Dzisiaj ponownie zapraszam na wycieczkę do początku lat 90-tych i rozgrywających się w tamtym okresie przygód Człowieka ze Stali. A konkretnie przypominam po raz kolejny polskiego SUPERMANA 10/92, jaki ukazał się nakładem TM-Semic właśnie w październiku 1992 roku. Okładka pochodzi z oryginalnego SUPERMANA #48 (u nas nie został wydany) i nie ma nic wspólnego z tym, co znajdziemy wewnątrz. Oprócz starcia z kosmitami, gdzie gościnnie pojawili się cudaczni Dreadnaught oraz Psi-phon, w zeszycie tym doszło do ważnego dla mieszkańców Metropolis wydarzenia. Pod koniec pierwszej części (oryginalny THE ADVENTURES OF SUPERMAN #469) Jerry White oraz Jimmy Olsen zostali poważnie postrzeleni przez członków Intergangu w klubie Blaze. W drugiej części obserwujemy dramat rozgrywający się w szpitalu, gdzie ostatecznie jeden z wymienionych chłopaków traci życie. Niestety w polskiej wersji nie uświadczyliśmy najważniejszych i najciekawszych fragmentów tej opowieści, czyli walki o duszę Jerry'ego i Jimmy'ego w piekle z udziałem eSa. I właśnie o tej historii kilka słów poniżej.
TM-Semic nie raz i nie dwa decydował się z różnych względów na pocięcie jakiejś historii, przez co polski czytelnik znał jedynie ogólny zarys, ale pozbawiony był istotnych szczegółów. W tym konkretnym przypadku cięcia było dosyć duże, gdyż jak zostało wspomniane na niebieskich stronach klubowych przez Arka Wróblewskiego, z trzech oryginalnych zeszytów składających się na historię "Soul Search" (po 22 strony każdy), TM-Semic wybrał jedynie 13 stron, czyli niecałe 20%. Chociaż pierwotny plan zakładał przedruk całości. Dopiero po latach i zakupie oryginalnych zeszytów z tą historią mogłem się wreszcie przekonać, jaki był rzeczywisty przebieg walki o dusze chłopaków, jaką rolę odegrali w niej Blaze, Superman, Gangbuster oraz Black Racer, a także m.in. dlaczego u Clarka pojawił się nagle spory zarost na twarzy. I jak najbardziej było warto to zrobić.
Składanka wybranych fragmentów z trzech zeszytów nie jest łatwa i zapewne trudno stworzyć logiczną i trzymającą się kupy całość, ale w przypadku drugiej części komiksu SUPERMAN 10/92 to się o dziwo nawet całkiem dobrze udało. Problem tylko w tym, że wyglądało to tak, jakby po strzelaninie nastąpił już tylko smutny finał i wyczekiwanie na cud ze strony lekarzy. Nic bardziej błędnego, gdyż postrzelenie dwóch kumpli było jedynie prologiem do bardziej emocjonujących wydarzeń rozgrywających się z dala od szpitalnych murów. Główną złą całej opowieści jest istota znana jako Blaze, która wykorzystuje swój klub w Metropolis, aby kraść upatrzone przez siebie wcześniej dusze i czynić z nich swoich wiecznych piekielnych poddanych. Człowiek ze Stali zostaje wybrany, aby udać się na niebezpieczną misję w zaświaty, do królestwa całkowicie kontrolowanego przez Blaze, by wyrwać z jej objęć dusze Olsena i White'a. W tym samym czasie z kolei Jose Delgado staje oko w oko z Angelicą Blaze w jej ziemskiej domenie. Historia jest wystarczająco umiejętnie i ciekawie rozpisana, trzymając w napięciu do samego końca, obfitująca w dużą ilość dynamicznej akcji i z całą mas różnych emocjonalnych momentów. Mamy tutaj krew, łzy, miłość, poświęcenie, dramat rodzinny oraz bezsilność Supermana, który w starciu z magicznymi mocami nie czuje się zbyt komfortowo, i który pomimo niezwykłych umiejętności nie zawsze jest w stanie uratować każdego na czas.
No i ta ostatnia, poruszająca strona, której również zabrakło w SUPERMAN 10/92. To bowiem nie widok cierpiącego Luthora kończy całą opowieść. Finałowa scena ukazuje Black Racera, który zabiera Jerry'ego White'a w jego ostatnią drogę, po nagrodę, na którą w ostatniej chwili sobie zasłużył.
Od strony wizualnej opowieść ta po prostu nie mogła zawieść, kiedy za rysunki odpowiadają tacy znani i lubiani artyści, jak Bob McLeod, Jerry Ordway oraz Dan Jurgens. W tamtym okresie każdy z nich prezentował swój najwyższy poziom i nikt chyba nie mógł narzekać, iż każdą z trzech części zilustrował inny twórca. Stary, dobry i oldskulowy styl rysowania komiksów, do którego wzdycham z tęsknotą, kiedy wracam do ery zapoczątkowanej przez Johna Byrne'a.
Jest wiele takich historii z lat 90-tych, po które sięgnąłem ponownie po wielu latach i dopiero wtedy poznałem je w całości, gdyż wcześniej nie zawsze zdawałem sobie nawet sprawę z tego, iż otrzymałem od TM-Semic jakąś szczuplejszą wersję. W kilku przypadkach okazywało się, że jak najbardziej warto było na taki ruch się zdecydować, a opuszczone, bądź pocięte przez wydawcę fragmenty były w rzeczywistości bardzo istotne, znaczące dla fabuły, a co najważniejsze ciekawe. Tak właśnie było w przypadku "Soul Search", której lekturę fanom nieco starszych przygód eSa szczerze polecam sprawdzić. Historia ta nie znalazła się niestety do tej pory w żadnym wydaniu zbiorczym, ale jeśli plotki o planowanym na przyszły rok omnibusie się potwierdzą, to najprawdopodobniej będzie ona tam uwzględniona.
Opisywana historia pochodzi z zeszytów ACTION COMICS v1 #656, SUPERMAN v2 #47 oraz ADVENTURES OF SUPERMAN #470.
Dawid Scheibe




Brak komentarzy:
Prześlij komentarz