W następnej historii pod tytułem „Bratobójczy ogień” mamy sprawę zabójstwa cywila przez żołnierza i to podczas propokojowej manifestacji. Math próbuje poznać dogłębnie sprawę. Tym razem mamy do czynienia natomiast z bardzo mocnym komentarzem do struktury wojska czy hierarchii dowództwa. Jak bardzo odpowiedzialność rozmywa się w oddziałach, a także, iż ci na najwyższych stołkach zawsze znajdują kozła ofiarnego. Brian Wood pokazuje tu, że szeregowi żołnierze, ci będący najniżej w łańcuchu pokarmowym, mają często niesłusznie najciężej i jaką silną psychikę muszą mieć, by przetrwać. Jednocześnie widzimy jak bardzo zmieniło się życie danego człowieka przez kolejną wojnę domową. Scenarzysta przedstawił owy wątek bardzo dobrze, jednocześnie unikając mocnego moralizatorstwa.
Pozostałe historie nie zrobiły na mnie zbyt dużego wrażenia, głównie dlatego, że nie mają aż takiej ilości komentarzy społeczno-politycznych. Bardziej rozwijają świat przedstawiony, niż odnoszą się do głównej nici fabularnej. Chociaż czułem się tym mocno rozczarowany tym, jak Wood poprowadził wątek Kelly. Jeszcze historia Wilsona była mizerna i według mnie niepotrzebna. Ta postać była znacznie ciekawsza przez swoją tajemniczość. Dla mnie stał się teraz typowym gangsterem, który chce chronić Chinatown. Resztę historii oceniam przyzwoicie.
Jeśli chodzi o stronę artystyczną komiksu, to jest ona na bardzo wysokim poziomie. Styl Riccardo Burchielliego jest dobrze dobrany do tego komiksu i koresponduje z opowieścią, zaś czasami mocno upraszcza brutalność scen, ale nie aż tak, żeby nas nie szokowała. Natomiast w tym tomie są jeszcze inni rysownicy oprócz tego przytoczonego przed chwilą. Pojawiają się prace Kristiana Donaldsona, Danijela Zezelja, a także Nathana Foxa. Najbardziej z tej trójki spodobały mi się rysunki ostatniego z wymienionych. Jego styl mocno zapada w pamięć, a kolory dobrane do jego rysunków robią robotę. Realistyczność, szczegóły, miejscami brud dają mocne wrażenia, co sprawia, że nie można Nathana Foxa pomylić z innymi rysownikami. Pozostałe prace nie spodobały mi się. Szczególnie Donaldsona, którego prosty styl szkodzi przekazowi opowieści i samemu pokazaniu Nowego Yorku, który w końcu wciąż jest strefą zdemilitaryzowaną.
Podsumowując DMZ: STREFA ZDEMILITARYZOWANA to bardzo dobra seria. Z całą pewnością stanowi dobrą odskocznię od miałkości i nijakiej rozrywki oferowanej przez większość serii superbohaterskich. Na pewno będę ją śledził dalej.
Maciej Matusz
DMZ: STREFA ZDEMILITARYZOWANA tom 2 zawiera materiał z zeszytów #13-28 serii oryginalnej.
DMZ: STREFA ZDEMILITARYZOWANA tom 2 do kupienia w sklepach Egmontu i ATOM Comics.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz