uwzględnił wszelkie drobne detale w wyglądzie samego Gotham, które chyba nigdy wcześniej nie było tak szczegółowo i pięknie odwzorowane. I mam na myśli zarówno brud oraz brzydotę jednych części miasta, jak i jego piękno zaobserwowane wszędzie tam, gdzie obecna jest świąteczna atmosfera, miłość czy radość. Bermejo dysponuje bardzo pasującą mi, realistyczną kreską, trafnie ukazując emocje poszczególnych postaci i sprawiając, że superbohaterowie wyglądają bardziej przyziemnie. Widać to chociażby po stroju Człowieka Nietoperza. Zresztą, jeśli mieliście wcześniej styczność z rysunkami tego artysty, to chyba nie trzeba Was dodatkowo przekonywać, że należą one do tych z najwyższej półki.

Na podkreślenie zasługuje trafiony dobór kolorów przez Barbarę Ciardo, która w zależności od potrzeb scenariusza przeplata mrok miasta ciepłym zestawem barw. Wszystko tutaj idealnie ze sobą współgra tworząc prawdziwą ucztę dla oczu. Pełne ręce roboty miał również Todd Klein, który zrezygnował z białych dymków w odniesieniu do kwestii wypowiadanych przez narratora. Coś jak w ukazującym się właśnie BATMAN: DAMNED. Dla mnie jest to duży plus, gdyż po pierwsze ciekawie to wygląda, a po drugie nie przysłania ilustracji.

Oprócz głównej historii wita nas na samym początku - wychwalający wcześniejsze dokonania Lee Bermejo, jak i jego debiutanckie dzieło - wstęp do komiksu autorstwa samego Jima Lee. Tego Jima Lee, który swego czasu powołał do życia imprint WildStorm, i który odkrył wiele młodych talentów, w tym właśnie samego Bermejo w roku 1997. Chyba nikt inny nie pasuje bardziej do roli pierwszego recenzenta, jak Jim Lee właśnie. W ramach dodatków otrzymujemy sześć stron szkiców wykonanych przez Lee Bermejo, wraz z krótkim komentarzem samego twórcy odnośnie procesu tworzenia wybranych plansz. Taki mały, ale jakże przyjemny wgląd w to, jak wygląda tworzenie rysunków z perspektywy artysty.

BATMAN NOËL to składająca się z niecałych stu stron, pięknie zilustrowana i bardzo dobrze napisana historia, która porusza, wzrusza i zachwyca za każdym razem, kiedy się po nią sięga. Uniwersalna, ponadczasowa, odcięta od komiksowego kontinuum i skierowana praktycznie dla każdego. To opowieść oddająca oczywiście hołd słynnemu dziełu Dickensa, czerpiąca z niego wszystkie najlepsze elementy i przekładająca je na realia panujące w Gotham City. Nie mamy tu do czynienia z wierną kopią, tylko czymś znacznie ciekawszym, dotykającym problemu misji, jaką wykonuje Batman, i w realizacji której w pewnym momencie się niestety zagubił przekraczając pewną niewidoczną linię. Dla każdego człowieka zawsze jest odpowiednia pora na to, aby zmienił się na lepsze, także dla Mrocznego Rycerza. Jeśli znów zniży się do problemów zwykłych obywateli, stanie się bardziej ludzki i będzie patrzył na niesioną przez siebie pomoc z innej perspektywy, to wtedy ponownie stanie się bohaterem dla dorosłych, jak i dzieci, prawdziwym wzorem do naśladowania.

Lektura tego komiksu sprawia mi za każdym razem mnóstwo przyjemności i wywołuje uśmiech zadowolenia na twarzy po odłożeniu na półkę. Oczywiście doznania będą jeszcze lepsze i pełniejsze, kiedy czytelnik będzie znał oryginalną powieść Charlesa Dickensa, aby móc pewne rzeczy sobie porównać i zobaczyć, w jaki sposób Bermejo się nią zainspirował. Kolejne Święta tuż za rogiem i po raz kolejny Egmont nie wykorzystał okazji, aby wydać ten komiks w naszym kraju. Szkoda, bo z pewnością na to zasługuje.

Omawianą powieść graficzną namalowaną oraz napisaną przez Lee Bermejo, znajdziecie między innymi w sklepie ATOM COMICS.

Dawid Scheibe

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz