Od czasu ogłoszenia tego projektu podczas tegorocznego San Diego Comic Con, kolejne spotkanie pomiędzy Mrocznym Rycerzem i Spawnem stało się jednym z najbardziej wyczekiwanych przeze mnie komiksów tego roku. Zwłaszcza, że tym razem za historię odpowiada najlepszy z możliwych w tym przypadku duetów, czyli Greg Capullo oraz Todd McFarlane. Obaj bardzo dobrze się znają i za każdym razem podkreślają, że uwielbiają ze sobą współpracować. Capullo od czasu New 52 kojarzony jest nie tylko jako jeden z najlepszych rysowników przygód Spawna w historii, ale też zapisał się bardzo wyraźnie i do tego pozytywnie w pamięci miłośników Człowieka Nietoperza, ilustrując run Scotta Snydera. McFarlane to z kolei 'ojciec' Spawna, który w przeszłości zilustrował dla DC m.in. BATMAN: YEAR TWO, stworzył też jedną z najbardziej rozpoznawalnych okładek z gackiem, a konkretnie tą do BATMAN #423. W tych nazwiskach jest moc, która w teorii po prostu musiała przerodzić się w coś dobrego.
Mówiąc o czymś dobrym z pewnością miałem na myśli stronę wizualną tego projektu, gdzie za ołówek odpowiada Capullo, tusz nakłada McFarlane, zaś kolory dobiera Dave McCaig. I rzeczywiście, jest na czym oko zawiesić, gdyż cała wymieniona trójka prezentuje tutaj wysoki poziom i dała z siebie wszystko, aby zadowolić czytelnika. Czerpią ewidentnie dużą frajdę z pokazania w akcji swoich ulubionych bohaterów, czym zarażają również przeglądającego kolejne strony odbiorcę. Widać, że każda plansza i każdy kadr są dopieszczone, a zgodnie z przewidywaniami najwięcej przyjemności sprawiają te bardziej dynamiczne sceny, na których mamy zarówno gacka, jak i Spawna. Jeśli lubicie charakterystyczną kreskę Grega, to z pewnością nie będziecie zawiedzeni. Mi się podoba.
Pozostając przy wrażeniach wizualnych, pod koniec umieszczono kilkanaście stron z alternatywnymi okładkami, które oczywiście świetnie znane są wszystkim wyczekującym na premierę BATMAN/SPAWN. Większość z nich prezentuje się świetnie i nadaje się idealnie na plakat. Mi szczególnie do gustu przypadła grafika Jasona Faboka, stąd też taki wariant zeszytowy zakupiłem :)
Celowo najpierw wspomniałem o rysunkach, gdyż zdecydowanie wybijają się one na pierwszy plan i przyćmiewają fabułę zaproponowaną przez Todda. I kłamstwem byłoby pisać, że tego się nie spodziewałem. Oczywiście, miało być ładne opakowanie, ale do tego jeszcze tak umiejętnie nakreślona historia, która może i nie będzie specjalnie powalała jakością, ale nie okaże się też rozczarowaniem. Nie postawiłem wysoko poprzeczki i oczekiwania miałem dosyć niskie, stąd zawodu aż tak dużego nie ma. Nie zmienia to jednak faktu, że nastawiłem się na coś prostego, a nie tak zawiłego i momentami trudnego do śledzenia, pozostawiającego czytelnika z kilkoma pytaniami bez odpowiedzi.
Rolę głównych złoczyńców odgrywają tutaj członkowie Trybunału Sów, którzy zmanipulowali Spawna i napuścili go na Batmana. Standardowo dla tego typu opowieści (i wszyscy przecież na to czekali) dochodzi najpierw do potyczki pomiędzy oboma bohaterami - w tym wypadku dosyć krwawej - a później łączą siły, aby powstrzymać plany Trybunału i działającego dla nich Talona (nowy, ciekawy design stworzony na potrzeby tego one-shota). Akcja toczy się w dosyć szybkim tempie, ale jest tutaj wszechobecny chaos i niezrozumienie, dokąd to zmierza i skąd takie a nie inne zachowanie, czy występ pewnych osób (Joker, Spawn w Arkham), dlaczego takie, a nie inne miejsce jest kluczowe itd. Coś sie wydarzyło i zakończyło happyendem, ale daleki jestem od tego, aby czerpać przyjemność z tej opowieści, bo wszystko wygląda mi na luźno porozrzucane fragmenty, z których ktoś próbował ułożyć jeden klarowny obraz, ale niestety pewne elementy się zgubiły i powstały luki. Historia w teorii stanowi zamkniętą całość i nie ma nic wspólnego z wydanymi w roku 1994 komiksami BATMAN/SPAWN: WAR DEVIL oraz SPAWN/BATMAN. Jednocześnie ostatnia strona zostawia dla twórców otwartą furtkę do ewentualnej kontynuacji, gdyby kiedyś chcieli takową zaprezentować.
Minęły niemal trzy dekady od poprzednich wspólnych przygód Mrocznego Rycerza i Spawna. Obie były słabe i do szybkiego zapomnienia, ale z pewnością mają nadal jakąś wartość sentymentalną dla fanów tych postaci. Ta najnowsza jest zdecydowanie najlepszą, jak do tej pory, lecz trudno mówić w tym przypadku o historii wyjątkowej i pamiętanej przez długi czas, do której chce się wracać. Nic z tych rzeczy. Napięcie było umiejętnie rozbudzane i apetyty komiksomaniaków rosły po publikacji kolejnych wywiadów, czy przykładowych plansz, a wyszło tak, jak większość osób od początku przeczuwała. Marketingowo można z pewnością odtrąbić wielki sukces, ponieważ taki komiks po prostu musi się dobrze sprzedać, a do tego jeszcze niektórzy kupią/kupili po kilka egzemplarzy z różnymi alternatywnymi okładkami. Część ludzi taka sytuacja drażni, ale to normalna praktyka i po to są m.in. takie crossovery tworzone.
Jeśli zatem nastawialiście się na coś więcej, niż ciesząca oko warstwa graficzna i kilka emocjonujących pojedynków, to sorry, ale źle trafiliście. Pozycja zdecydowanie skierowana dla największych miłośników tych tytułowych trykociarzy, którzy to fani są gotowi przymknąć oko na wszelkie niedoskonałości scenariusza, aby posiadać w kolekcji ten długo wyczekiwany, kolejny rozdział wspólnych perypetii Batmana i Spawna.
Omawiany komiks, w różnych wariantach okładkowych do wyboru, możecie nabyć między innymi w sklepie ATOM Comics.
Dawid Scheibe
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz