środa, 27 grudnia 2017

Y – OSTATNI Z MĘŻCZYZN TOM 5

To już niestety ostatni tom świetnej serii Briana K. Vaughana. Przygody Yoricka i spółki wreszcie znajdują tu swój finał. Czy jest on satysfakcjonujący? By się tego dowiedzieć zapraszam do rozwinięcia.


Największą część albumu stanowią poświęcone głównym postaciom historie „Ojczyzna” oraz „Dlaczego i Czemuż to?”. Pomiędzy nie wciśnięte są jednak dwie krótkie, jednozeszytowe opowieści o poznanych wcześniej drugoplanowych czy wręcz epizodycznych postaciach. Natomiast całość zwieńczona jest również jednozeszytowym, ale za to podwójnej długości, epilogiem.

W obu głównych historiach scenarzysta stawia na zaskakiwanie czytelnika. Co zresztą mu się udaje. Co chwila raczy nas niespodziewanym rozwojem akcji, a większość wątków okazuje się zmierzać w zupełnie innym kierunku niż można by się spodziewać. Dostajemy też wreszcie odpowiedź na pytanie co spowodowało plagę. A przynajmniej najbardziej prawdopodobną, która przy okazji wyjaśnia także parę innych spraw. Nie jest bowiem definitywnie powiedziane, że tak właśnie się to odbyło. A niemal co tom jakaś postać przedstawiała swoją teorię, na temat tego co się wydarzyło. Ba, nawet po tym „wyjaśnieniu” mamy parę numerów później podane jeszcze jedno. Tak więc to tylko od czytelnika zależy, które najbardziej przypadnie mu do gustu. Vaughanowi udaje się także praktycznie przez cały album utrzymać atmosferę niepokoju, subtelnie sugerując, że ta historia nie skończy się typowym happy endem. Czy będzie jednak tego bliskie, czy też wręcz przeciwnie? O tym musicie przekonać się już sami.

Co do wspomnianych krótszych historyjek, to stanowią miłą odskocznię od pełnych zwrotów akcji i zaskakujących rewelacji dłuższych opowieści. Są one także zdecydowanie lżejsze w klimacie od pozostałej części tomu i pozwalają pokazać jak potoczyło się dalej życie przynajmniej co poniektórych ze spotkanych przez głównych bohaterów na swej drodze kobiet.

Natomiast w epilogu scenarzysta zastosował podobny trik jak później w zakończeniu EX MACHINA, czyli ukazał jak wyglądała przyszłość bohaterów w późniejszych latach. Wykonanie wypadło tu jednak zdecydowanie lepiej. Nie ma się wrażenia, że poznajemy jedynie urywki większej historii. To co jest nam pokazane jest faktycznie epilogami do poszczególnych wątków. Niektóre z nich są pokrzepiające, inne smutne lub słodko-gorzkie, ale wszystkie świetnie napisane. Dodatkowo Vaughan także i tutaj zaserwował nam kilka drobnych zaskoczeń.

Za stronę graficzną tradycyjnie odpowiada tu Pia Guerra z pomocą Gorana Sudžuki w obu krótszych opowieściach, a tusz jak zwykle nakładał w większości wypadków José Marzán Jr. Tak więc nie mamy tu żadnych zaskoczeń, z jednym drobnym wyjątkiem. W jednej z rysowanych przez Sudžukę historyjek, jest krótki fragment ilustrowany w stylu lat 80. czy 90. Podobnie jak w poprzednich tomach artyści robią tu dobrą robotę, ale ich prace nie zapadają na dłużej w pamięć.

To wydanie zbiorcze jest, obok 3 tomu, najlepszym w serii, dzięki czemu tytuł zostawia w pamięci bardzo dobre wspomnienia. Powiem nawet, że zakończenie jest na wyższym poziomie niż większość „Ygreka”, co się bardzo chwali, bo nawet w przypadku świetnych komiksów nie zawsze się to udaje. W każdym razie cała seria jest ze wszech miar godna polecenia i nie bez powodu była uważana za jeden z flagowych tytułów imprintu Vertigo poprzedniej dekady.

5/6

Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego.

Recenzowany komiks można nabyć w sklepie Atom Comics.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz