niedziela, 17 czerwca 2018

WKKDC #48 - JLA: KOLEJNY GWÓŹDŹ


Alan Davis powraca do wykreowanego przez siebie alternatywnego uniwersum DC, jakie przedstawił na łamach 29 tomu WKKDC. Odpowiedzialny zarówno za scenariusz, jak i rysunki Brytyjczyk stworzył bezpośrednią kontynuację historii, w której pewien niepozorny gwóźdź wbity w oponę samochodu Kentów zmienił istotnie bieg znanych nam wydarzeń. Trochę inną drogą, niż do tego przywykliśmy, ale koniec końców Superman trafił tam, gdzie jego miejsce. Czy jego obecność w szeregach Ligi, a także usunięcie się w cień przez Batmana pomogą powstrzymać nowe zagrożenie, jakie dotknęło Ziemię?

Akcja w KOLEJNYM GWOŹDZIU rozgrywa się dokładnie rok po zakończeniu pierwszej części. Nie będę ukrywał, że znajomość tomu 29 jest raczej wskazana, aby lepiej połapać się w sytuacji, z jaką spotykamy naszych bohaterów już na pierwszych kartach omawianego albumu. To właśnie tam - w formie jednego z wątków pobocznych - wybuchła wojna pomiędzy Nowymi Bogami, którą zainicjował Darkseid, a w którą zaangażowali się bardzo szybko również członkowie Korpusu Zielonych Latarni. Intryga zakrojona jest na kosmiczną skalę, a powstały chaos dotyka zarówno czasu, jak i przestrzeni. Hal Jordan rozpoczyna śledztwo, które ma na celu zidentyfikować i powstrzymać tajemniczą siłę, która za chwilę zniszczy cały wszechświat.

Pierwsza część była całkiem zjadliwa i w większości przyjemna w odbiorze, o kontynuacji powiedzieć tego samego się niestety nie da. Scenariusz to jeden wielki bałagan. Początek, a raczej długi prolog (Darkseid uruchamia broń zagłady, Big Barda zasila szeregi GLC) był nawet całkiem obiecujący, ale później wszystko zaczęło się gmatwać i zainteresowanie dalszym przebiegiem tej historii jakoś u mnie zniknęło. Niby dużo się działo, ale nie było w tym nic ciekawego, przez co ciężko było zmusić się, aby ten komiks dokończyć. Cały czas łudziłem się naiwnie, że twórca jakoś logicznie i oryginalnie wszystko powiąże, ale nic z tych rzeczy. Wyjaśnienie oraz sprawca zamieszania okazały się słabe, nawet wręcz głupie. Kilka pozytywnych słów należy się Davisowi za kilka ostatnich stron, gdzie powraca jeden z ważnych elementów drużyny bohaterów, i gdzie istotną rolę odgrywa Green Arrow.

Upchanie w jednym komiksie tak wielkiej ilości postaci nie zawsze wpływa pozytywnie na jego jakość. I tak jest właśnie w tym wypadku. Swoje pięć minut dostają między innymi Outsiders, Doom Patrol, Syndykat Zbrodni, Phantom Stranger, Eclipso, czy też Evil Star. Niestety ciągłe skakanie z jednego miejsca w drugie, od jednej grupy do drugiej bez żadnego sensownego wytłumaczenia powoduje mętlik w głowie i zniesmaczenie u zdezorientowanego czytelnika, który cały czas zastanawia się, o co chodzi scenarzyście, do czego zmierza? Najciekawsze wątki to te związane z dorastaniem do roli superbohatera nieśmiałego Człowieka ze Stali, który szkoli się pod okiem Martiana Manhuntera, a także z Batmanem, który po śmierci swoich przyjaciół ewidentnie nie może pozbierać się psychicznie.

Pod względem rysunków Alan Davis znów nie zawodzi i dostarcza odbiorcy małą, wizualną perełkę. Jego prace są przyjemne w odbiorze, cechują je dbałość o detale i przejrzystość. Ciężko coś twórcy w tym konkretnym aspekcie zarzucić. Szkoda, że Davis nie zabłysnął również na drugim polu i ilustracje pełnią tutaj funkcję jedynie ładnego opakowania dla niezbyt ciekawego scenariusza.

Z cyklu "powrót do przeszłości" dostajemy pod koniec tego tomu możliwość zapoznania się z historią z początków lat 60-tych ubiegłego stulecia. Tym razem są to pierwsze przygody Raya Palmera/Atoma, który w głównej historii zawartej w tym albumie odgrywa jedynie marginalną rolę. Naukowiec podczas wycieczki do jednej z jaskiń wykorzystuje niezwykłe właściwości Białego Karła, aby ocalić siebie i pozostałych. Przy okazji odkrywa niezwykłe właściwości unikatowej skały w połączeniu z własnym ciałem. Jest to debiut Atoma, ale jeszcze nie w kostiumie oraz w roli superbohatera. Całkiem znośna i przystępna opowieść, chociaż ma już 57 lat.

KOLEJNY GWÓŹDŹ to pierwszy komiks z linii elseworlds, jaki miałem okazję kiedykolwiek przeczytać. Działo się to kilkanaście lat temu, ale tak jak wtedy, tak i teraz historia ta nie przypadła mi do gustu. Brakuje tutaj tego czegoś, co posiadał GWÓŹDŹ, a co Davis próbuje nieudolnie w drugiej części skopiować. Pewnie część osób zgodzi się ze stwierdzeniem, iż można było zostawić wszystko w takiej sytuacji, w jakiej żegnaliśmy bohaterów alternatywnego świata pod koniec JLA: GWÓŹDŹ. To było satysfakcjonujące zakończenie. Jego sequel warto posiadać jedynie dla samej warstwy graficznej. Zresztą nie mogę oprzeć się wrażeniu, że KOLEJNY GWÓŹDŹ powstał tylko po to, aby Alan Davis miał możliwość narysowania/pokazania własnej wersji jak największej ilości postaci ze świata DC. Kilka ciekawych momentów z udziałem Kal-Ela, interesujące połączenie Mother Box z pierścieniem mocy oraz garść zabawnych Easter Eggów to za mało, aby czuć satysfakcję z lektury tego komiksu. Oczekiwałem znacznie więcej.

Recenzowany przeze mnie poprzedni tom kolekcji z udziałem Flasha stał na bardzo wysokim poziomie, tym razem dostajemy jedną z najsłabszych odsłon WKKDC. Jeśli nie zależy Wam jakoś strasznie na zachowaniu ciągłości panoramy na grzbietach, to akurat ten tom radzę sobie odpuścić.

Ocena: 2,5/6

Opisywane wydanie zawiera materiał z komiksów JUSTICE LEAGUE: ANOTHER NAIL #1 - 3 oraz SHOWCASE #34.

Dawid Scheibe

1 komentarz:

  1. I tak kupuję na wyrywki (bardzo zabawna twarz Aquamana na mojej półce), ale tego chyba jednak nie odpuszczę; jestem ciekawa kontynuacji, te wydania są dość tanie, a jest też szansa, że mi się spodoba z jakiegoś totalnie dziwnego powodu. Więc dziękuję za ostrzeżenie, ale się nie zastosuję :)

    OdpowiedzUsuń