piątek, 14 lutego 2020

HARLEEN


Dzisiaj walentynki, a zatem przypadająca na 14 lutego recenzja nieprzypadkowo skupia się na komiksie, w którym obserwujemy perypetie jednej z najbardziej znanych miłosnych par, jakie zamieszkują wszechświat DC. Oto opowieść, jak narodziło się to niezwykłe uczucie. Nie chodzi o Lois i Clarka, czy Bruce'a i Selinę, tylko o umiejscowiony gdzieś na przeciwnym biegunie, bardziej egzotyczny i pokręcony duet, jaki tworzą Harley Quinn oraz Błazeński Książę Zbrodni. Dużo ostatnio na komiksowym rynku różnych jakościowo historii z Harley w roli głównej, a zatem odpowiedzialny w HARLEEN zarówno za scenariusz, jak i rysunki Stjepan Šejić nie miał łatwego zadania, zabierając się akurat za tą postać. Obdarowuje on Harley nowym originem i pokazuje w nieco innym świetle, jak młoda doktor psychiatrii przeobraża się w prawą rękę i kobietę Jokera. Widząc w zapowiedziach nazwisko Šejića oraz wykonaną przez niego prostą, ale jakże rewelacyjną okładkę pierwszego zeszytu już wiedziałem, że wydanie zbiorcze wyląduje na mojej półce, niezależnie od jakości scenariusza.

Główną bohaterką opowieści jest Harleen Quinzel, której wydaje się, iż znalazła sposób na zlikwidowanie szaleństwa, jakie dominuje w Gotham City. Dzięki dofinansowaniu wprowadza w życie swój innowacyjny program, a dowieść słuszności swojej teorii oraz przekonać sceptyków może tylko w jeden sposób - spotykając się i rozmawiając z najniebezpieczniejszymi lokatorami zamkniętymi Arkham. Na swój główny obiekt badań ambitna pani doktor wybrała sobie Jokera, a ta decyzja niespodziewanie zmienia jej dotychczasowe życie na zawsze, niekoniecznie w pozytywnym znaczeniu tego słowa.


Scenarzysta przedstawia nam losy Harleen z jej perspektywy widzenia, osadzając ją w roli narratora, co okazuje się ze wszech miar trafionym pomysłem. Jej przemyślenia są pełne różnych emocji, pozwalają wejść czytelnikowi w głowę tej kobiety i stopniowo, razem z nią zastanawiać się i obserwować, do czego zaprowadzi ją obrana droga, jak przeżywa kryzys i porażki, czy też jak radzi sobie z narastającym nagle w niej, zaskakującym i nielogicznym uczuciem. Bazując na doświadczeniach swoich poprzedników uznała, że to jej przypisany jest sukces w kwestii uleczenia Jokera, ale nie przypuszczała, że teoria i praktyka w przypadku konfrontacji z tą konkretną jednostką to dwie różne rzeczy. Joker zdecydowanie jest szalony, ale z pewnością nie jest głupi. Ukazany zostaje jako inteligentna jednostka i zręczny manipulator, potrafiący skutecznie owinąć sobie Harleen wokół palca. Niepozorny złodziej, który najpierw kradnie jej noce i dnie, następnie uśmiech, a na samym końcu także i serce. Zasiewa w głowie i sercu młodej pani psychiatry ziarno, które szybko kiełkuje, a ona nie może od tej pory myśleć o niczym innym, tylko o Mr. J. To dlatego decyduje się na ruchy, jakich wcześniej nigdy by nie wykonała i wkracza na ścieżkę, z której nie sposób będzie jej zejść. Dialog pomiędzy lekarzem i pacjentem przebiega w ten sposób, że w pewnym momencie zastanawiamy się, kto tak naprawdę odgrywa rolę jednego, a kto drugiego? W klasycznej bajce o pięknej i bestii ta pierwsza zmienia potwora na lepsze, tym razem jednak to bestia przeciąga kobietę na swoją stronę. Šejić ponurą atmosferę przeplata pewną dozą czarnego humoru i snuje swoją opowieść tak, że absorbuje ona czytelnika, wciąga i daje sporo przyjemności.

Harleen miała dobre intencje, ambicje i nadzieje, ale suma summarum stała się kolejnym potworem w mieście potworów. Podobny los spotkał Harveya Denta, którego origin dostajemy w bonusie, gdyż przeplata się on mocno z genezą pani H. Wątek ten był dla mnie pewną niespodzianką, ale został naprawdę dobrze wkomponowany i uzasadniony. Na kartach tego komiksu pojawia się gościnnie wiele innych znanych postaci z Gotham, część ukazana w nowym świetle, ale jednocześnie żadna z nich nie jest napisana i poprowadzona out of character, wręcz przeciwnie. Nie mogło zabraknąć oczywiście Batmana, ale jest to występ symboliczny, nie ma nachalnego wyciągania Mrocznego Rycerza na pierwszy plan, za co scenarzysta ma u mnie kolejny plus.


Twórca pokazuje, skąd wzięły się obydwa człony pseudonimu 'Harley Quinn', ale jeśli liczycie mocno na oglądanie przygód tej popularnej pomocnicy Jokera w efektownych scenach z młotkiem w ręku i w czarno-czerwonym stroju, to ostrzegam, że raczej nie w tym komiksie. Plansze z jej udziałem można policzyć na palcach jednej ręki, ponieważ tutaj pierwsze skrzypce gra zdecydowanie doktor Harleen Quinzel.

Kilka słów na temat jakości wydania i dodatków. Komiks został oczywiście wydany w powiększonym, charakterystycznym dla imprintu Black Label formacie, czyli zbliżonym do tego, w jakim spotkacie chociażby Asteriksa. Całość zapakowana jest w solidnie wykonaną i efektownie prezentującą się obwolutę, na której widnieje ciesząca oczy grafika z zeszytu pierwszego. Pod nią znajdziecie drugie, również mistrzowsko wykonane, oblicze głównej bohaterki, które widać na poniższym zdjęciu. Jest to podobny zabieg DC do tego, jaki mieliśmy w przypadku first printing BATMAN: DEATH OF THE FAMILY z New 52. Obwoluta jest bardziej sztywna i masywniejsza, niż ta wykonana do posiadanego przeze mnie BATMAN: DAMNED HC, a przy okazji, wraz z ukrytym pod spodem rysunkiem, robi również większe wrażenie.


Nie ma żadnego wstępu czy posłowia, jeśli ktoś na takie bonusy się nastawiał. Jest za to 18 stron innych dodatków, na które składają się: 3 warianty okładkowe (wszystkie autorstwa Šejića), jeden niewykorzystany koncept na okładkę, wgląd w proces i sposób tworzenia skryptu, krótka biografia chorwackiego twórcy oraz kolejne etapy powstawania serii. Te ostatnie widzimy od pomysłu zrodzonego w głowie Stjepana (lata 2015-16), aż do otrzymania zielonego światła przez DC w lutym 2018. Wszystko okraszone jest luźnymi szkicami, malunkami, konceptami, z czego część została wykorzystana w HARLEEN, a niektóre nie.

Jeśli znacie i lubicie styl rysowania Šejića, to mam dobrą informację, gdyż pod względem warstwy graficznej komiks ten prezentuje się fantastycznie. Artysta z Bałkanów potrafi tworzyć śliczne, szczegółowe i perfekcyjnie oddające emocje na twarzy bohaterów malunki, obok których nie sposób przejść obojętnie. Chorwatowi nie zawsze chce się przykładać do niektórych projektów i pozwala sobie na pewne niedokładności (nawet wtedy jednak jego prace robią duże wrażenie), ale w tym wypadku ewidentnie mu się chciało i włożył w komiks całe serducho. Idealnie dobrane kolory, rzadkie, ale ciekawie skomponowane i efektowne większe kadry, a do tego śliczna pani doktor i bardzo nietypowo, przystojny jak nigdy wcześniej Joker. Nie jest to moje ulubione i najbardziej trafione przedstawienie szalonego klauna (preferuję wersję Jocka), ale było ono w tym wypadku potrzebne, aby łatwiej stworzyć z pani doktor i jej pacjenta zakochaną parę. Dla mnie, wizualnie, ten komiks jest po prostu piękny.


HARLEEN miał być przede wszystkim komiksem ze spektakularną szatą graficzną, a okazał się ku mojej uciesze czymś więcej. Harley Quinn wreszcie otrzymała origin, na który od dawna zasługiwała, który jednocześnie zachwyca, porusza i przeraża. Jedna z najlepszych opowieści z udziałem tej bohaterki, jaką miałem okazję przeczytać. Niby każdy fan tej postaci zna w ogólnym zarysie jej genezę, ale jak widać można opowieść tę ubogacić o pewne nowe elementy, pokazać całość z nieco innej perspektywy i dzięki temu zadowolić dużą część Harleymaniaków. Można sprawić, że komiks praktycznie bez udziału zwariowanej Harley w jej charakterystycznym stroju staje się ciekawszy, niż wszystkie inne przeczytane do tej pory. Aż strach pomyśleć, że gdyby nie imprint Black Label, to tego typu wartościowe projekty nie miały by racji bytu. Nawet, jeśli nie lubicie takiego mocno psychologicznego wgryzania się w głowę jakiegoś bohatera, to warto nabyć ten album przynajmniej dla samych, wbijających momentami w fotel ilustracji. Polecam wszystkim fanom dobrego komiksu. Dodam jeszcze, iż ten sam artysta pracuje nad nową genezą Poison Ivy, która ma być osadzona w tym samym kontinuum, co omawiany album, także jak tylko ujrzy światło dzienne spodziewam się równie wciągającej lektury.

P.S. Cieszę się, że HARLEEN trafi również wkrótce do Polski, co mnie zresztą nie dziwi, bo jak tylko kupię coś ostatnimi czasy w oryginale, to na moje szczęście/nieszczęście za chwilę zapowie to u nas Egmont ;) W tym wypadku jednak nie żałuję wydania paru złotych więcej na bardziej kolekcjonerski egzemplarz, bo w polskim wydaniu raczej nie ma co liczyć na zachwalaną wcześniej obwolutę.

Pozostaje życzyć wszystkim zakochanym danych walentynek, oby były równie nieoczekiwane i szalone, jak szalona, niespodziewana i poruszająca jest miłość panny H i pana J w omawianym komiksie.




Opisywane wydanie zawiera materiał z komiksów HARLEEN #1 - 3

Omawiane wydanie zbiorcze możecie nabyć między innymi w sklepie ATOMComics.

Dawid Scheibe

1 komentarz:

  1. Zgadzam się dla mnie top 3 w zeszłym roku .... Niesamowite rysunki oddające nastrój Harley i fantastyczny scenariusz który jedynie pod koniec moim zdaniem troszke osłabł ale ogólnie 9.8/10 ;)

    OdpowiedzUsuń