Na początku roku na półkach sklepowych
wylądował specjalny, powiększony objętościowo komiks celebrujący postać Wonder
Woman, a wszystko z okazji ukazania się (licząc łącznie zeszyty wydane na przestrzeni
ośmiu dekad) 750 numeru z przygodami Wojowniczej Amazonki. Teraz przyszedł czas, aby podobny zaszczyt stał się udziałem innego
znanego superbohatera świata DC - Flasha. Wydana na początku marca antologia
składa się z 80 stron, posiada sztywny grzbiet i zawiera pięć krótszych oraz
jedną trochę dłuższą historię. Jako osoba od początku czytająca wszystko to, co
pisze w ramach FLASHA Joshua Williamson, chociaż serię tę traktuję od dłuższego
czasu właściwie jako guilty pleasure, sam również postanowiłem się zaopatrzyć w
egzemplarz tego komiksu, dzięki czemu mogę opisać krótko jakość jubileuszowego
numeru.
Chyba to już kiedyś pisałem,
ale jakby co przypomnę, że antologie rządzą się swoimi prawami. Mieszanka
różnych stylów pisarskich i artystycznych, inne podejście do tematu, skupienie
się na odrębnym, wybranym aspekcie związanym z tytułową postacią. Trudno tutaj
zadowolić każdego, bo przecież każdemu może spodobać się zupełnie co innego.
Nigdy nie nastawiam się na coś powalającego, tylko godnie honorującego i
podkreślającego dotychczasowe dokonania konkretnej postaci, jego znaczenia dla
ludzkości itp. Zdaję sobie sprawę, że opowieść X będzie tylko przeciętna i
szybko o niej zapomnę, ale za to już opowieść Y dostarczy mi masę frajdy. W tym
wypadku też tak jest. Miłośnicy Flasha znajdą w omawianym zbiorze trzy historie
z udziałem Barry'ego, jedną z Jayem Garrickiem oraz dwie z rudym Wallym Westem.
Środkowe cztery są z gatunku tych przyjaznych okazjonalnemu czytelnikowi, zaś
te skrajne raczej dla osób na bieżąco śledzących zarówno aktualny run Joshuy
Williamsona, jak i dramatyczne perypetie Wally'ego.
Pierwsza historia jest
zdecydowanie najdłuższa (30 stron) i jest kontynuacją wydarzeń, jakie
obserwować można co miesiąc w ramach serii THE FLASH. Williamson zadbał jednak
o to, aby początek nowego story arcu stanowił, na ile to tylko możliwe, punkt
startowy dla nowego czytelnika. Wszystko dzięki Iris West, która pisze artykuł
na temat tego, jak bardzo zmienił Flash w życiu mieszkańców Central City. Powraca
Godspeed, pierwsze oficjalne wejście zalicza Paradox (mało imponujący i
oryginalny wygląd niestety) i zapowiada się ciekawe starcie w kolejnym
zeszycie. Zeszycie z liczbą 751 na okładce, bo zmieniona od marca numeracja
będzie teraz kontynuowana. Fajne jest to, iż dostajemy początek nowego story
arcu, a nie zakończenie dotychczasowego, co niestety było słabym, z punktu
widzenia przypadkowego miłośnika komiksów, zabiegiem w przypadku WW #750. Rysunki
wykonują Rafa Sandoval z drobną pomocą Stephena Segovii, czyli mamy do
czynienia z klasyczną superbohaterską kreską. Bez fajerwerków.
Kolejne 8 stron to dzieło
Geoffa Johnsa i Scotta Kolinsa. Przenosimy się na chwilę do ery, kiedy to Wally
West pełnił rolę jedynego Flasha. Historia skupia się w całości na jednym z
najważniejszych przeciwników Szkarłatnego Speedstera, czyli Kapitanie Chłodzie.
Tym razem dosyć nietypowo, podkreślając przywiązanie Colda do swojego miasta i okolicy,
pokazując, że czasem najważniejszymi sprawami są zapas zimnego piwa oraz mecz
hokeja. To jest właśnie ta perełka, która najbardziej zapadła mi z całego
zbioru w pamięci.
Francis Manapul i Brian
Buccellato stawiają z kolei pytanie, czy to akurat Barry musi być Flashem i
widzimy mały wgląd w alternatywne rzeczywistości, gdzie wydarzenia potoczyły
się inaczej i Allen nie został trafiony piorunem. Przeciętna historia, szybko
się czyta i szybko zapomina.
Następnie Marv Wolfman i Riley
Rossmo nawiązują do klasycznych przygód Flasha, doprowadzają do konfrontacji Barry'ego
z Mirror Masterem, a wszystko w scenerii zdominowanej przez lustra. Właśnie w
takich warunkach, kiedy mamy do czynienia z szalonymi i zniekształconymi
obrazami, kreska Rossmo sprawdza się perfekcyjnie, nie przeszkadza nawet
wysunięta szczęka oraz wodogłowie Flasha.
Piąta część przenosi nas do
Keystone City w latach 40-tych, gdzie zainspirowany postawą Wonder Woman Jay
Garrick powstrzymuje zagrożenie ze strony Thinkera. Sentymentalny fragment (do
tego bardzo ładnie zilustrowany przez Davida Marqueza), w którym Joshua Williamson
łączy Jaya z nowym kontinuum określanym jako 5G, a także zapowiada pojawienie
się tego bohatera już wkrótce na kartach serii THE FLASH. Bardzo przyjemny
dodatek.
Na koniec otrzymujemy epilog (12
stron) do mini serii FLASH FORWARD. Wally West posiada wprawdzie moce Doktora Manhattana
i zasiada na Krześle Mobiusa, ale mimo to nie zapomniał, kim tak naprawdę jest.
Widzimy zniszczenia i chaos, jaki zapanował w multiwersum, m.in. na skutek
różnych ingerencji wydawnictwa DC w kontinuum, które miały sytuację naprawić, a
tylko ją pogorszyły, doprowadziły do większego bałaganu. Można to odczytać
trochę jako takie przyznanie się DC do swoich błędów. Ten fragment pełni rolę
podsumowania i przypomnienia problemów trapiących DCU, a także wstęp do
większej opowieści. Wally zdiagnozował problem i podejmuje się szczegółowej naprawy,
a efekt zobaczymy w drugiej połowie tego roku.
Poszczególne historie
przedzielone są, standardowo jak na taki zbiór z logo DC, jednostronicowymi
grafikami stworzonymi przez wybranych twórców, które pełnią rolę mini plakatów.
Dodatków takich jest sześć, z czego osobiście podobają mi się cztery z nich.
Prace Khary'ego Randolpha oraz Mike'a McKone z pewnością nie zawisłyby na mojej
ścianie, ale to oczywiście tylko i wyłącznie kwestia gustu. Komiks ukazał się z
różnymi okładkami do wyboru, także jest w czym wybrzydzać. Nigdy nie kupuję
jubileuszowych zeszytów ze standardową okładką, a w przypadku FLASH #750 bez
chwili zastanowienia zdecydowałem się na tą widoczną powyżej, wykonaną przez
Nicolę Scott i przedstawiającą pierwszego Flasha, Jaya Garricka :)
Magia liczb, zwłaszcza tych
okrągłych i szumnie celebrowanych sprawia, że nawet jeśli nie jesteśmy zbyt
mocno przywiązani do jakiejś postaci, to i tak z ciekawości (a może tylko dla
chęci posiadania konkretnego wariantu okładkowego) decydujemy się sięgnąć po
tego typu antologie, z jakimi mamy do czynienia w przypadku najnowszego Flasha. Pierwsze półrocze 2020 jest zresztą wyjątkowo bogate, jeśli chodzi o takowe specjalne wydania z logo DC. Jedne okazują się lepsze, inne gorsze, a czasami człowiek się wkurza, że
niepotrzebnie wydał pieniądze. FLASH #750 według mnie zalicza się do tej
pierwszej grupy. Nie ma tutaj przypadkowych twórców (chociaż oczywiście brakuje
udziału Marka Waida), żadna historyjka nie jest słaba czy rozczarowująca. Nie
żałuję zakupu i stwierdzam, że DC w satysfakcjonujący sposób uczciło 80-tkę
Szkarłatnego Speedstera. Już wkrótce przekonam się, czy tak samo udało się w przypadku okrągłych urodzin Cudownego Chłopca.
FLASH #750 znajdziecie na
ATOM Comics.
Dawid Scheibe
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz