Przełom XX i XXI
stulecia. Ziemi zagrażają coraz to nowsze zagrożenia (superterroryści, armie z
innego wymiaru czy... istoty uznające się za prawowitych władców naszej
planety), a ONZ nie stać już na finansowanie oddziału superludzi (szczególnie
że członkowie ostatniej, sankcjonowanej przez nich grupy w większości zginęli).
W takiej sytuacji świat uratować może tylko Jenny Sparks „Duch XX wieku” oraz
jej AUTHORITY.
Uniwersum
Wildstorm miało swoje wzloty i upadki. Pierwszy run AUTHORITY to jednak jedna z
najlepszych rzeczy opublikowanych w ramach niego. Może już dziś nie tak świeża
czy odkrywcza, ale wciąż wciągająca na maksa. To elegancka superbohaterska
pulpa z fantastycznie zarysowanymi bohaterami oraz inteligentnie przeprowadzoną
eskalacją konfliktu. Dialogi są szybkie, barwny i często pełne mięsa. Kolejni
wrogowie paskudni, mściwi oraz z każdym zeszytem mniej ludzcy. Coraz bardziej
odjechane elementy fantastyczne nie zaburzają zaś wizji odrobinę bardziej (niż
np.: Uniwersum DC) przyziemnego świata. To po prostu miks masy znanych
schematów odpowiednio wymieszanych i posypanych przyprawą zwaną „Warren Ellis”.
Na specjalną
uwagę zasługuje kreacja postaci takich jak wspomniana już Jenny Sparks, Apollo,
Midnighter, Doktor, Jack Hawksmoor czy Swift. Członkowie Authority to naprawdę
dobrze napisana ciekawa zgraja. Nie wszyscy z nich są zawsze na pierwszym
planie, ale każda postać dostaje trochę miejsca na rozwinięcie skrzydeł i
zawalczenie o naszą uwagę. Świetnie działają też jako lekko dysfunkcyjny
zespół, który najpierw działa, a potem zastanawia się nad wszystkimi
konsekwencjami swoich akcji. Dodatkowo ich baza znajduje się na Transporterze
(międzywymiarowym statku), który też staje się bohaterem komiksu niepozbawionym
własnej woli.
Za oprawę
graficzną odpowiadają głównie Bryan Hitch (rysunki), Pual Neary (tusz) oraz
Laura Martin (kolory). Od razu kojarzy się ona z przełomem stuleci w
superbohaterskim komiksie amerykańskim. Niby trochę fotorealistyczna, bardziej
przyziemna niż na przykład szaleństwa z lat 70., alei na przykład mięśnie
bohaterów są wręcz czasami komicznie okazałe. Styl Hitcha ma swoich fanów,
jak przeciwników. Ja zaś jestem gdzieś pośrodku. Ma on swoje plusy,
czasami mnie czymś zachwyca, ale w ogólnym rozrachunku nie określiłbym się jego
fanem. Szczególnie że niektóre rysowane przez niego twarze wyglądają czasami
dość dziwnie.
Opisywane nowe
wydanie w ramach kolekcji DC Deluxe to wznowienie tej serii w naszym kraju. Pod
względem jakości wydania o poprzednim nie warto nawet wspominać. Sam kupiłem je
kiedyś na wyprzedaży i dziś już muszę uważać na latające kartki. Teraz
dostaliśmy to samo w większym formacie, z dodatkami, w twardej oprawie i na
lepszym papierze. Tytuł ten przetłumaczono też od nowa. Ciężko było mi się
przyzwyczaić z początku do „Mechanika” zamiast „Engineer” czy raz ugryzłem się
w język z wrażenia, jak w tekście pojawiło się sformułowanie „Władza wyższa”
(tak wstępnie zresztą chciano tłumaczyć nazwę zespołu, ale z tego zrezygnowano
– i się z tego jednak cieszę, bo brzmi to po polsku bardzo nienaturalnie).
Jednakże AUTHORITY tom 1 czyta się bardzo przyjemnie i ciężko doczepić się
czegoś w nowym tłumaczeniu.
Szkoda tylko, że
grzbiet tego albumu nie wpisuje się w konwencję graficzną zapoczątkowaną w
pierwszym tomie PLANETARY, a potem kontynuowaną też w ŚPIOCHU.
AUTHORITY tom 1
to kawał świetnego, gatunkowego komiksu superbohaterskiego. Jego lektura daje
sporo frajdy, a niektóre przedstawione rozwiązania dalej budzą szczery zachwyt.
Jeżeli jeszcze nie macie tego albumu, to szybko go zamawiajcie. Nie
pożałujecie.
Komiks ten
znajdziecie m.in. w internetowym sklepie Egmontu oraz ATOM Comics.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz