W grudniu pod szyldem Black Label ukazały się w formie zbiorczej, i do tego w twardej oprawie, dwie historie, gdzie główną rolę odgrywa Catwoman. O ile maksi serię BATMAN/CATWOMAN Toma Kinga pozwolę sobie przemilczeć, bo o takich komiksach lepiej szybko zapomnieć i najzwyczajniej szkoda wydawać na nie pieniędzy, o tyle druga historia zdecydowanie zasługuje już na to, aby napisać o niej coś więcej. Cliff Chiang znany jest przede wszystkim z niezapomnianego runu wspólnie z Azzarello w ramach WONDER WOMAN z New 52, czy też samodzielnie narysowanej i napisanej świetnej serii PAPER GIRLS dla Image. Teraz twórca ten wykorzystał powiększony format i większą swobodę, jaką daje linia Black Label, aby zaprezentować autorską wizję Gotham w niedalekiej przyszłości oraz ukazać tą ostatnią, najważniejszą i bardzo osobistą misję w wykonaniu Seliny Kyle.
Dziesięć lat temu doszło do masakry, w wyniku której życie stracili Batman, Nightwing, komisarz Gordon oraz Joker, zaś Catwoman trafiła za kratki. Dekadę później Selina wychodzi na wolność. Podczas jej pobytu w Blackgate Gotham zmieniło się nie do poznania, stając się czyste, bezpieczniejsze oraz wolne od wszelkich zamaskowanych bohaterów i złoczyńców. Wszystko za sprawą burmistrza Denta oraz jego specjalnego oddziału bat-policjantów oraz technologii i pieniędzy zostawionych przez Bruce'a Wayne. Catwoman, której trudno dostosować się do nowych realiów, postanawia zebrać drużynę i z jej pomocą włamać się do dawnej jaskini Batmana. Tam znajdzie odpowiedzi na ważne wydarzenia dotyczące przeszłości i dowie się, kim lub czym jest 'Orfeusz'.
Ogólnie cały ten komiks można śmiało potraktować jako taki DARK KNIGHT RETURNS, tylko że tym razem w odniesieniu do Catwoman. Fabuła nie należy do tych zbytnio skomplikowanych, ale też wcale taka nie musi być, byle okazała się wystarczająco ciekawa i zachęcała do śledzenia przebiegu tej ostatniej, ryzykownej i niebezpiecznej misji w wykonaniu 55-letniej, mającej pod względem kondycji fizycznej najlepsze lata zdecydowanie za sobą, Catwoman. Niektóre pomysły już gdzieś kiedyś widzieliśmy, wszak Gotham przyszłości bez Batmana, czy też specjalna jednostka pilnująca twardą ręką porządku w pozbawionym trykociarzy mieście to znane miłośnikom batuniwersum tematy. Zgodnie z oczekiwaniami w komiksie tym nie brakuje ciekawej akcji i całość utrzymana jest w dosyć szybkim, satysfakcjonującym tempie, ale scenarzysta umiejętnie przeplata te dynamiczne sekwencje spokojniejszymi, znajdując czas na rozwinięcie relacji Seliny z innymi postaciami tego dramatu. Co jakiś czas serwuje też flashbacki, głównie te sprzed dekady, dzięki czemu krok po kroku przekonujemy się, w jakich dokładnie okolicznościach zginął Mroczny Rycerz, co zrobił Joker w tzw. 'Fool's Day' i jaką rolę odegrała w tym wszystkim Kobieta-Kot.
Ta ekscytująca i zawierająca ciekawe zwroty akcji przygoda, gdzie w tle trwa kampania wyborcza i Two-Face zrobi wszystko, aby doczekać sie reelekcji, pełna jest nostalgii za tym, co było wcześniej, kiedy miasto chronił jeszcze Człowiek-Nietoperz. Oczywiście znajdziemy tutaj pewne znane postacie z Gotham City, ale występują one w ilości umiarkowanej, nie ma wyczuwalnego tłoku i przyćmienia tytułowej bohaterki. Nikt też nie ma immunitetu na nieśmiertelność, o czym można się przekonać w decydujących fragmentach opowieści.
