czwartek, 20 listopada 2014

SANDMAN: SENNI ŁOWCY

Jako, że trwa przenoszenie na bloga części tekstów z DC Multiverse, postanowiłem dołączyć do akcji. Nim się za to wezmę, wpierw umieszczę teksty innego pochodenia. Wśród tych, którym chciałbym dać drugie czytelnicze życie są recenzje z internetowego MAGAZYNU MIŁOŚNIKÓW KOMIKSU KZ. Współpracowałem z nimi w latach 2008-2011 i popełniłem wówczas kilka tekstów. Część z nich (dokładnie to 7) to recki wydań zbiorczych z DC Comics plus 1 tekst filmowy. Codziennie będę umieszczał jeden z nich. Nie zmieniam treści, są w takim stanie, w jakim ukazały się wówczas, poprawiłem jedynie pisownię zapisu tytułów. Na dole recenzji znajduje się data publikacji i numer e-magazynu.

Jeśli mówić o wybitnych komiksach z linii Vertigo, kilka tytułów można wymienić od razu, ale jeśli dodamy, że scenariusz napisał Neil Gaiman, to odpowiedź może być tylko jedna: SANDMAN.

Z okazji dziesiątej rocznicy autorskiej serii, Gaiman stworzył kolejną opowieść z Władcą Snów - jest nią SANDMAN: SENNI ŁOWCY. Tym razem jednak mamy do czynienia nie z rasowym komiksem, a z prozą.

A wszystko zaczęło się tak: Neil pracował nad angielską wersją dialogową filmu KSIĘŻNICZKA MONONOKE czytając w tym okresie japońską mitologię i baśnie. W BAŚNIACH DAWNEJ JAPONII natknął się na historię Lisica, mnich i Mikado Wszelkiego Nocnego Śnienia. Ów Mikado - Władca Wszelkiego Śnienia od razu skojarzył mu się z wykreowanym przez niego Morfeuszem. Jakiś czas potem, na prośbę edytorki Neila, japoński rysownik Yoshitaka Amano zrobił obrazek Sandmana na dziesięciolecie tej postaci. Praca bardzo spodobała się Gaimanowi. Gdy poproszono go o jubileuszową historię ze Snem, Neil chciał koniecznie zreinterpretować tamtą starą japońską baśń i stworzyć ją wspólnie z Amano, tylko, że ten mimo, że lubił komiksy, to nie rysował ich. Zatem Gaiman po raz pierwszy sandmanowską historię przedstawił w formie prozy, a że w tym gatunku czuje się jak ryba w wodzie, nie uroniło to nic z klimatu opowieści. Amano zaś narysował przepiękne ilustracje. Ta nowela graficzna składa się w połowie z teksu, w połowie z niesamowitych przesyconych delikatnymi wodnymi barwami malunków Amano (kto grał w FINAL FANTASY wie o czym mowa - artysta pracował przy tej grze).

Historia zaczyna się od zakładu pomiędzy borsukiem, a lisicą - kto pierwszy przegoni mnicha z klasztoru, będzie w nim mógł zamieszkać. Mądry mnich nie dał się oszukać, pokonany borsuk uciekł, a lisica zakochuje się w młodym człowieku. Tak się jednak skalda, że za pomocą magii i snu pewien wróżbita chce uśmiercić mnicha, dzięki czemu nie będzie się już nigdy bać. Lisica postanawia uratować ukochanego. Jak się to wszystko kończy musicie sprawdzić sami.

Znajomość serii SANDMAN nie jest potrzebna przy lekturze SENNYCH ŁOWCÓW, ale ci, którzy ją czytali znajdą do niej kilka odniesień - w Śnieniu, oprócz samego Władcy Snów, jest też jego kruk (choć to nie Matthew) oraz dwóch nie przepadających za sobą braci, niczym Kain i Abel.

Władca Snów jest podobny do tego, jakiego znamy, ale też inny zarazem. Przyjąć można, że jego wizja zależy do epoki i kultury - na przykład Martian Manhunter w tomie PRELUDIA I NOKTURNY widział całkowicie innego Morfeusza niż inni. Wizja Amano ma coś w sobie z ducha japońskiej kultury.

Mimo, że Sen nie jest tu centralną postacią, to część akcji dzieje się w Śnieniu. Ukazana została również moc i siła jak drzemie w snach. Gaiman udowodnił nam nośność tego tematu w całym swoim runie do SANDMANa, w świetnych opowieściach, gdzie Morfeusz również często stoi na uboczu lub jest jedynie obserwatorem.

Czy warto przeczytać SENNYCH ŁOWCÓW? Zdecydowanie tak. To piękna historia, ciekawie zilustrowana, która na pewno zadowi wielbicieli twórczości "Szekspira komiksu", jak nazywają Gaimana fani. Ale to także historia dla tych wszystkich, którzy lubią dobrze opowiedziane, przepełnione baśniową magią i niesamowitością opowieści.

SENNI ŁOWCY zdobyli nagrody imienia Brama Stokera w 1999 i Eisnera w 2000. Na dwudziestolecie SANDMANA P. Craig Russell przygotował czysto komiksową adaptację tego dzieła. Pierwszy z czterech numerów ukaże się w listopadzie 2008.

2008 rok, KZ #52

Damex

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz