Aquaman to ten członek Ligii Sprawiedliwych, który pod wieloma względami ma najcięższe życie spośród wszystkich swoich kolegów. Mimo tytułu króla Atlantydy (który niedawno utracił, ale to nieistotne) i niewątpliwej potęgi, dla wielu osób wciąż jest on tym gościem, który tylko gada z rybami i serfuje na delfinach. Na postaci Artura Curry'ego opiera się także drugi tom postmetalowej LIGII SPRAWIEDLIWYCH. Czy on także zapisze się złotymi zgłoskami w historii herosa, jak chociażby "new52owski" TRON ATLANTYDY? Sprawdźmy.
Zanim jednak przejdziemy do opisu samego komiksu, dwa słowa o dziwnej nieco polityce wydawniczej DC Comics. Widoczna powyżej okładka sugeruje, że po pierwsze w tomie istotną rolę pełni Batman, Który się Śmieje, a po drugie, iż główną osią fabuły są pojedynki Wonder Woman z Cheetah i Aquamana z Black Manthą; tymczasem, mimo że wszystko to w środku znajdziemy, nie będzie to w tym wszystkim najważniejsze. Błędną interpretację wspiera tytuł tomu, który łatwo można skojarzyć z porażką obojga wymienionych herosów; jednakże, mimo że to miejsce pełni w opowieści bardzo istotną rolę, sześć na siedem zawartych w zbiorze zeszytów opowiada historię zatytułowaną UTOPIONA ZIEMIA (w oryginale DROWNED EARTH). Składając tom, zamieniłbym także miejscami 8. i 9. numery LIGII SPRAWIEDLIWOŚCI jako że opowieść zyskałaby wtedy na spójności, jakkolwiek paradoksalnie to brzmi. To jednak tylko przydługa dygresja, przejdźmy do zasadniczej treści.
Zacznę od drugiego zeszytu w tomie, w którym Superman naprawia Księżyc, zniszczony w poprzednim zbiorze. Historia ta jest na moje po pierwsze nieciekawa, po drugie dziwna, choćby ze względu na zachowanie Batmana, który w pewnym momencie stwierdza nawet, że po co w ogóle naprawiać ziemskiego satelitę, skoro możemy sobie sprowadzić lepszą z innej części kosmosu - WTF? Oczywiście ostatecznie wszyscy się cieszą i zachwycają odbudowanym ciałem niebieskim, ale to i tak jeden z gorszych scenariuszy Scotta Snydera, jakie w ostatnim czasie popełnił - dobrze, że chociaż Jorge Jiménez nie odpuścił i jak zwykle sprawił się doskonale.
Tyle zapychaczy, a o czym opowiada główna historia? Otóż dzięki odkrytej w 1.tomie Łzie Wymierania, Cheetah udaje się zgładzić Posejdona, którego śmierć powoduje wydostanie się z tytułowego Cmentarzyska trójki Bogów Morza z odległych planet: Admirał Tyyde, Komandora Drogue'a i Kapitana Galla. Oczywiście, natychmiast przypuszczają oni atak na Ziemię, a ich główną bronią jest dziwna, fioletowa woda, która nie tylko zatapia planetę, ale i przemienia dotknięte nią osoby w ryboludzkie hybrydy podległe woli Triumwiratu. Liga oczywiście musi stawić czoła najeźdźcom, a w międzyczasie na wierzch wypływają (hehehe) zapomniane tajemnice Atlantydy i mocy Aquamana; w całość oczywiście angażuje się także Legion of Doom.
Ocena całości nie jest tym razem prosta i chociaż tom nie zasłużył na takie peany, jak jego poprzednik, nie jest także zły. Wciąż sporo jest tutaj snyderowskiego szaleństwa, świetnie napisany jest Manta, a na dodatek odkrywanie wspomnianych tajemnic Atlantydów sprawia dużą frajdę. Z drugiej, wydaje mi się, że chociażby nieco przesadzono tu z liczbą aktorów: jest Liga, jest Legion, trójka przeciwników, Mera, a gdzieś w tle przewijają się także Jarro (mała część Starro w słoiku), Posejdon Ocean Master i Arion, na czym cierpi choćby charakterystyka przeciwników - po prostu jej nie ma, a główni złodupcy są wyłącznie tym - złodupcami bez większej dozy osobowości czy motywacji, stąd kiedy na jaw wychodzi pewna informacja o ich przeszłości, jest rzucona ot tak i może nawet przejść niezauważona. Nie brakuje takich, którzy twierdzą, ze to przez spory udział w całości Jamesa Tyniona IV, ale osobiście podobało mi się sporo z jego samodzielnych scenariuszy czy kooperacji ze Scottem Snyderem, stąd winę za pogorszenie jakości ponosi cały zespół, a nie tylko jedna osoba. Dużo lepiej należy ocenić zespół graficzny, ale ciężko by było inaczej, skoro przy stole kreślarskim spotkały się takie tuzy jak Mikel Janín, Howard Porter i Francis Manapul, wsparte przez mniej znanych (przynajmniej mnie), ale całkiem niezłych Frazera Irvinga, Bruna Redondo i Scotta Godlewskiego. Problem jest jednak jeden - każdy z nich rysuje zupełnie, ale to zupełnie inaczej; najlepiej widać to po numerze 12, w którym najpierw mamy klasyczne superhero w wykonaniu Redondo (który naprawdę poprawił swój warsztat od czasów INJUSTICE) przeplatany z bardzo "malarskim" stylem Irvinga. Ktokolwiek dobierał ilustratorów tej historii, spisał się słabo.
Ostatecznie wydaje mi się, że CMENTARZYSKO BOGÓW zasługuje na 4/6. Historia jest w miarę ciekawa, chociaż widać w niej pewne braki, a warstwa graficzna bardzo dobra, choć przeszkadza w niej zmienność stylów. Dla fanów Ligi czy Aquamana lektura obowiązkowa, reszta może sobie odpuścić.
Opisywany zbiór zawiera materiały pierwotnie opublikowane w zeszytach JUSTICE LEAGUE vol.4 #8-12, JUSTICE LEAGUE/AQUAMAN: DROWNED EARTH SPECIAL #1 i AQUAMAN/JUSTICE LEAGUE: DROWNED EARTH SPECIAL #2.
Ten i inne komiksy z linii UNIWERSUM DC możecie kupić w sklepie wydawcy lub na ATOM Comics.pl.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz