czwartek, 30 maja 2019

NIGHTWING TOM 4: STARZY I NOWI WROGOWIE


Ze wszystkich serii pochodzących z bat-rodziny, jakie możemy znaleźć w ofercie Egmontu pod szyldem Odrodzenia, najbardziej do gustu przypadł mi NIGHTWING. Komiks napisany przez Tima Seeleya wywarł na mnie ogromne wrażenie pod kątem pisania postaci, a także ukazania relacji między nimi. Teraz mam okazję napisać recenzję ostatniego woluminu tej serii i muszę przyznać, że bawiłem się naprawdę dobrze przy czytaniu tego tytułu. Atutem tej serii jest to, że nadaje się ona idealnie dla nowego czytelnika, który wcześniej nie miał okazji poznać Dicka Graysona/Nightwinga.  Jeśli ktoś z Waszych znajomych zapytałby się przypadkowo o jakiś niezobowiązujący komiks, to bez wahania polećcie mu właśnie NIGHTWINGA.

Czwarty tom pt. "Starzy i nowi wrogowie" zawiera trzy historie: "Blockbuster", "Spyral' oraz "Zemsta Raptora". Pierwsza z nich wprowadza zupełnie nowego przeciwnika, tytułowego Blockbustera. Od swojego urodzenia jest o mieszkańcem Blüdhaven. Mężczyzna chce, aby Nightwing wrócił jak najszybciej do Gotham, ponieważ uważa, że główny bohater nie zna problemów miasta oraz nie wie jak mu pomóc. Jedynie ta historia wprowadza nowy wątek, w którym głównym wrogiem jest właśnie tytułowy Blockbuster. Niestety historia też zmienia przy okazji pewną istotną rzecz w życiu Nightwinga.

Kolejna opowieść jest o agencji Spyral, która towarzyszyła nam w pierwszym tomie pt. "Lepszy niż Batman". Jest dokończeniem pewnego wątku przewijającego się w drugim tomie, jak i w pierwszej historii omawianego tomu. Tutaj trudno o uniknięcie spoilerów odnośnie tej historii, ponieważ pojawia się wiele ciekawych zwrotów akcji. Niestety widać tutaj trochę, że całość została na szybko została zrobiona, a wątek prowadzący do tej historii mógł spokojnie rozwijać się jeszcze przez kilka zeszytów. Widać jednak, że scenarzysta chciał skończyć swój run zamykając wszystkie motywy rozpoczęte wcześniej.

Ostatnia historia „Zemsta Raptora” mówi o powrocie byłego partnera Dicka z „Lepszego niż Batman”, czyli Raptora. Postać ta chce pokazać grzechy jego nowego miasta i przekonać Nightwinga do swojej racji. Lekka powtórka z rozrywki pierwszego voluminu, ale tutaj jest bardziej rozwinięta postać Raptora co daje dobry obraz o tym przeciwniku (lub antybohaterze jak kto woli). Jest to historia ostatnia, ładnie zamyka kolejne wątki i idealnie kończy trwający od początku Rebirth run. Całość tego tomu  jest  jednym wielkim zamknięciem wątków z całego runu Seeleya. Niestety wydaje mi  się, że niektóre wątki zostały sfinalizowane zbyt szybko, dotyczy to w szczególności związku z Defacer, który moim zdaniem okazał się całkiem udany. Zwłaszcza, że dziewczyna Graysona wyraźnie leży samemu scenarzyście i fajnie ją przedstawia. Wydaje mi się, że pomysł Seeleya na serię był trochę inny, ale został utemperowany przez edytorów. Cieszę się, że chociaż skończył swój run domykając wszystkie zaczęte motywy. Fabularnie okej, ma swoje momenty i nie jest nudna, ekspozycji nie ma za dużo. Zawsze coś się dzieję. Jak dla mnie mocnym punktem każdego tomu były pisane przez scenarzystę postacie, które z miejsca dało się polubić. W ostatnim tomie jest dokładnie tak samo. Na wysokim poziomie stoją dialogi, które są świetne, zawierają dużo humoru i wpływają na rozwój poszczególnych postaci. W przypadku głównego bohatera wewnętrzne rozważania dostarczają dużo informacji na jego temat. Na przestrzeni dotychczasowych zeszytów lepiej poznawaliśmy tego bohatera i wiemy, jaki jest naprawdę. Uważam to za duży plus. według mnie to nie fabuła w komiksach jest najistotniejsza, tylko sposób przedstawiania poszczególnych postaci. I właśnie na ten drugi aspekt wyraźnie stawia ta seria.  

Rysunkami zajęli się Miguel Mendonca oraz Javier Fernandez. Jeśli mam powiedzieć, który się mi się bardziej podobał, to będzie to Fernandez. Rysowane przez niego postacie nie wyglądają plastikowo i mają idealna mimikę. Jego prace są przejrzyste i dokładne. Charakterystyczne rysy postaci i ogólnie sama kreska idealnie pasuje do tego akurat komiksu. Mendocna wręcz przeciwnie, rysuje mniej realistycznie, sztucznie i plastikowo, bardziej typowowo dla komiksów bohaterskich.

Ostatni tom jest moim zdaniem bardzo udanym zwieńczeniem dotychczasowych numerów tej serii. W pewnym sensie cieszę się, że nie doczekamy się w Polsce kolejnych tomów z udziałem tego bohatera. Są one bowiem znacznie słabsze i praktycznie rujnują większość dokonań Tima Seeleya. Naprawdę fajny komiks i zasługuje, aby posiadać go na swojej półce.

Opisywane wydanie zawiera materiał z komiksów NIGHTWING #22 - 28 oraz #30 - 34

Omawiany komiks znajdziecie na Egmont.pl oraz w ofercie sklepu ATOMComics.

Autor: Maciej Matusz

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz