wtorek, 21 kwietnia 2020

DMZ - STREFA ZDEMILITARYZOWANA tom 1

Brian Wood jest dość dobrze reprezentowany na naszym rodzimym rynku. Wydane zostały u nas następujące tytuły LUDZIE PÓŁNOCY, ,"Briggs Land" czy też jego komiksy z Gwiezdnych Wojen. Ostatnio do tego grona dołączyło DMZ - STREFA ZDEMILITARYZOWANA. Jest to komiks, o którym słyszałem same pochlebne opinie. I właśnie pozytywne wypowiedzi recenzentów skłoniły mnie do przeczytania tej pozycji. Dodatkową rzeczą, która mnie zachęciła do sprawdzenia DMZ - STREFA ZDEMILITARYZOWANA, był wspomniany już dorobek scenarzysty. Jaka więc jest moja opinia o tej powieści graficznej? Zapraszam do dalszego czytania.

W pierwszych rozdziałach komiksu dowiadujemy się o wojnie domowej w USA. Walczą między sobą Wolne Stany i Stany Zjednoczone Ameryki. Od pięciu lat trwa impas, a strony konfliktu zatrzymały się pod Manhattanem. Sama wyspa stała się strefą zdemilitaryzowaną, tytułowym DMZ, gdzie działań wojennych nie może nikt podejmować nikt. Słynny dziennikarz Viktor Ferguson ma plan polecenia  helikopterem do DMZ i opowiedzenia o ludności, która tam zamieszkuje. Wraz z nim ma polecieć Matthew Roth, fototechnik stażysta, który znalazł się tam przez swojego ojca. Po lądowaniu śmigłowiec zostaje zaatakowany, a Matthew Roth próbuje wydostać się z Manhattanu, przy czym poznaje Zee, była pielęgniarkę. Niestety nie udaje mu się wrócić do domu, ale postanawia zostać dziennikarzem i relacjonować życie codzienne w ziemi niczyjej.

Pomysł na fabułę jest intrygujący i wydaje mi się, że rzadko się zdarza, iż w komiksie amerykańskim wojennym jest tak wyraźny nacisk na wątki obyczajowe. Historia oczywiście wpada kilka schematów czy klisz - głównie przedstawieniem manipulacji rządzących przez media nijak nie zaskakuje. Temat machinacji faktami przez władze jest nadal aktualny i niestety raczej nie doczekamy się czasów, kiedy tak nie będzie. Pojawia się sporo wyjaśnień, dlaczego w ogóle doszło do tej wojny domowej. Według mnie wykreowanie dobrego, fikcyjnego konfliktu jest bardzo ciężkie, ale autor scenariusza umiejętnie to robi. Przy czym muszę dodać uwagę odnośnie ukazania walczących ze sobą stron. Obie bowiem, lub też ich żołnierze, są stylizowani niemal wyłącznie na chamskich, wulgarnych i nie mających nic do stracenia. Dobre byłoby pokazanie większej ilości kolorów przy tym konflikcie, niż to, iż obydwie strony są albo złe lub gorsze od nich. Po jakimś czasie staje się to męczące. Oprócz głównego wątku mamy tutaj kilka pobocznych. Dla mnie to właśnie one najbardziej nadają klimat serii DMZ - STREFA ZDEMILITARYZOWANA i rozwijają zaprezentowany w niej świat. Pokazują one, jak żyją ludzie w cieniu wojny i czego to nie wymyślą, żeby mieć chociaż namiastkę normalności. Przykładami są chociażby pomysły na restauracje. Nawet jeden z zeszytów jest bardziej jak katalog kulturalny, który mógł zostać wydany w prawdziwym życiu. Według mocne przykładanie uwagi do takich detali jak muzyka w klubach, daje wrażenia autentyczności świata. Dawno temu nie miałem takiego odczucia, zatem tutaj jest duży plus dla Briana Wooda.

Fabuła może być dobra, ale to bohaterowie dźwigają na barkach nasze zainteresowanie. Główny bohater - Matthew Roth, jest na początku białą kartą, którą wielu może z nas utożsamiać samym sobą. Wbrew sobie znajduje się w DMZ i chce uciec, ale zamiast tego musi szybko dojrzeć do sytuacji w jakiej się znalazł. Dla wielu będzie to kliszowe, ale sam komiks pokazuje bardzo dobrze jego przemianę. Jest autentyczna i kupuję to. Sam lubiłem jego aroganckie, sarkastyczne teksty, ale zarazem szybko dowiadujemy się, że nie brak mu dobrego serca. Sam główny bohater nie byłby jednak w stanie zainteresować nas na tak długo, gdyby nie wsparcie postaci, które spotyka. Zee i Wilsona stają się przeciwwagą dla naszego protagonisty. Dziewczyna, która jest przewodnikiem Matthewa po wyspie, bardzo krytycznie na niego patrzy. Widzimy, że dla niej najważniejszym dobrem są zwykli ludzi i jaka jest bezsilna, gdy nie może im pomóc. Według mnie chemia pomiędzy nimi jest udana i ich sarkastyczne wypowiedzi pozostaną w mojej głowie na dłużej. Wilson natomiast jest swoistym mentorem, jeśli chodzi o sprawy związane z rządem amerykańskim. Jest postacią z tajemniczą przeszłością, ale wiedzącą dużo o funkcjonowaniu wojska, FBI czy rządu. Sam traktuje protagonistę jako dobrego znajomego i służy radą. Według mnie, Matthew byłby znacznie mniej ciekawą postacią, gdyby nie jego dobre interakcje z wymienioną dwójką.

Rysunki Riccardo Burchielliego są gdzieś między realizmem, a lekką groteską. Wskazuje to sposób rysowania postaci, mocno uwydatniający cechy wyglądu postaci i ich nierzadko karykaturalne grymasy. Sposób rysowanie też wpływa na odbiór prezentowanej brutalności. W komiksie jest parę krwawych scen, przy których można byłoby poczuć się nieswojo, lecz styl Burchielliego łagodzi to. W tomie pojawiają się jeszcze dwaj rysownicy: Kristian Donaldson, a także i sam Brian Wood. Pierwszy z wymienionych artystów rysują prostą kreską i daje nieco odpocząć od charakterystycznych rysunków Burchielliego. Sam bym jednak nie chciał, żeby to on rysował całość DMZ - STREFA ZDEMILITARYZOWANA, bo jednak Burchelli jest bardzo charakterystyczny i świetnie nadał on specyficznego sznytu tej serii. Wood natomiast narysował zeszyt, o którym wspomniałem wcześnie, a więc nietypowy katalog kultury i bardzo dobrze, że to właśnie on to zrobił. Wygląda bardzo ładnie, rysunki realistyczne nadają większej autentyczności przedstawieniu informacji o życiu ludzi na ogarniętym konfliktem Manhattanie.

Dodatkami jest wywiad z Brianem Woodem i parę szkiców. Bardzo lubię, gdy w materiałach bonusowych jest rozmowa z twórcą lub twórcami. Poznajemy wówczas znacznie lepiej to, jakie autor miał myśli na temat potencjalnego odbioru dzieła i co myśli o stworzonych przez siebie postaciach.

Według mnie ten komiks to must have. Dawno nie zaangażowałem się tak mocno podczas czytania komiksu. Dobry odpoczynek od superbohaterów.

Przy okazji zachęcam do zaobserwowania mnie na Instagramie @geek.matusz

Maciej Matusz

DMZ - STREFA ZDEMILITARYZOWANA tom 1 do kupienia w sklepach wydawnictwa Egmont oraz ATOM Comics.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz