środa, 21 lutego 2018

BATMAN tom 2: JESTEM SAMOBÓJCĄ

Pierwszy tom BATMANA z Odrodzenia, a więc “Jestem Gotham”, nie wciągnął mnie. Po fabule spodziewałem się czegoś więcej i uważam, że był to niestety słaby początek runu Toma Kinga. Pierwszy wolumin przeczytałem z obowiązku fana postaci, natomiast drugi, zatytułowany “Jestem Samobójcą” już głównie z ciekawości czy mają rację osoby mówiące, że ta seria ma jeszcze tendencję spadkową w stosunku do i tak średniego początku.

Przed przeczytaniem “Jestem samobójcą”, warto spojrzeć na “Noc Ludzi Potworów”, aby ogarnąć dlaczego Psycho Pirat jest u Bane’a. Główna historia tomu jest o samobójczej misji na wyspie opanowanej przez drugiego z wymienionych, żeby uprowadzić tegoż pierwszego. Jest on potrzebny do uleczenia Gotham Girl. Co dokładnie łączy wspomnianą dwójkę, można przeczytać w pierwszym tomie. Już po samym zarysie mamy świadomość tego, że ten pomysł jest delikatnie mówiąc nieświeży. O ile “Jestem Gotham” było w mojej ocenie bardzo średnie to, aż tak nie raził mnie pomysł fabularny. Tutaj mamy zwyczajnie nieciekawy koncept. Serię BATMAN z Nowego DC Comics też tak średnio lubiłem, ale Scottowi Snyderowi nie mogę odmówić jednego - już od pierwszego tomu pokazywał, że ma wizję i jakiś oryginalny pomysł. Dla mnie wykonanie dużej historii omawianego właśnie tomu przywodzi na myśl bardziej DETECTIVE COMICS z tamtej linii wydawniczej.
    
I tak oto w żaden sposób nie zaskakuje wybór skazańców na “bohaterów” misji samobójczej. W zamian za pomoc dostaną dożywocie zamiast kary śmierci, lepszą celę i wiele innych małych udogodnień - nic nowego. Poszczególne postacie te niestety nie są charakterystyczne, przez to raczej nie zostaną w waszych głowach na długo. W sumie tylko Catwoman i Puppet Master jakoś się wyróżnili, ale ta dwójka i tak była najbardziej w gronie tym najbardziej znanymi postaciami.
    
Muszę przyznać, że jeden raz scenarzysta naprawdę mocno mnie zaskoczył niespodziewanym zwrotem akcji. King dodatkowo już w tej opowieści delikatnie zarysowuje bliższą relację między Catwoman i Batmanem, ale tutaj dla mnie było jeszcze kiepsko przedstawione. Jest wiele scen akcji, ale żadna mnie nie zainteresowała na tyle mocno, by na dłużej o niej pamiętać. Mozna powiedzieć, że walki w większości były dla picu i służyły przesadnemu podkreślaniu tego, jakim to Batman jest kozakiem przy każdej okazji. Tylko dla tej fabuły nie kupowałbym komiksu, ale jeszcze jest kolejna. Wyraźnie lepsza.
     
Krótsza opowieść umieszczona w tym tomie to “Dachy” i spodobała mi się o wiele bardziej od wątku głównego. Jest ona w sumie oficjalnym początkiem związku Kotki i Gacka. Jest to tak mile napisana fabuła, że na nowo odżyłem po nie najlepszych wrażeniach wyniesionych z lektury poprzedniej historii. Nasza ulubiona Catwoman spędza całą noc z Gackiem. Na ulicach Gotham, znaczy się :) Najlepiej rozpisanym elementem historii jest dla mnie pozornie monotonna walka z trzecioligowymi złoczyńcami, która tak naprawdę jest kluczowa w działalności superbohatera. Jest to tak dobrze napisane, że wybaczam Kingowi częściowo poprzednią opowieść. Trudno tutaj pisać bez użycia spoilerów i najlepiej sprawdzić samemu. Jeśli nie chcecie kupować tego tomu (co w ogólnym rozrachunku rozumiem) to chociaż sprawdźcie zeszyty 14 i 15 tej serii, bo naprawdę warto.

Bardziej spodobały się rysunki Mitcha Geradsa niż Mikela Janina. Ten pierwszy akurat rysował “Dachy”, które bardziej przypadły mi do gustu także pod kątem fabularnym. Jego kreska jakoś bardziej pasuje mi do historii spokojniejszych i skupiających się na relacjach międzyludzkich. Janin z kolei doskonale sprawdza się jako rysownik scen akcji. Nie stanie się on nigdy jednym z moich ulubionych artystów, ale w jego kresce jest coś takiego, co sprawia iż sporo scen może się podobać.

Podsumowując jeśli jesteś fanem Batmana to i tak kupisz ten tom. Jeśli jednak czekasz na znacznie lepszą cześć runu Kinga to niestety, ale musimy jeszcze trochę poczekać. Warto kupić ten tom tylko dla drugiej historii, ale jak dla mnie to zdecydowanie za mało.

Maciej Matusz
                    
-------------------------------------------------------------
                        
Opisywane wydanie zawiera materiał z komiksów BATMAN #9 - 15.
Wcześniejszą recenzję autorstwa Dawida możecie przeczytać TUTAJ 
Dziękujemy wydawnictwu Egmont Polska za udostępnienie egzemplarza do recenzji.
BATMAN tom 2: JESTEM SAMOBÓJCĄ do kupienia w ATOM Comics

1 komentarz:

  1. W sumie pierwszy tom mnie zainteresował i chętnie sięgnąłem po drugi by kontynuować wątek i zawiodłem się jak nigdy w życiu. "Dachy" były spoko ale "Jestem samobójca" to jakaś porażka. A czwarty zeszyt z pięciu to najgorszy jaki czytałem. Przekonajcie się sami jeśli jakimś cudem czujecie potrzebę przeczytania tego tomu. Śledząc powszechne opinie nie wyobrażam sobie, że "I am Bane" może być gorsze od tej części. King postawił poprzeczkę bardzo nisko i nie trudno będzie ją przeskoczyć. Jeśli męczy was zagadka, czy Batman, jak Moon Knight, jest chory psychicznie, to tutaj znajdziecie satysfakcjonującą odpowiedź. Batman powtarzający w kółko że złamie kręgosłup Bane'a to nic dobrego. Jeśli szukacie pięciu zeszytów okładania się po mordach i krótkiego, dziwnego, acz zaskakującego zakończenia, to macie coś dla siebie. Czujcie się niezachęceni.

    OdpowiedzUsuń