To, co mnie w tym komiksie najbardziej urzekło, to sposób, w jaki Chiang pisze główną bohaterkę oraz dokooptowaną dla niej grupę wsparcia, będącą mieszanką tych starych i tych zupełnie nowych postaci. Widać wyraźnie, jak bardzo twórca kocha oraz rozumie Selinę i próbuje tym zarazić również czytelników. Czytelników, którzy od samego początku kibicują Catwoman, obserwując jak podnosi się z kolan po kolejnych upadkach i jak przeżywa niezwykle ciepłe, poruszające serducho momenty. Dialogi stoją na solidnym poziomie, a każdy z przyjaciół i pomocników Seliny wnosi do tej opowieści coś ciekawego i wartościowego, nie jest wrzucony do komiksu na siłę. Chiang zrobił z Killer Croca, Riddlera, czy Poison Ivy na tyle pozytywne, sympatyczne i zdolne do poświęcenia postacie, że szybko zyskują sympatię odbiorcy.
Po drodze seria zaliczyła pewne obsuwy, stąd czwarty i zarazem ostatni numer ukazał się rok po premierze pierwszego. Warto jednak było poczekać, bo zakończenie w żadnym wypadku nie rozczarowało, a i może dzięki temu poszczególne plansze były lepiej dopracowane, a nie potraktowane na odwal się.
Cliff Chiang pełni tutaj rolę człowieka orkiestry, zajmując sie oprócz scenariusza także warstwą wizualną całego projektu. Odpowiada zarówno za szkice, nakładanie tuszu, kolorystykę oraz nawet liternictwo. W stu procentach zatem jest to jego komiks i mógł pokazać dokładnie to, co od początku zakładał. Rysunki są fenomenalne i świetnie współgrają z fabułą, zarówno jeśli chodzi o ukazanie emocji, dramaturgii sytuacji, czy też kiedy mamy do czynienia z bardziej dynamicznymi scenami pojedynków, pościgów itp. Dużą rolę odgrywa w tym komiksie piękna kolorystyka, która tworzy unikalny i jednocześnie niezwykle oryginalny klimat. Oczywiście artysta nie mógł sobie odmówić stworzenia nowego kostiumu dla tytułowej bohaterki, a także nieco innych, niż do tego przywykliśmy wizerunków klasycznych złoczyńców. Tutaj bryluje oczywiście Killer Croc, który wprowadza do tej w większości ponurej klimatycznie opowieści element humorystyczny. Uwielbiam taką wersję Waylona Jonesa. Co ciekawe, pomimo powiększonego formatu, Chiang bardzo rzadko serwuje jakieś całostronicowe kadry, tylko ukazuje przebieg wydarzeń w formie wielu mniejszych paneli. To też ma swój specyficzny urok. Jako miłośnik tego typu kreski jestem pod dużym wrażeniem prac Chianga, które od początku do końca trzymają wysoki poziom i zapewniają masę niesamowitych doznań.
CATWOMAN: LONELY CITY to pozycja, które w stu procentach spełniła moje pierwotne oczekiwania, kiedy tylko usłyszałem pierwsze zapowiedzi odnośnie tego projektu. Liczyłem na to, że Cliff Chiang dostarczy mi efektowną wizualnie, wciągającą i sprawiającą wiele frajdy podczas czytania, zamkniętą i odciętą od kontinuum opowieść, co też się ku memu zadowoleniu stało. Jest to jedna z najlepszych historii od DC w minionym roku i jednocześnie jeden z najfajniejszych komiksów o Catwoman, jakie kiedykolwiek przeczytałem. Polecam wszystkim tym, którzy szukają szybkiej, przyjemnej i niezobowiązującej lektury, zwłaszcza miłośnikom Seliny Kyle oraz batmanowego zakątka DC. W przyszłym roku komiks ten ukaże się w Polsce nakładem Egmontu, także śmiało można go brać w ciemno.
Opisywane wydanie zawiera materiał z komiksów CATWOMAN: LONELY CITY #1 - 4.
Omawiany komiks, w formie zeszytowej lub zbiorczej, znajdziecie w sklepie ATOM Comics.
Dawid Scheibe
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz