czwartek, 2 maja 2019

Kącik Komiksiarza #20

Kilka ostatnich dni to istna karuzela jeśli chodzi o bycie fanem DC w Polsce. Swoje trzy grosze dołożyły do tego zarówno wydawnictwa Egmont jak i Eaglemoss, po drodze pojawił się także finałowy odcinek serialu GOTHAM i właśnie te trzy wątki składają się na najnowszą odsłonę tej dawno nie widzianej na blogu rubryki (wow, to już ponad rok). Postanowiłem bowiem podzielić się swoimi przemyśleniami i jak zwykle pozwolę sobie podkreślić, iż jest to wyłącznie moja opinia, której najprawdopodobniej i tak nie zmienicie, ale możecie próbować w komentarzach tu poniżej jak i na Facebooku. Zapraszam do lektury.
Egmont na Pyrkonie przekosił Odrodzenie. Zdziwienia jako takiego nie stwierdzono.
To, że Egmont zbyt optymistycznie podszedł do kwestii linii DC Odrodzenie było już wiadome mniej więcej w połowie ubiegłego roku i dla mnie kwestią nie było to czy połowa rozpoczętych serii skończy się w połowie, ale raczej które i kiedy dokładnie to nastąpi. Odpowiedzi otrzymaliśmy w najnowszym katalogu wydawnictwa i jak to zwykle w takich przypadkach bywa, nie obyło się bez pewnego rodzaju kontrowersji, które rykoszetem odbiły się także na mojej skromnej osobie, ponieważ wśród niewielu serii tej linii, których zbieranie kontynuuję… o przepraszam, kontynuowałem do dziś, były AQUAMAN oraz HAL JORDAN I KORPUS ZIELONYCH LATARNI. I tu dodam słowo KUPOWAŁEM, bo akurat tych serii z recenzenckiej puli DCManiaka nie kosiłem, więc na owe cykle głosowałem jak najbardziej własnym portfelem. Zawieszonych cykli jest więcej, ale o ile w przypadku GREEN ARROWA, NIGHTWINGA i WONDER WOMAN zrobiono to w jak najbardziej odpowiednim miejscu (koniec runów pierwotnych scenarzystów) lub w miarę bezboleśnie jak przy NASTOLETNICH TYTANACH (po trzecim tomie następuje nowe otwarcie serii), tak wspomniana dwójka, a także THE FLASH zamykane są w zasadzie w środku swoich historii. Powód prosty i jakże nietrudny do przewidzenia – rynek nie wchłonął tych serii na tyle dobrze, by wydawnictwu opłacało się je kontynuować.

Normą jest i nie było inaczej także i teraz, że zaraz posypały się gromy od zawiedzionych czytelników. Pojawiło się sporo tekstów, które ukochałem sobie już lata temu i niezmiennie bawią mnie do dziś, a więc te typu ”no przecież mogli wydać jeszcze te trzy tomy, nic by się przecież nie stało”, bo przecież od lat powszechnie wiadomo, że Egmont to organizacja charytatywna i wcale nie musi na niczym zarabiać. No niestety, bądźmy przez moment dorośli i stawmy czoła rzeczywistości – Egmont nie robi nam na złość kasując te tytuły, tylko działa jak każda normalna firma, mająca na uwadze swój rachunek ekonomiczny. To nie jest JONAH HEX, często przywoływany jako argument za tym, że przecież wydawca publikuje słabo sprzedające się tytuły i ich nie kasuje, którego można zarówno zacząć jak i przerwać w dowolnym momencie, a także nie ma żadnego wpływu na wydarzenia z głównego uniwersum. W przypadku AQUAMANA mieliśmy przed sobą jeszcze trzy tomy Abnetta i przypuszczam, że gdyby wówczas Egmont skasował cykl, to pojawiłyby się pretensje o brak wydania crossoverów DROWNED EARTH i SINK ATLANTIS, które pojawiły się zaraz po nim. Zielone Latarnie skasowano tuż po połowie (zostały trzy tomy), zaś THE FLASH jest wydawany do dziś, cały czas od tego samego scenarzysty, więc już w ogóle hohoho. Jeśli faktycznie jest tak, że wspomniane serie nie sprzedawały się nadzwyczajnie, decyzja o ich zakończeniu jest dla mnie logiczna, chociaż bolesna – będę musiał bowiem sięgnąć po oryginały, by dozbierać całość. Te są gorzej wydane i droższe. Więc słabo, ale nie pomstuję – przynajmniej są spójne designersko, fani Nowego DC Comics już tak łatwo nie mieli :)

Swoją drogą mam teorię, że Barry Allen powróci do oferty Egmontu w przyszłym roku, jako jedna z nowych serii linii UNIWERSUM DC. O samym doborze zapowiedzianych tytułów do rozpoczęcia tego zakątka oferty Egmontu powiem tyle – żadnych zaskoczeń. Odpuszczam wszystko :D

Przy okazji zauważę taką rzecz – od kiedy tylko komiksy z USA zawitały do naszego kraju, a więc przyjmijmy, że od 1990 roku, Marvel był zawsze popularniejszy w Polsce niż DC. Tak było zarówno w czasach TM-Semica, jak i później Mandragory, Dobrego Komiksu, Muchy Comics, jak i obecnie Egmontu. Przeżywaliśmy już niejedną kasację tytułu od DC, zapewne niejedna jeszcze przed nami. A zamiast na złego wydawcę pomstujmy lepiej na tych z nas, którzy nie poznali się na tak fajnych seriach jak AQUAMAN i woleli zbierać dalej tego cholernego Batmana.

I jeszcze kilka słów o innych zapowiedziach dotyczących DC. Wygląda na to, że w tym roku w moje łapska wpadną wszystkie tomy DC Deluxe (może oprócz tego Gacka od Mariniego), BIAŁY RYCERZ z Black Label też w kręgu zainteresowań, SANDMAN UNIWERSUM sobie odpuszczę, za to całą resztę rzeczy z Vertigo będę cierpliwie zbierać. 2019 to wciąż najlepszy rok od dłuższego czasu, jeśli chodzi o trudną i miejscami burzliwą relację pomiędzy mną i komiksami DC od Egmontu.
Czy koniec WKKDC to coś złego? W sumie nie, ale trochę żałuję.
Serio, ja się cieszę, że 80 tomów i koniec. Nie z powodu tego, że dzięki tej decyzji nie dostaniemy jakiejś zmutowanej panoramki, bo nie mogłoby mnie to interesować mniej. Raczej w powodu tego, jak bardzo nie lubię kształtu tego typu kolekcji, polegającej na tym, iż na jeden naprawdę wartościowy tom przypadają dwa lub nawet trzy kolejne, które prezentują totalne gówno. Nie mam tego problemu z kolekcjami Cofana czy Transformers, gdzie po prostu lecimy ze wszystkim po kolei i dostajecie kompletną historię. WKKDC, WKKM czy Superbohaterowie Marvela to tego typu publikacje, które trzeba ułożyć i kwestia wątpliwej jakości doboru tytułów jest tu dla mnie absolutnie kluczowa. Rzuciłem sobie okiem co tam po tym mitycznym 80 tomie dostawali czytelnicy w innych krajach i obawy te zostały potwierdzone – jest kilka fajnych, klasycznych tytułów (THE NEW GODS, THE GREAT DARKNESS SAGA, THE FLASH: TERMINAL VELOCITY, wreszcie dostalibyśmy wznowienie PRZYJDŹ KRÓLEWSTWO), które z chęcią przeczytałbym po Polsku, ale znacznie więcej jest komiksów totalnie przeciętnych (PANIC IN THE SKY, GLC: TO BE A LANTERN, TIME MASTERS, LEGENDS), zwyczajnie daremnych (BATMAN ODDYSEY, AMAZONS ATTACK, JSA: JUSTICE BE DONE), jak i nawet dość powszechnie nienawidzonych (JUSTICE LEAGUE: RISE AND FALL). Moja propozycja jest taka, żebyście sobie przejrzeli listę tytułów, których Eaglemoss w Polsce nie wyda, poczytali o nich opinie i w razie czego kupili sobie w oryginałach.

Ewentualnie poczekali na to, co Egmont zapowie na przyszły rok. Tomasz Kołodziejczak na Pyrkonie zapewnił bowiem, że w 2020 w ofercie wydawnictwa pojawi się kilka komiksów z klasycznej oferty DC.
Jak zepsuto finał GOTHAM? I wcale nie chodzi o kostium Batmana.
SPOILERY SPOILERY SPOILERY
Finałowy odcinek serialu GOTHAM przenosi nas w czasie o 10 lat do przodu i ktoś z Internetów wyliczył, że w trakcie 44 minut emisji owego epizodu poszczególni aktorzy podkreślali ten fakt trzynastokrotnie. Niestety, moja opinia dotycząca tego odcinka jest taka, że można ją zawrzeć w jednym słowie – rozczarowanie. Nie z powodu tego jak wygląda kostium Batmana w ostatniej scenie, bo wystarczyło oglądać serial ten od samego początku i mieć jakieś minimum rozsądku, by domyślić, że przez te trzy sekundy, gdy jest on w ogóle widoczny, nie będzie widać kostiumu projektowanego rok i budowanego za grube miliony dolarów. GOTHAM od zawsze był serialem, który jak tylko mógł to starał się przykrywać budżetowe niedostatki i ten swoisty klimat campu i przerysowanej ale świadomej tandety, jaki wokół tego się urodził, był dla mnie jedną z największych zalet produkcji. Tak samo jak to, że bez żenady bawiono się mitologią Batmana na najróżniejsze sposoby, jednocześnie będąc konsekwentnie megakomiksową produkcją.

Co zatem nie zagrało w finale?

Zmiana aktorki wcielającej się w Selinę Kyle. Efekt jest taki, że w Gotham przez 10 lat większość postaci co najwyżej zmieniła fryzury, zaś Catwoman wygląda jak po kuracji hormonami wzrostu bez medycznego atestu.

Szumnie zapowiadany Joker, który jest w epizodzie łącznie przez ile? 5 minut?

Harley Bullock, który nagle jest totalnie out of character.

Pingwin i Riddler jako wartość śmieszkowa odcinka.

Ktoś mi wyjaśni skąd w zasadzie Barbara Kean wzięła pieniądze na ”wykupienie połowy Gotham po ponownym przyłączeniu miasta”?

Itp, itd...

Ech… I tak będę pamiętał GOTHAM bardzo dobrze. Ale na pewno nie za finał. Na pocieszenie przypomnę chyba moją najukochańszą scenę z całego serialu, czyli rozwiązanie kwestii Azraela z drugiego sezonu. 
Krzysztof Tymczyński

11 komentarzy:

  1. To nie jest tak, że klienci są rozkaproszonymi dziećmi a wydawca świadomym dorosłym. Wyznaję zasadę, że jeśli już się coś zaczyna, to trzeba też to skończyć. Dokończyć, nie urwać. Trzeba było zacząć mniejszą ilość tytułów niż teraz połowę z nich porzucić. I do czego doprowadził dojrzały wydawca Egmont który musi podejmować trudne decyzje biznesowe? Do tego, że więcej żadnego tytułu od niego nie kupię przed strachem, że znowu zostanę z niekompletnym produktem. Nie obrażam się. Po prostu noe podejmę tego ryzyka. Moim zdaniem Egmont stracił. A na pewno stracił mnie jako klienta. Już teraz zamawiam pozostałe i nie zaczęte jeszcze tytuły z zdC w oryginale. Nawet tego Green Arrowa ze screena mam już kupionego u siebie w domu po angielsku. Po co mam się denerwować.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A jak DC przerwie jakąś serię, którą kupowałeś w oryginalnych wydaniach zbiorczych, co ostatnio zdarza im się często, to też się obrazisz i przestaniesz kupować?

      Usuń
    2. Tego nie wiem. Wiem natomiast, że potencjalna nieudolność DC Comics nie tłumaczy nieudolności Egmontu. Kiedyś miałem ten sam problem na innym polu - karcianek. Galakta to wydawca gier karcianych i planszowych. W pewnym momencie przerwali wydawanie karcianki wydawanej regularnie przez FFG (w formacie LCG, bez wdawania się w szczegóły, kolekcjonerskim). Człowiek ma dylemat czy dać sobie spokój z grą, która mu się podoba, czy sprzedać wszystko za pół darmo i kupować od nowa po angielsku czy mieć pół kolekcji polskiej, pół angielskiej. Komfort z grania takim kundelkiem, gdzie co chwilę żongluje się słowami kluczowymi to masochizm. Problem przy komiksach wydaje się być mniejszy, ale nadal jest irytujący. Komiksy traktuję nie tylko z punktu widzenia czytelnika, ale też kolekcjonera i chciałbym mieć zapewniony spokój i porządek od strony wydawcy do niezbyt taniego hobby. Myślałem, że potknięcie Egmontu przy nie wydaniu dwóch kończących tomów z New 52 do Batman Detective Comics to wyjątek, ale teraz już utracili moje zaufanie.
      Jeśli mogę prosić o wymienienie tych serii, których wydania zbiorcze DC porzuciło yo byłbym wdzięczny. Miałbym mniej nerwów przy kolekcji.

      Usuń
    3. O tym co wypada z zapowiedzi DC informujemy na bieżąco w postach z newsami. Wystarczy je śledzić.

      Usuń
    4. Nie wiem od kiedy działacie, ale zważywszy na to, że śledzę was od gdzieś dwóch tygodni, to mam pewnie kilkuletnie zaległości.

      Usuń
    5. Polecam sprawdzić poprzednie odsłony CBN, w marcu/kwietniu byko sporo kancelacji wydań zbiorczych przez DC. Dziękujemy za śledzenie nas :)

      Usuń
    6. Dziękuję, posprawdzałem.
      Mam pytanie na którym mi zależy. Czy jest gdzieś w sieci jakaś uporządkowana lista wydań zbiorczych komiksów DC? W komiksach siedzę od niedawna i na prawdę trudno się połapać co kupić i w jakiej kolejności. Albo wskazówki jak szukać?

      Usuń
    7. Możesz pisać do nas na fb. Odpowiemy :)

      Usuń
    8. Damex na ratunek żeby czytelnika nie zrazić. :D To jeszcze pytanie. Czy Pan Kołodziejczak coś sugerował, że jakoś dokończą skasowane komiksy wydając później grubsze tomy zbierający resztę? Bo słuchałem jednym uchem relacji ze spotkania.

      Usuń
    9. Dziękuję. Pozdrawiam.

      Usuń
  2. Ja z Rebirthu zbierałem tylko Supermana, Batmana Detective Comics, Aquamana, Green Arrowa i Nightwinga.
    Szczerze to cieszę się że trzy ostatnie się kończą, bo nie mam miejsca na półce ;)
    A teraz Egmont postanawia wydawać zbiorcze wersje klasycznych serii {wydał już Swamp Thinga Moore'a} jak np. Doom Patrol Morrisona
    czekam na Animal Mana tego autora no i na resztę Hellblazera :D

    OdpowiedzUsuń