wtorek, 14 kwietnia 2020

JONAH HEX TOM 9: LICZĄC TRUPY

Dzień dobry, witam państwa na zebraniu wszystkich trzech fanów serii JONAH HEX w Polsce. Sprawdźmy obecność. Dawid z DCManiaka jest? Ach… nie ma. Co robi? Napiernicza kolejne recenzje? No tak, typowe. Pan Tomasz Kołodziejczak jest? Jak to nieobecny? A no tak, ma ważniejsze sprawy na głowie. Tymczyński jest? No tak, to ja jestem przecież. To przepraszam bardzo, kim Wy jesteście? Myśleliście że to recenzja Batmana? Ale… jak? Ech… No dobra, skoro już tu jesteście, to pozwólcie, że coś Wam opowiem o Jonaszu Klątwie z DC i dziewiątym tomie jego przygód – zatytułowanym LICZĄC TRUPY.

Bo widzicie drogie dzieci… a właśnie, dowodziki osobiste są? No są, dobrze. Zatem widzicie, dwa ogromne wydawnictwa komiksowe z USA, a więc DC i Marvel, przez lata swojej działalności wydawały masę komiksów, w których trykociarzy nie było. Czasem były to rzeczy dające się czytać, czasem wręcz przeciwnie. Ale takie były i cały czas są prawidła rynku – wydajemy to, co się sprzedaje. I chociaż dzisiaj trudno to sobie wyobrazić, były nas przykład takie czasy, że znacznie lepiej sprzedawały się pisane na kolanie historyjki komiksowe, które przedstawiały historie miłosne. Były też takie czasy, że prym wiodły opowieści wojenne. Generalnie, kolejne lata zawsze przynosiły coś, na co w danej momencie była dobra koniunktura. Albo przynajmniej tak się mogło komuś wydawać, ale niekoniecznie pokrywało się to z prawdą. I takie DC Comics w 1951 roku wpadło na pomysł, by wykorzystać ogromną popularność westernów, po czym powołało do życia dwumiesięcznik ALL-STAR WESTERN, który w stosunkowo dobrej formie przetrwał na rynku nieco ponad dekadę. Co? Tak, tak, dziesięć lat. Niemniej dziki zachód dzikim zachodem, to jednak jakieś ślady superbohaterszczyzny musiały się tam znaleźć – a to czytelnicy dostali zamaskowanego Johnny’ego Thundera, a to pojawił się Don Caballero, a to Trigger Twins. Jak już wspomniałem, seria dotrwała do 1961 roku i mogłoby się wydawać, że na tym westernowe komiksy skończyły żywot.

Tak, tak, macie rację – były kolejne, bo w końcu nie wspomniałem o panu Hexie. W 1970 roku uznano, że westerny to nadal potencjalna żyła złota i ruszono z drugim woluminem ALL-STAR WESTERN, którą po dwóch latach przemianowano na WEIRD WESTERN TALES i ten cykl ukazywał się aż do 1980 roku. To, co jest ważne dla naszego spotkania, to fakt iż w dziesiątym numerze tej serii zadebiutował łowca nagród z pokiereszowaną twarzą i było to kto? No kto? Dokładnie tak, Jonah Hex. John Albano i Tony DeZuniga pewnie nie spodziewali się, że to ich bohater stanie się na długie lata nie tylko motorem napędowym westernowej antologii, ale w końcu zasłuży sobie na własny, solowy tytuł. Ten wystartował w 1977 roku jako JONAH HEX, w 1985 roku zmienił tytuł na HEX, zaś po kolejnych dwóch latach został zakończony.

I tak przenosimy się do roku 2005. Popularność westernów już dawno przygasła i chociaż nadal potrafią pojawić się filmy z tego gatunku, to jednak nikt nie oszukuje się, że czasy świetności opowieści o niesamowitych rewolwerowcach już za nami i nie zanosi się, by miało szansę się to zmienić. DC mówi wówczas ”SPRAWDZAM” i rzuca na rynek JONAH HEX vol. 2 – komiks, który nijak nie przystawał do czasów obecnych i przeżył on na sklepowych półkach trochę ponad pięć lat, niejako wbrew logice, bo przez długi czas była to zdecydowanie najgorzej sprzedająca się pozycja od DC Comics. Moja teoria? W USA, a teraz także i w Polsce, Jonah miał przyjaciół na wysokich stołkach, którzy utrzymywali dany tytuł przy życiu za wszelką cenę, ku radości wszystkich dwunastu fanów.

Słucham? Dlaczego JONAH HEX nie był tych kilkanaście lat temu ”nowoczesnym” komiksem. I tu rzućmy wreszcie okiem do najnowszego, dziewiątego tomu, który właśnie ukazał się w Polsce. Proszę, obejrzyjcie, przekartkujcie i powiedzcie mi, jakie wyciągnęliście wnioski? O, bardzo ładnie – pojedyncze historie bez motywu przewodniego dla całego tomu. Widzicie, od wielu lat żyjemy w okresie, gdzie komiksy nie pisze się jak się chce, tylko kroi się je typowo pod wydania zbiorcze. To nie są już czasy typowe dla lat siedemdziesiątych czy osiemdziesiątych, gdy twórcy pisali historyjki na jeden czy też dwa zeszyty i było super. Tymczasem co mamy w LICZĄC TRUPY?

Najpierw obserwujemy, jak Jonah stara się odbić zakładników i wyegzekwować należną mu nagrodę. Następnie jesteśmy świadkami próby ułożenia sobie życia przez Tallulah Black, która wkrótce wyda na świat dziecko Jonaha. Później ten zajmie się śledztwem w sprawie zabójstwa szanowanego mężczyzny i przekona się, że miłość potrafi zaślepić każdego. W kolejnej historii Jonah nadepnie na odcisk mieszkańcom pewnego bagna, a potem zobaczymy jak wynajmuje on prostytutkę, by pomogła mu schwytać niebezpiecznych bandytów. W ostatnim rozdziale zaś skrzyżuje on rewolwery z niejakim Starmanem, znanym zabójcą nieuczciwych szeryfów. Lecz tym razem, będą musieli oni ze sobą współpracować. Justin Gray i Jimmy Palmiotti, a więc twórcy odpowiedzialni za serię JONAH HEX, nieustannie pozytywnie zaskakują mnie tym, iż pomimo pięćdziesięciu rozdziałów na swoim koncie, wciąż potrafią napisać coś, co po prostu trudno jest mi ocenić inaczej, jak pozytywnie. Na łamach LICZĄC TRUPY totalnie kupili mnie przede wszystkim drugą ze wspomnianych historii, a więc chwytającą za gardło ”Wielką ciszą”, ale i ”Zbyt podły by umrzeć” to dla mnie kawałek naprawdę pomysłowej fabuły, która idealnie podsumowuje postać Jonaha – człowieka, którego kodeks moralny jest bardzo wątpliwej jakości i chociaż nie jest on jednoznaczne zły, to jednak jakoś trudno trzymać za niego kciuki.

Co jeszcze wymienilibyście jako coś nietypowego dla serii JONAH HEX? Tak, znowu dobra odpowiedź – dobór rysowników. Nie chodzi mi tutaj bynajmniej o to, że są jacyś wyjątkowo dobrzy… no dobra, nie licząc Darwyna Cooke’a. Zasadnym spostrzeżeniem jest tutaj to, że do zilustrowania tej serii, a więc także i tego tomu, często zapraszano zasłużonych weteranów – Dick Giordano, Jordi Bernet, Paul Gulacy czy wspomniany Cooke. Niemal każdy z nich (oprócz ostatniego) miał okazję na łamach JONAH HEX przypomnieć o sobie publice, może niezbyt licznej jak już wspomniałem, ale jednak wciąż liczącej kilkanaście tysięcy ludzi.

I wiecie co? W świecie eventów, crossoverów, wydarzeń zmieniających wszystko na zawsze na najbliższych kilka miesięcy, laserów z dupy, męczących rebootów, restartów, relaunchów i ogólnie re-wszystkiego, cieszę się, że mam okazję kupić też komiks z logiem DC na okładce, który stoi na takim poziomie i jest tak prosty w odbiorze, jak JONAH HEX. Mam więc nadzieję, że pomimo tego, iż Wasza dwójka zajrzała tu przypadkiem, to jednak kupicie ten…

No kurde, wyszli :(

Krzysztof Tymczyński

JONAH HEX TOM 9: LICZĄC TRUPY zawiera materiał z serii JONAH HEX vol. 2 #43 oraz 50-54.

JONAH HEX TOM 9: LICZĄC TRUPY do kupienia w sklepach Egmontu oraz ATOM Comics.

2 komentarze:

  1. Mam wszystkie numery, lubię tę serię z wymienionych powyżej powodów, jak i dlatego, że po prostu lubię westerny. Na polskim rynku znajduje się sporo (być może i ciekawszych) europejskich komiksów westernowych, ale ze względu na ograniczenia budżetowe sięgam tylko po Heksa, i na pewno nie żałuję.

    OdpowiedzUsuń
  2. Kupiłem, przeczytałem i stwierdzam, że to jeden z najlepszych tomów całej serii.

    OdpowiedzUsuń