Od zakończenia "ery Johnsa" minęło już 7 lat (!) a mimo to tamte historie nie zestarzały się nawet o dzień. Obaj z Dawidem mamy na zawsze w sercach ten okres komiksów z Latarnikami i stąd pomysł na wspominkową top listę. Jeśli mało Wam nostalgii, to sprawdźcie nasz archiwalny, wspólny tekst oraz moje zestawienie (errata: 1. Corpse "powrócił" na chwilę w New 52, ale to się nie liczy; 2. Poznaliśmy genezę Pierwszego Latarnika, ale znacznie później - miało to miejsce w chłamie, jakim była seria GREEN LANTERNS).
W kwestii wyjaśnienia, poprzez "erę Johnsa" rozumiemy wszystkie komiksy z Latarnikami z 9-letniej dobrej passy tego zakątka DCU. Wychodzące wówczas serie sprawiały, że był to wyjątkowo dobry czas dla fanów Latarników. Najważniejsze i zarazem najlepsze tytuły to oczywiście GREEN LANTERN Geoffa Johnsa i GREEN LANTERN CORPS początkowo pisane przez Dave'a Gibbonsa, a potem przez Petera J. Tomasiego. Johns pisał GL epicko, z cliffhangerami i zaskakującymi momentami. Z rozmachem rozbudował mitologię Latarników, wprowadził nowe, świetne postacie i rozwinął złoczyńców. Za to Hal Jordan, prócz bycia centralną gwiazdą tej kosmicznej epopei nie przeszedł specjalnie żadnej drogi i pozostał postacią jednowymiarową. W moim odczuciu GLC jest serią niedocenioną, bo znacznie lepszą pod względem rozwoju bohaterów i ich wzajemnych relacji. Choć to większość najlepszych scen pochodzi z serii GL, to jednak podczas rereadingu to właśnie GLC dało mi najwięcej satysfakcji i utwierdziło w uwielbieniu do przygód Korpusu pod batutą Tomasiego.
A teraz jedziemy z pierwszą dziesiątką. Momenty ułożone są chronologicznie.
1. CZYM JEST PARALLAX
Do 2006 Parallax był tożsamy z Halem Jordanem, któremu odwaliło po zniszczeniu rodzinnego miasta, skutkiem czego skierował swój ból i gniew w stronę swoich mocodawców Strażników Wszechświata i kolegów z Korpusu. Efekt był druzgocący: Korpus przestał istnieć. Johns znany jst z tego, że po mistrzowsku rozbudowuje złoczyńców i na własne potrzeby rozszerza mitologię pisanych przez siebie postaci poprzez zmianę wybranych elementów z przeszłości. Tak też było tym razem. W jego ujęciu Parallax nie był osobą, a istotą będącą żywym ucieleśnieniem strachu, kosmicznym pasożytem, który zagnieździł się w Jordanie i pchnął go do okrutnych czynów. Jego istnienie zostało również zgrabnie połączone z absurdalną słabością zielonych pierścieni mocy wobec koloru żółtego.
2. HAL JORDAN ODRODZONY
Otwarciem nowego rozdziału w latarnianej epopei był powrót do korzeni, który zapoczątkowało zmartwychwstanie Hala Jordana. Nie będący już naczyniem ducha bożej zemsty Spectre i uwolniony od wpływu Parallaxa Jordan odrodził się dosłownie i w przenośni, niosąc ze sobą zarówno odrodzenie się Korpusu, jak i zainteresowanie czytelników tą marką.
3. UJAWNIENIE SKŁADU SINESTRO CORPS
Już sam początek SINESTRO CORPS WAR pokazał dobitnie, że pomimo rozgrywania się łamach serii z Latarnikami nie będzie to wyłącznie lanternocentryczny event. Do Sinestro dołączyli Superboy Prime, Parallax (w ciele Kyle'a Raynera) i Cyborg Superman. Rolę ich Strażnika przyjął zaś sam Anty-Monitor. Od razu było wiadomo, że nie będziemy mieli do czynienia z pierwszą lepszą wojenką.
4. SODAM YAT VS SUPERBOY PRIME
Jeden z najbardziej spektakularnych komiksowych pojedynków jakie widziałem. W jednym narożniku Superboy Prime, pozbawiony wszelkich zahamowań zły Superman ze zniszczone świata. W drugiej Sodam Yat, nie będący zwykłym Green Lanternem, a największą bronią Korpusu - połączony z Ionem, istotą stanowiącą uosobienie czystej siły woli, a dodatkowo dysponujący na Ziemi mocami podobnymi do Supermana (jego rasa jest spokrewniona z Kryptonijczykami). To była naprawdę krwawa jatka.
5. COAST CITY, MIASTO NIEZNAJĄCE STRACHU
Swego czasu Coast City zostało zniszczone, a miliony ludzi straciło życie. Po odbudowie miasta wprowadzili się do niego nieliczni. Gdy Korpus Sinestro obwieścił, że zrobią w Coast City powtórkę kompletnej destrukcji Hal Jordan zaapelował do mieszkańców, żeby uciekali. Ci jednak pokazali, że podobnie jak Zielone Latarnie potrafią przezwyciężyć strach. Na znak solidarności owinęli źródła światła zielonymi kartkami bądź materiałami i rozświetlili miasto kolorem siły woli. Podniosły moment, choć - bądźmy szczerzy - późniejsze info, że ani jedna osoba nie ewakuowała się z Coast City nadwyręża zawieszenie niewiary nawet w komiksie o kosmicznych policjantach z magiczną biżuterią.
6. TEASERY Z SINESTRO CORS WAR
SINESTRO CORPS WAR najlepszym eventem DC jest i tej opinii nie zmienię. Pod jego koniec gruchnęła niesamowita zajawka przyszłych wydarzeń: nadejście kolejnych kolorowych Korpusów z emocjonalnego spektrum i Wojny Świateł pomiędzy nimi. A na sam koniec jeszcze teaser BLACKEST NIGHT. WOW!
7. DEBIUT CZERWONYCH I NIEBIESKICH LATARNI
Zarówno gniew i nadzieja dały o sobie znać w jedynym i tym samym one-shocie. Red Lanterns weszli z buta zaślepieni gniewem, rzygając plazmą nienawiści i mając pierścienie, które zastąpiły ich serca. Z kolei Niebiescy, choć niepozorni liczebnie, ale za to z możliwością doładowywania mocy Zielonych Latarni zadebiutowali w postaci Saint Walkera. Mantra tej postaci i jego Korpusu "All will be well" niesie ze sobą niezwykle pozytywne przesłanie i nadzieję na lepsze jutro.
8. POWSTAŃCIE!
BLACKEST NIGHT było festiwalem zaskakujących śmierci i powrotów, ale przy ponownej lekturze nadal największe wrażenie robi #1 ze śmiercią Jastrzębi i pojawieniem się licznego Korpusu Czarnej Latarni w różnych zakątkach DCU.
9. DEATHSTORM ZABIJA GEHENNĘ
Będę szczery, przed lekturą BLACKEST NIGHT nie znałem w ogóle postaci Gehenny i po dziś dzień to jej jedyny, krótki występ jaki kojarzę. Dziewczyna wraz ze swoim chłopakiem Jasonem Ruschem tworzyła wspólnie superbohatera Firestorma. Ronnie Raymond, poprzednia 1/2 tego herosa wskrzeszona jako Czarny Latarnik wbrew woli połączył się z Jasonem, tym samym sprowadzając go do roli pasażera na tylnym siedzeniu. Jason mógł jedynie biernie obserwować jak Black Lantern Firestorm bez skrupułów zabija jego ukochaną. IMO to jedna z najbardziej wstrząsających scen śmierci w komiksach DC.
10. SINESTRO KONTRA MONGUL
Walka o kontrolę na Korpusem Strachu trochę niesprawiedliwie odbyła się na kartach serii GREEN LANTERN. Wątek przejmowania Korpusu Sinestro przez Mongula (dokładnie to przez syna oryginalnego Mongula) rozpisał na kartach GREEN LANTERN CORPS Peter Tomasi w dwóch bardzo udanych historiach poprzedzających NAJCZARNIEJSZĄ NOC. Wracając do meritum, Sinestro nie tylko nie spodobało się przemianowanie jego Korpusu przez uzurpatora na Mongul Corps, ale przede wszystkim zniewolenie jego rodzinnej planety Korugar. Mimo władania kilkoma żółtymi pierścieniami na raz Mongul nie miał szans. Sienstro użył systemu zabezpieczenia, zawartego w pierścieniach, po czym bezceremonialnie spuścił Mongulowi na łeb Centralną Baterię Mocy. KO z gatunku "albo grubo albo wcale."
Nie skończyliśmy jeszcze z BLACKEST NIGHT. Ciąg dalszy najlepszych momentów już za tydzień przedstawi Wam Dawid.
Damian "Damex" Maksymowicz
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz