Już od parunastu lat wiele osób fascynuje się kinowym uniwersum Marvela, a spora część z nich z zainteresowaniem śledzi, jak spóźnione pod tym względem DC Comics próbuje dogonić swojego rywala. Stosunkowo niewielu miłośników produkcji superhero jednak wie, że DC równolegle rozwijało także zupełnie inny, filmowy świat, tyle że oparty na obrazach nie aktorskich, a animowanych - DC Animated Movie Universe. Całkiem niedawno przyszło nam jednak pożegnać się z tym tworem, a stało się to za sprawą JUSTICE LEAGUE DARK: APOKALIPS WAR. Czy jest to godne zakończenie? Zapraszam do recenzji.
Pewnego ranka, ziemscy bohaterowie zrzeszeni w Lidze Sprawiedliwych zostają wezwani na pilną naradę. Okazuje się, że Darkseid, który w tej linii czasu dwukrotnie usiłował podbić Ziemię (w JUSTICE LEAGUE: WAR i REIGN OF SUPERMEN) ma zamiar podjąć kolejną próbę, a jego Apokalips znajduje się już na skraju Układu Słonecznego. Tym razem za namową Supermana ziemscy herosi starają się wyprzedzić uderzenie wroga, ale atak kończy się spektakularną klęską - większość bohaterów ponosi śmierć lub dostaje się do niewoli, a pozostawienia na straży planety Młodzi Tytani także nie potrafią obronić jej przed najazdem Darkseida. Dwa lata później ocaleli z pogromu herosi decydują się na ostatni, desperacki krok, próbując wyzwolić Ziemię spod jarzma tyrana.
Nie da się ukryć, że recenzowany film uderza w dużo mroczniejsze tony niż poprzednie produkcje z tej linii fabularnej. Słowo "dark" w tytule można co prawda odnieść do klimatu opowieści, ale fani dobrze wiedzą, że zwiastuje on Mroczną Ligę Sprawiedliwych, czyli odmianę tej drużyny w wersji magicznej. I rzeczywiście - głównym bohaterem filmu jest w zasadzie John Constantine, a niewiele mniejszą rolę odgrywa Raven. Ważne miejsce w narracji zajmują jednak także Superman, Damian Wayne, Harley Quinn i kilka innych postaci. Świadczy to o tym, że w zamyśle autorów miał to być nie tylko samodzielny obraz, ale i film kończący jakąś epokę - stąd mamy tutaj prawdziwy miszmasz motywów zaprezentowanych w wielu poprzednich produkcjach (że poza w/w wspomnę także SON OF BATMAN, JUSTICE LEAGUE VS TEEN TITANS, JUSTICE LEAGUE DARK i SUICIDE SQUAD: HELL TO PAY). Dodano także kilka nowych pomysłów - m.in. scenę inspirowaną THE NEW 52: FUTURES END - ale nie da się ukryć, że postawiono raczej na wątki poruszone już wcześniej.
Mocne powiązania z poprzednimi filmami stanowi dużą zaletę APOKOLIPS WAR, ale w pełni docenią je wyłącznie fani całego DC Animated Movie Universe. Nie oznacza to oczywiście, że pozostali nie będą się na tym filmie dobrze bawić - sceny akcji i oszczędny humor stoją tutaj na zdecydowanie wysokim poziomie (do czego zresztą animówki DC zdążyły mnie już przyzwyczaić), a mnogość wątków i postaci sprawi, że każdy będzie mógł namaścić kogoś na swojego ulubieńca i być może zechcieć zapoznać się z jego poprzednimi przygodami, a tym samym sięgnąć do wcześniejszych produkcji. Ta najnowsza ma także jeszcze inną zaletę: jest cholernie dobrym wyciskaczem łez. Niezależnie od tego, czy wzruszają cię wątki romantyczne, czy też (tak jak mnie) przejawy bezkompromisowego heroizmu, gwarantuję, że co najmniej parę razy pociągniesz nosem -o d czasu lektury pierwszej połowy INJUSTICE: GODS AMONG US żaden okołokomiksowy produkt nie zdołał tak zagrać na moich emocjach jak APOKOLIPS WAR właśnie. Warto także zwrócić uwagę na sporą dozę brutalności - krew leje się tutaj naprawdę często i obficie i osobiście cieszę się, że DC zdecydowało wreszcie, że będzie kierować swoje filmy animowane do dorosłych widzów, chociaż w przyszłości powinni także wypuścić coś bardziej poważnego i dla starszych dzieciaków, bo pomiędzy TEEN TITANS GO! czy SUPERHERO GIRLS a produkcjami w rodzaju tu opisywanej jest jeszcze sporo wolnej przestrzeni.
Oczywiście, najnowsza JUSTICE LEAGUE ma też wady. Zachowanie Supermana, dążącego za wszelką cenę do ataku na Apokolips kompletnie nie gra mi z tą postacią - co prawda podobny zabieg zastosowano w serialowej LIDZE SPRAWIEDLIWYCH z początku wieku, ale tam nienawiść Kal-Ela do Darkseida była dobrze umotywowana w jego własnym serialu - tu tego nie ma. Także pewne rozwiązanie dotyczące Constantine'a pod koniec filmu kompletnie mi nie leżało i świadczy albo o lenistwie, albo problemach z kreatywnością scenarzystów.
Ostatecznie jednak muszę przyznać, że JUSTICE LEAGUE DARK: APOKOLIPS WAR to świetny film i godne zamknięcie kolejnego animowanego uniwersum DC Comics. Liga Sprawiedliwych w "rysunkowej" formie na pewno jeszcze powróci i chociaż na pewno nie będzie taka, jak ta przedstawiona tutaj (chociaż twórcy "teasują", że jeszcze nie do końca porzucili DCAMU), to jednak o jakość jej przygód jestem spokojny.
przecież świetny serial animowany dla starszych dzieciaków: Liga Młodych, Batman animated series z 1992, liga sprawiedliwych, ostatnio nawet da się obejrzeć Harley Quinn, niezapomniany batman beyond i wiele innych
OdpowiedzUsuńOk, o Young Justice fakt, zapomniałem, a Harley Quinn nie znam, więc nie wypowiem się co do docelowej widowni. Ale pozostałe produkcje, o których piszesz są już sprzed kilkunastu lat - mi chodziło o stworzeniu czegoś nowego.
UsuńSnyder Cut już oficjalnie wyjdzie
OdpowiedzUsuńFilm dostosował się poziomem do uniwersum, które kończy. Silili się na szokowanie i bycie edgy. Masa głupot (Lois w ringu, atak na Apokalips z dupy, bezcelowe poświęcenie Etrigana bo Constantine zamiast uciekać to stoi i się gapi, itp.) i olanie większości postaci. Pojawiają się żeby zginąć straszną śmiercią albo żeby zrobić z nich monstra. Nie ma w ogóle pokazanej wojny, a świat pod rządami Darkseida też ledwo zarysowany. Scenarzyści sobie zrobili rzeź bo wiedzieli, że i tak na koniec Flash pobiegnie i zresetuje wszystko. Jak to może być świetny film.
OdpowiedzUsuńJeśli Tobie się nie podoba to ok, ale nie hejtuj kogoś za to, że mu się podoba.
UsuńJacy wszyscy delikatni teraz. Gdzie ja tu kogoś hejtowałem?
Usuń