czwartek, 5 czerwca 2025

BATMAN TOM 3: WOJNA W GOTHAM

Obecnie wydawana w Polsce główna seria BATMANA autorstwa Chipa Zdarsky’ego nie wywarła na mnie większego wrażenia. Zarówno FAILSAFE jak i CZŁOWIEK NIETOPERZ Z GOTHAM to historie, które czyta się łatwo, ale nie pozostawiają one głębszych emocji czy refleksji.W przeciwieństwie do serii Toma Kinga, której początek był co najwyżej przeciętny, a momentami nawet słaby, to jednak już po pierwszym tomie odczuwałem pewne emocje — czy to wobec rodzeństwa Gotham & Gotham Girl, czy w kolejnych tomach względem relacji Batmana z Catwoman. Spodziewałem się podobnego podejścia u Zdarsky’ego, ale po przeczytaniu dwóch pierwszych tomów musiałem obniżyć swoje oczekiwania wobec trzeciej historii tego scenarzysty. W sumie to dobrze, że tak zrobiłem, bo trzeci tom okazał się crossoverem, i to wydanym wkrótce po wydarzeniu BATMAN: NOCNE KOSZMARY (oryg. KNIGHT TERRORS). Tak duże nagromadzenie eventów w krótkim czasie może być męczące dla czytelnika. Sam nie czytałem wspomnianych NOCNYCH KOSZMARÓW, więc od razu sięgnąłem po trzeci tom Batmana Zdarsky’ego pt. WOJNA W GOTHAM. Czy jest to udany crossover? Na to pytanie postaram się odpowiedzieć poniżej.

Fabuła WOJNY W GOTHAM opiera się na konflikcie między Catwoman a Batmanem. Punktem wyjścia jest pomysł Seliny Kyle, by zrekrutować byłych pomocników i sługusów superzłoczyńców, a następnie wyszkolić ich na profesjonalnych złodziei. Pomysł ten jak twierdzi sama Selina działa, ponieważ spada liczba poważnych przestępstw, a dominującą formą przestępczości stają się kradzieże. Selina proponuje współpracę Bat-rodzinie, jednak nie wszyscy członkowie się na to zgadzają, co prowadzi do podziałów i wewnętrznego konfliktu.

Moim zdaniem zarówno sama historia, jak i pretekst do tytułowej WOJNY W GOTHAM, są sztuczne i mało przekonujące. Jestem w stanie zrozumieć, że Red Hood mógłby poprzeć pomysł Catwoman, gdyż to postać balansująca na granicy dobra i zła, często podejmująca niemoralne decyzje. Jednak poparcie tego planu przez postacie takie jak Nightwing czy Tim Drake, wydaje się kompletnie nieuzasadnione. Trudno mi uwierzyć, że bohaterowie o tak silnym kręgosłupie moralnym nagle akceptują przestępczość, choćby i „zorganizowaną” w imię mniejszego zła. Co gorsza, ich motywacje nie są wystarczająco jasno przedstawione, przez co trudno zrozumieć ich postawę.

Dodatkowo, tytuł komiksu nie oddaje skali wydarzeń. Nie mamy tu do czynienia z prawdziwym, szeroko zakrojonym konfliktem, a jedynie z kilkoma scenami aresztowań dokonanych przez Bruce’a. Wydaje się, jakby autorzy zorientowali się w pewnym momencie, że fabularny fundament jest zbyt słaby, by utrzymać napięcie, i na siłę dodali trzecią stronę konfliktu Vandala Savage’a. W efekcie komiks zmienia się w schematyczną opowieść o dwóch bohaterach, którzy najpierw ze sobą walczą, by potem po odkryciu manipulacji połączyć siły przeciwko wspólnemu wrogowi.

Czy w tym komiksie można znaleźć coś pozytywnego? Zdecydowanie największym atutem jest kontynuacja wątku Zur-En-Arrha, moim zdaniem najlepszego motywu w całym runie Chipa Zdarsky’ego. Paranoja i wewnętrzne podszepty tej osobowości sprawiają, że Mroczny Rycerz coraz bardziej popada w obłęd, podejmując irracjonalne decyzje. Jednym z przykładów jest wcześniej wspomniany Red Hood, którego działania Bruce’a mogą trwale zniszczyć jako bohatera. Mam nadzieję, że wątek Zur-En-Arrh będzie dalej rozwijany, bo to on dostarcza najwięcej emocji i głębi psychologicznej w całej serii.

Co więcej, ten motyw porusza ważny temat: potrzebę dbania o zdrowie psychiczne, nawet u postaci tak silnej i legendarnej jak Batman. To rzadka, ale cenna refleksja w mainstreamowych komiksach superbohaterskich.

Drugim pozytywem są świetnie napisane dialogi, mimo że nie tylko Zdarsky pisał ten crossover. Brzmią naturalnie, płynnie i autentycznie. Szczerze mówiąc, gdyby nie one, całość czytałoby się znacznie trudniej. W dialogach wyraźnie widać zarówno humor, jak i złożone relacje między bohaterami  szczególnie w scenach konfrontacji Batmana z Nightwingiem i Robinem. Czuć w nich emocjonalną więź, ale też rosnące napięcie i sprzeciw wobec działań Bruce’a.

Pod względem graficznym „Wojna w Gotham” prezentuje różnorodność stylów. Za rysunki odpowiada kilku artystów, z których każdy inaczej podchodzi do cieniowania, uproszczeń w kresce czy kompozycji kadrów. Mimo tej wizualnej różnorodności, dzięki pracy kolorystów całość zachowuje względną spójność estetyczną, co pozwala skupić się na lekturze i śledzeniu fabuły. Choć niektórzy rysownicy wypadają lepiej, a inni słabiej, żaden z nich nie wyróżnił się na tyle, by zapisać się w mojej pamięci.

WOJNA W GOTHAM to kolejny crossover, który można określić jako średni. Nie jest to komiks tragiczny, ale zdecydowanie daleki od ideału. Właściwie ta ocena odnosi się do całego do tej pory wydanego w Polsce runu Chipa Zdarsky’ego. Trudno powiedzieć, dlaczego wypada on tak przeciętnie, zwłaszcza że autor ten potrafi pisać przecież znacznie lepiej w innych swoich seriach.

Czy polecam?
Jeśli jesteście kolekcjonerami i zbieracie wszystko z logo Batmana, to zapewne i tak już macie ten tom na półce. Dla pozostałych to raczej pozycja do rozważenia. Jeśli nie jesteście fanami crossoverów albo oczekujecie mocnego scenariusza, możecie poczuć spory niedosyt.

--------------------------------------------

Komiks otrzymany do recenzji od Egmontu. Wydawca nie miał żadnego wpływu na treść powyższego tekstu.

Opisywane wydanie zawiera materiał z oryginalnych komiksów BATMAN v3 #137 - 138, CATWOMAN #57 - 58, THE GOTHAM WAR: BATTLE LINES #1, BATMAN/CATWOMAN: THE GOTHAM WAR - RED HOOD #1 - 2 oraz BATMAN/CATWOMAN; THE GOTHAM WAR - SCORCHED EARTH #1.

Komiks do nabycia m/in. w sklepie Egmontu lub na ATOM Comics.

Autor: Maciej Matusz

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz