czwartek, 13 lutego 2020

Kącik Komiksiarza #27: Chaos, czyli drugie imię DC

UWAGA: by w pełni oddać swoje uczucia, raz czy dwa poleci przekleństwo.

Kojarzycie może stronkę, która wyliczała dni kiedy DC ostatnio zrobiło coś głupiego? Jeśli nie, to możecie zobaczyć ją TUTAJ, chociaż najwyraźniej w 2020 roku przestała być aktualizowana. Tymczasem kolejne dni jasno pokazują, że DC Comics oraz Warner są siebie warci. Zarówno w szeregach jednych jak i drugich, słowo ”chaos” odmieniane jest przez wszystkie przypadki, a brak umiejętności odnalezienia się w nim automatycznie przekreśla szanse na znalezienie zatrudnienia w tych firmach. Tymczasem mi, jako czytelnikowi, widzowi i fanowi, jest zwyczajnie przykro, gdy patrzy się to, jak kolejne nieprzemyślane decyzje podejmowane są w tempie iście ekspresowym.
Komiks
Wspominałem już o tym niejednokrotnie, ale zrobię to ponownie – pomimo kilku początkowo udanych prób, dziś praktycznie nie czytam żadnego komiksu z głównego uniwersum DC. Oryginały zacząłem czytać sobie w okolicach NAJCZARNIEJSZEJ NOCY, potem nadrabiałem wieloletnie zaległości, lecz z miesiąca na miesiąc oferta DC w moich zakupach była wypierana przez Image. Nastał czas New52 i dałem się złapać na haczyk, wchodząc w kupowanie w zeszytach bodaj 15 serii. Z czasem oczywiście ilość zbieranych tytułów mocno się przerzedzała, ale najpierw DC You, a potem Odrodzenie na moment to zmieniały. Dziś znów nie zbieram nic, lecz nie z powodu tego, że w uniwersum DC nie ma fajnych komiksów czy pomysłów. Tak samo jak kilka lat temu było z Marvelem, dziś komiksy DC tak zwanej ”głównej linii” zaczęły mnie zwyczajnie wkurwiać. Do Marvela co prawda nadal droga daleka, lecz dziś nie da się zbierać jakiejś serii od DC bez obaw, że z czasem nie wpieprzą jej w kolejny event, crossover czy zrebootują w jej trakcie. Weźmy taką Wonder Woman, która na przestrzeni ostatniej dekady jest chyba najbardziej masakrowaną postacią. Najpierw w 2010 roku odświeżono tę postać dzięki J. Michaelowi Straczynskiemu, który szybko wystrzelał się z pomysłów i uciekł. Rok później, przy New52 zrestartowano jej historię za sprawą runu Briana Azzarello. Rok 2016 przyniósł nam informację o tym, że nic z serii z New52 tak naprawdę się nie wydarzyło i wracamy do dawnych dziejów. Czy aby na pewno? NIE! Przyszedł czas na wstęp do 5G i trzeba znowu zretconować postać Diany, tym razem przedstawiając ją jako pierwszą superbohaterkę uniwersum DC. Dziesięć lat – cztery zasadnicze zmiany w samej tylko postaci Wonder Woman! I jak tu się nie wkurwić oraz chcieć dalej śledzić jej losy? Mi się już odechciało, sorry.

O tym, że tożsamość Supermana w grudniu została ujawniona światu drugi raz w ciągu pięciu lat, chyba nawet nie ma co wspominać… a innych przykładów jest masa.

Człowiek zatem pomyślał sobie: ”hej, Krzychu. Przecież jak nie główne uniwersum, to zawsze masz bezpieczną przystań wśród imprintów i elseworldów. Prawda?”. No niby racja: DC Zoom, DC Ink, DC Black Label, Hill House Comics, Young Animal, Vertigo… a nie, przepraszam. To ostatnie już zaorane. Przy okazji: czy ktoś widział Wildstorm? Chyba zaginął, ale nikt się nie przejmuje.

I tu wchodzimy znowu we wspomniany chaos. Mam naprawdę mocne wrażenie, że każdy pomysł jaki pada na spotkaniach szefów DC Comics jest automatycznie akceptowany, a dopiero potem, jak już wszyscy wytrzeźwieją, zaczyna się chaotyczne odkręcanie sprawy.

Zapowiedzieliśmy dwa imprinty dla młodszych czytelników? MEEEEEEH, niecały rok później uznajmy, że w sumie głupio wyszło i zróbmy jeden. Zapowiedzieliśmy serię BIRDS OF PREY? Kurde, przeróbmy to na one-shot, bo zbyt mroczne. W końcu po co nam taka seria tuż przy PREMIERZE FILMU O (PRAWIE) TYM SAMYM TYTULE, co nie? A kojarzycie to całe STRANGE ADVENTURES? Kiedy to wydajemy? Za trzy tygodnie? No i gitara, ogłośmy przeniesienie komiksu do Black Label, w końcu musimy mocno cisnąć ten imprint.

Gwarantuję Wam, że STRANGE ADVENTURES będzie łapało takie same opóźnienia jak MISTER MIRACLE. Nic zatem dziwnego, że szefostwo uznało, iż idealnym miejscem dla tej serii jest imprint, co do którego niedawno sami mówili, że nie będzie tam zapowiadane nic, co najpierw nie będzie już gotowe. Ciekawe czy Mitch Gerads oraz Doc Shaner o tym wiedzą i odpowiednio wyprzedzają grafik?
Film
Nie jestem w stanie stwierdzić czy atmosfera DC udziela się Warnerowi czy na odwrót, chociaż obstawiam to drugie. Niemniej faktem jest, że fani i nie-fani DC ostatnio dostali newsa o tym, że w związku z gorszymi niż oczekiwano wynikami finansowymi filmu PTAKI NOCY postanowiono… zmienić tytuł filmu. PIĘĆ DNI PO JEGO PREMIERZE W KINACH! Pomijając już absurd całej tej decyzji, zastanawiam się jaka była argumentacja przemawiająca za tym, by filmowi temu w ogóle nadać tytuł, pod jakim przez wiele miesięcy go promowano?

- Dobra, słuchajcie. Mamy nakręcony film o Harley Quinn, z Harley Quinn jako narratorką, produkowany przez aktorkę grającą Harley Quinn i promujemy go głównie przy pomocy Harley Quinn. Nazwijmy go PTAKI NOCY, żeby ktoś z ulicy przypadkiem nie pomyślał, że to coś o Harley Quinn!
- Ooooooooooo, genialne!
- I dajmy mu Rkę, żeby 3/4 fanów Harley Quinn (teoretycznie) nie mogło pójść do kina!
- Człowieku, przyznaj sobie podwyżkę!

Kilka miesięcy później:

<kurtyna podnosi się>
- Warner nie ma pojęcia, co w zasadzie poszło nie tak. Dlatego też wymyśliliśmy, że zmienimy tytuł filmu już będącego w kinach, bo przecież to na pewno wszystko naprawi.
<kurtyna opada>

Biorąc pod uwagę to, co wyczyniano przy LEGIONIE SAMOBÓJCÓW, LIDZE SPRAWIEDLIWOŚCI oraz informacje dochodzące z kuluarów (Co z tym Supermanem? Gdzie ten filmowy FLASH? Gdzie solówka z Cyborgiem? Co z tym uniwersum?, można poczuć swoiste deja vu w stosunku do lat ubiegłych.
Seriale
Rok 2015 – twórcy serialu ARROW muszą wypisać ze swojej produkcji Deathstroke’a, bo są wobec niego plany w DCEU. Rok 2017 – z planów chyba nic nie wyszło, ponieważ Slade Wilson wraca do serialu. Rok 2018 – a jednak nie i Deathstroke znowu musi zniknąć z ARROW. Rok 2019 – Slade Wilson znowu wraca! Tyle tylko, że tym razem do serialu TITANS i nie mający nic wspólnego z wersją z Arrowverse. Chyba nie ma drugiej takiej postaci, której Warner tak utrudniał życie na małym ekranie. Nie dziwię się zatem Manu Bennettowi, że w pewnym momencie powiedział, że ma to w dupie i do ARROW już nie wróci. Tak samo jak trudno być zszokowanym, że Joe Manganiello zaczyna się wkurzać, gdy ktoś pyta go o LIGĘ SPRAWIEDLIWOŚCI. Efekty są jasne, ale nie do końca zrozumiałe. Ze względu na to, że wobec danej postaci są, a raczej były plany filmowe, nie może ona występować w serialach. Tak spuszczono w kiblu Arrowversowe wersje wspomnianego Deathstroke’a, ale także Deadshota czy Harley Quinn. Nie miało to sensu już parę lat temu, skoro nie było żadnego problemu z istnieniem serialu THE FLASH. I nie ma to sensu dziś, skoro ostatecznie Slade Wilson powrócił na mały ekran, tyle tylko, że w innej produkcji. Absurd ten w pewnym sensie osiągnął swoje apogeum w KRYZYSIE NA NIESKOŃCZONYCH ZIEMIACH, gdzie dostaliśmy zarówno trzech Supermanów (a przecież ich też długo nie można było użyć w CW) jak i trzech Flashów, ale już Deathstroke w finale ARROW pojawił się tylko w przemontowanych scenach z drugiego sezonu. Zresztą Marc Guggenheim często mówił w wywiadach, że pula postaci, z których teoretycznie mógł korzystać w Arrowverse, nieustannie była modyfikowana.

Podobny problem dotyczył serialu GOTHAM, gdzie można było wrzucić Pingwina czy Riddlera (pamiętajmy, że obaj będą w filmie Matta Reevesa) jak i całą masę innych, komiksowych przeciwników Mrocznego Rycerza, ale już Selina Kyle ani razu nie została nazwana ”Catwoman”, Bruce Wayne nie użył pseudonimu ”Batman”, zaś ani Jerome, ani też Jeremiah Valeska nigdy nie zostali Jokerem tylko, jakby to powiedział serialowy Oliver Queen, byli ”czymś innym”. I konia z rzędem temu, kto zrozumie, dlaczego tak właśnie decydował Warner i dlaczego tak często zmieniano tam własne zdania.

Ja wiem tylko tyle, że nie jest łatwo być fanem DC w sytuacji, gdy lubi się względny spokój oraz klarowne sytuacje. Jeśli chodzi o komiksy, to trochę tęsknię za czasami, których nie pamiętam, czyli latami osiemdziesiątymi. Wtedy komiksowy KRYZYS NA NIESKOŃCZONYCH ZIEMIACH był pierwszym tego typu wydarzeniem na tak dużą skalę, a nie tak jak w XXI wieku – praktycznie codziennością. Natomiast co do filmów i seriali, to chciałbym, by ludzie z Warnera zaczęli regularnie łykać relanium. Na pewno im nie zaszkodzi.

Pozrzędził
Krzysztof Tymczyński

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz