wtorek, 20 listopada 2018

WKKDC #59 - SUPERMAN/BATMAN: UDRĘKA


Czy to się komuś podoba, czy też nie, seria SUPERMAN/BATMAN powraca na łamy Wielkiej Kolekcji Komiksów DC. Do tej pory mieliśmy okazję przeczytać dwie pierwsze odsłony zatytułowane WROGOWIE PUBLICZNI (jako tom 42) oraz SUPERGIRL (jako tom 50). Były to historie, które wcześniej ukazały się już w Polsce nakładem Egmontu. Tym razem trafiło na opowieść, która nie miała okazji ujrzeć światła dziennego w naszym kraju. Przeskakujemy o 24 zeszyty do przodu i trafiamy na run autorstwa Alana Burnetta - znanego z tworzenia scenariuszy do animowanego świata DC, a także uznanego duetu artystów, jakimi niewątpliwie są Dustin Nguyen oraz Derek Fridolfs (BATMAN LI'L GOTHAM). Odrywają oni Człowieka ze Stali i Mrocznego Rycerza od ziemskich perypetii, angażując ich w rozgrywkę z udziałem Nowych Bogów. Jeśli przypadły Wam do gustu wspomniane przed chwilą 42 i 50 odsłony cyklu, jest wielce prawdopodobne, że i UDRĘKA dostarczy sporej dawki przyjemnych wrażeń.

Superman staje się celem ataku Deesada, miłośnika wymyślnych tortur i jednocześnie prawej ręki władcy Apokalips. Darkseid chce odzyskać utracone moce i tylko eS dysponuje umiejętnościami, dzięki którym można to osiągnąć. Na obcej planecie znanej jako Tartaros Batman będzie próbował uratować swojego przyjaciela, a przy okazji wpadnie w nieoczekiwane miłosne sidła. To tylko w skrócie wybrane wydarzenia, jakie mają miejsce w tym komiksie. Komiksie, który jak cała seria wyróżnia się dużą dynamiką, szybkim przeniesieniem akcji w przestrzeń kosmiczną, sporą ilością gościnnych postaci oraz spektakularnymi pojedynkami. Dla jednych to wystarczy, aby czuć się zadowolonymi podczas lektury, dla innych to powielony schemat, historia jakich czyta się wiele, i które szybko wylatują z głowy.

Początek jest dosyć intrygujący i zachęca do dalszego śledzenia, ale później emocje gdzieś ulatują, a całość zaczyna irytować. Kontrola umysłu Supermana to wszak żadna nowość, a wątek romantyczny z Batmanem w roli głównej wydaje się jednym wielkim nieporozumieniem. W dodatku scenarzysta niezbyt czuje tę postać, co widać zwłaszcza w dialogach pomiędzy Bruce'em i Bekką. Pewne kwestie wkładane w usta Człowieka Nietoperza są strasznie sztuczne i nigdy nie powinny paść. Niestety tutaj padły, a efekt jest słabiutki. Udział Killer Croca oraz Scarecrowa wydaje się strasznie wymuszony i niczym właściwie nieuzasadniony. Śmiało można było pominąć ich zaangażowanie w wydarzenia zainicjowanych przez Darkseida oraz Deesada, a komiks nic by na tym nie stracił. Z mojej perspektywy najciekawszym zabiegiem jest umiejscowienie Supermana wewnątrz Source Wall - coś nowego, niewidzianego wcześniej. Pozostałe elementy fabuły szybko się nudzą, bądź też poprowadzone są w mało zadowalający sposób.

Od strony wizualnej album ten prezentuje się bardzo przeciętnie. Dustin Nguyen potrafi stworzyć piękne ilustracje malowane akwarelami (ostatnio na łamach rewelacyjnego DESCENDER), zaś różnie to bywa w przypadku tradycyjnych technik z wykorzystaniem ołówka. Widać wyraźnie, że akurat w ten projekt nie włożył całego serca, stąd jakościowo całość znacząco odbiega chociażby od - przypadkowa gra słowna -  HEART OF HUSH. O ile dynamiczne sceny wypadają w wykonaniu Nguyena nawet zadowalająco, o tyle zbliżenia na twarze poszczególnych postaci już niekoniecznie. Jak widać artysta potrafi urozmaicać swój warsztat, ale niestety nie zawsze finalny produkt trafia w gusta odbiorcy. Tak jest właśnie w tym przypadku.

Po głównej historii jak zwykle znajdziemy przedruki kilku, wybranych okładek. Przeglądając je oraz znajdując w sieci pozostałe grafiki, jakie zdobiły wszystkie zeszyty zawarte w tym tomie muszę stwierdzić, że nie można było wybrać na okładkę zdobiącą 59 tom gorszego (oraz kompletnie nie nawiązującego do zawartości) rysunku, niż ten widniejący na górze tej recenzji, będący wariantem do SUPERMAN/BATMAN #37. Zdecydowanie niefortunny wybór.

Dodatkowa historia tym razem nie jest jakąś zbędną ramotką, czy zapychaczem. wręcz przeciwnie. Nie jest też taka oldskulowa i drętwa, gdyż pochodzi z roku 1971. Widzimy tutaj team-up Supermana z mieszkańcami New Genesis, na czele z Infinity Manem, którym udaje się pokrzyżować plany Darkseida na Ziemi. FOREVER PEOPLE #1 to interesujący komiks, stanowiący zachętę do sięgnięcia po więcej opowieści ze świata wykreowanego przez legendarnego Jacka Kirby'ego, tzw. Fourth World. Rzadko kiedy zdarza się, że bonusowa historia jest ciekawsza, lepiej napisana i narysowana, niż ta główna. Tutaj mamy właśnie taki wyjątek od reguły.

UDRĘKA w stu procentach potwierdza, że seria SUPERMAN/BATMAN to miejsce na różne eksperymenty, gdzie twórców nie obowiązują prawie żadne ograniczenia, i gdzie nie muszą martwić się wpasowaniem się w kontinuum. Komiks skierowany jest do mniej wymagającego czytelnika, który oczekuje szalonych, utrzymanych w szybkim tempie wspólnych przygód z udziałem dwóch najpopularniejszych herosów DC. Sporo akcji, wizyta w kosmosie, efektowne pojedynki i niezbyt skomplikowany scenariusz, który nadaje się do ewentualnej ekranizacji, co w przypadku udziału Alana Burnetta nie jest przypadkiem. Najnowsza odsłona WKKDC to raczej zamknięta historia niezbyt wysokich lotów, opakowana w  porywające ilustracje, o której zapomina się zaraz po jej przeczytaniu. Sami zadecydujcie, czy warto tracić na takie coś czas. A tymczasem wraz z przedłużeniem kolekcji o następne 20 tomów znalazło się miejsce na jeszcze jedną historię z S/B, zawierająca zeszyty 50-56, która ukaże się jako odsłona 67 cyklu.

Opisywane wydanie zawiera materiał z komiksów SUPERMAN/BATMAN #37 - 42 oraz FOREVER PEOPLE #1

Dawid Scheibe

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz