W zeszłym tygodniu Damian zaprezentował część pierwszą (klik). Dzisiaj czas na odsłonę numer 2
top listy poświęconej najciekawszym momentom z 9-letniej sagi Geoffa Johnsa przy Zielonych Latarniach.
W umieszczonym poniżej zestawieniu wracamy m.in. do NAJCZARNIEJSZEJ NOCY, która była napakowana po brzegi epickimi scenami i zaskakującymi zwrotami akcji. Aż cztery punkty dotyczą WAR OF THE GREEN LANTERNS, która to historia dostarczyła wielu widowiskowych i spektakularnych scen/momentów, chociaż sama w sobie nie trzymała już tak w napięciu, jak poprzednie duże latarniowe eventy. Cztery ostatnie punkty to już okres New 52, gdzie zachwycały zwłaszcza początkowe story arci z udziałem Hala i Sinestro, a także dobrze puentujący całość tej kilkuletniej sagi finał.
Plujący krwią, zaślepiony rządzą zemsty i przybrany w czerwone barwy Guy
Gardner okazał się jedną z najlepszych wersji tej postaci, jaką miałem okazję
podziwiać. Do tymczasowej przemiany doszło w trakcie runu Johnsa, ale wykonaniem
zajął się Peter Tomasi. W trakcie walki z Czarnymi Latarniami, Kyle Rayner
ponosi bohaterską śmierć (tylko na chwilę), co doprowadza Gardnera do
wściekłości. Na jego palcu ląduje dodatkowy, tym razem czerwony pierścień mocy,
a Guy zgromadzony gniew wyładowuje na Black Lanterns, siejąc spustoszenie w
szeregach wroga, a później także stając do walki z przywróconym do życia
przyjacielem. Wraca do dawnego stanu z pomocą Mogo i Saint Walkera, ale to nie
koniec jego "przygody" z Korpusem Gniewu. Świetnie rozpisany wątek, stanowiący
jeden z najciekawszych elementów NAJCZARNIEJSZEJ NOCY. A to tylko przedsmak
tego, co później uczynił z czerwonym Gardnerem Charles Soule w swojej serii RED
LANTERNS.
Kolejny z wielu przełomowych i pamiętnych moment NAJCZARNIEJSZEJ NOCY,
prawdziwe starcie tytanów. Nie widząc innego sposobu, aby powstrzymać Czarnego
Latarnika Spectre, Hal decyduje się na desperacki i ryzykowny ruch, uwalniając
Parallaxa. Po raz kolejny w swoim życiu łączy się z awatarem Strachu, po czym
staje do efektownej wymiany ciosów ze Spectre, z którym jak wiadomo kiedyś
również był powiązany. Spektakularna, bardzo widowiskowa i dopieszczona kilkoma
smaczkami/nawiązaniami bitwa w Central City. Na koniec uwolnienie Ducha Zemsty
spod kontroli Nekrona, a także udana ucieczka Hala/Parallaxa przed osądem i
karą ze strony Spectre.
W trakcie pełnego fajerwerków i zwrotów akcji WAR OF THE GREEN LANTERNS,
Krona przejął kontrolę nad zielonymi pierścieniami mocy. Aby móc skutecznie
walczyć z wrogiem, czterej ziemscy Latarnicy zdecydowali się sięgnąć tymczasowo
po moce ukryte w innych kolorowych pierścieniach. I tak John wybrał indygo,
Kyle - niebieski, Guy - czerwony, zaś Hal - żółty. W zmienionych barwach
toczyli wiele spektakularnych pojedynków z kontrolowanymi przez Parallaxa
członkami GLC, a także opętanymi przez awatary Strażnikami. Cała czwórka
wróciła do zielonych barw, kiedy udało się usunąć źródło infekcji Korpusu.
John Stewart od czasu COSMIC ODYSSEY nosił piętno tego, który przyczynił się
do pozbawienia życia milionów niewinnych istnień. Nie dziwi zatem, że to
właśnie on, drugi raz w historii zostaje "wytypowany" do zniszczenia
całej planety, tym razem jednak świadomie. Zainfekowany, nie panujący nad
swoimi poczynaniami Mogo wysyła kolejne pierścienie, dzięki którym poszerza się
armia kontrolowana przez Kronę. Kyle oraz John dostają się do jądra planety,
ale okazuje się, że zmiany są nieodwracalne. Stewart wykorzystuje swój
pierścień indygo, aby wchłonąć znajdujące się w samym środku Mogo pozostałości
po Czarnych Latarnikach, a następnie decyduje się jednym strzałem zniszczyć
planetę. Decydująca bitwa w starciu z Kroną zostaje wygrana, ale wielkim
kosztem. Mogo powraca do życia pod koniec runu Geoffa Johnsa, pomagając
powstrzymać Volthooma.
Jeszcze jedno, widowiskowe i ważne wydarzenie wyciągnięte z WAR OF THE
GREEN LANTERNS, a konkretnie z samego finału. Ważne przede wszystkim dla Hala
Jordana, który wspólnie z Sinestro przypuścił decydujący atak na zbyt pewnego
siebie, władającego wszystkimi pierścieniami mocy Kronę. Jordan po raz kolejny
ratuje Korpus przed jakimś szaleńcem, ale w tym wypadku nie otrzymuje nagrody
czy pochwał, tylko karę. Zabija swoim pierścieniem, wydawałoby się
nieśmiertelnego, zbuntowanego Strażnika, za co przez swoich zwierzchników (będących
już totalnie oderwanych od rzeczywistości i działających bardziej na szkodę
Korpusu) zostaje natychmiast pozbawiony pierścienia, usunięty z szeregów
Korpusu i skazany na banicję.
W finale WOTGL zielony pierścień, niespodziewanie dla wszystkich (w tym dla
samego Sinestro) wybrał uwolnionego z wnętrza Czarnej Księgi Korugarczyka na
nowego/starego Green Lanterna. Strażnicy zaakceptowali ten wybór, który
zaowocował już w ramach New 52 ciekawym zwrotem w relacjach pomiędzy Sinestro i
uzależnionym od jego kaprysów Jordanem. Stali się prawie nierozłącznym duetem,
którrgo cechowały częste kłótnie, przymusowe sojusze, efektowne pojedynki oraz
dobrej jakości humor. Dzięki temu eksperymentowi mogliśmy obserwować znanego
złoczyńcę w nowym, nieznanym do tej pory świetle. Dopiero w ostatnim rozdziale
sagi Johnsa, Thaal odrzucił zieloną błyskotkę i przywdział na powrót żółte
barwy.
Najbardziej tajemniczy ze wszystkich Korpusów został po raz pierwszy
wspomniany pod koniec SCW, aby później odegrać ważną rolę podczas
NAJCZARNIEJSZEJ NOCY. Od początku informacje na temat tego Plemienia, którego
moce bazują na współczuciu oraz zdolności leczenia, dawkowane były szczątkowo,
dodatkowo podsycając zainteresowanie tematem. Cała prawda związana z
pochodzeniem, dziwnym językiem, dzierżonymi laskami, czy też nietypowym
strojem, ukazana została w bardzo satysfakcjonujący i logiczny sposób już w
ramach New 52. Planeta Nok w nieznanym sektorze, a na niej realizowany tajny
projekt, który powstał z inicjatywy Abina Sura, aby przygotować wszechświat na
nadejście Czarnych Latarników. Oryginalny dodatek do mitologii GL, w
szczególności wzbogacający wiedzę na temat Abina Sura i ukazujący go w jeszcze
lepszym świetle.
Podczas runu Johnsa przewinęło się mnóstwo czarnych charakterów, zarówno tych
zupełnie nowych, jak i umiejętnie zrewitalizowanych starych złoczyńców, którzy
stanowili o sile całej sagi. To jednak nie Black Hand, Atrocitus, czy Sinestro
okazali się najgorszym, co spotkało Hala i resztę GLC, tylko jak na ironię ci,
którzy powinni ich wspierać, dbać o porządek i ład we wszechświecie. Bezduszni,
pozbawieni emocji ignoranci, jakimi okazali się Strażnicy Wszechświata (nie
licząc Gantheta), od niemal samego początku robili wszystko, aby nie dało się
ich lubić. Z każdą chwilą na jaw wychodziły kolejne, zamiecione pod dywan
tajemnice, a manipulacje Księgą Oa, czy też kontrowersyjne decyzje podjęte w
celu "ulepszenia" Korpusu (m.in. Alpha Lanterns, Trzecia Armia, zakaz
związków pomiędzy członkami GLC, banicja Jordana), tylko jeszcze bardziej
niszczyły jedność oraz dobre imię organizacji. W finale runu te najmądrzejsze i
najstarsze istoty w uniwersum spotkała zasłużona kara z rąk Sinestro, czego
każdy śledzący ich wyczyny z pewnością im życzył.
Po zabiciu Krony przez Jordana, szaleni Strażnicy postanowili zlikwidować
Korpus Zielonych Latarni i stworzyć w jego miejsce nową, pozbawioną emocji
Trzecią Armię. W tym celu udali się do Chambers of Shadows, aby pobrać część
mocy od więzionej tam i pilnowanej od stuleci, potężnej istoty zwanej Pierwszym Latarnikiem. O ile sam wątek
Volthooma, jego ucieczka, późniejsza próba manipulacji rzeczywistością i
emocjonalne tortury, okazały się mniejszym bądź większym rozczarowaniem, o tyle
debiut Pierwszego Latarnika wręcz przeciwnie. Teaser okazał się zachwycający
wizualnie, owiany tajemniczością i generujący mnóstwo pytań, zdecydowanie
zachęcający do poznania kolejnych szczegółów. Aż szkoda, że okazał się takim
zawodem.
Jordan pisany przez Johnsa nosił na placu prawie każdy kolorowy pierścień
(z wyjątkiem fioletowego), a na sam koniec, można powiedzieć na deser, założył
również i czarny. Aby uciec z Dead Zone i rozprawić się z Volthoomem,
zdecydował się poświęcić własne życie, zyskując nową moc i dołączając do
Korpusu Śmierci. Stało się zatem to, co zobaczył wcześniej w Czarnej Księdze
Black Hand. Black Lantern Jordan przywołał przeciwko Pierwszemu Latarnikowi
armię przywróconych do życia ofiar Volthooma, a także samego Nekrona. To właśnie
ten ostatni zadał osłabionemu, przywróconemu do ludzkiej postaci złoczyńcy
śmiertelny cios. Widok Hala w czarnych barwach i chwilowo na czele Korpusu
Śmierci robił duże wrażenie, a jego obecność zadecydowała o wysokiej jakości
całego finału.
Dawid Scheibe
Gdyby ten cały run Johnsa był wydany w Polsce...ah pomarzyć zawsze można :)
OdpowiedzUsuń