Dotychczasowy dorobek magazynu MAD w Polsce oceniam
pół na pół. O ile MAD KRĘCI SF mi się podobało, głównie przez wzgląd na kilka
cennych ripost i spostrzeżeń, a także na tyle dużą ilość trafiających do mnie
żartów, tak MAD O SUPERBOHATERACH zawiodło mnie na całej linii. Ściany niezbyt śmieszących
mnie tekstów były w pewnym momencie tak męczące, że tytuł ten nie został przeze
mnie przeczytany za jednym podejściem, mimo względnie niedużej objętości. Minął
kolejny rok i w zapowiedziach Egmontu pojawiło się MAD ŚCIĄGA SERIALE. Obawy
były spore, ale koniec końców sięgnąłem po tę pozycję i nie ukrywam, że mam z
nią spory problem. Pierwszy raz bowiem, blisko połowa komiksu była dla
festiwalem żartów z pozycji, których zwyczajnie nie znam.
MAD ŚCIĄGA SERIALE, jak sam tytuł wskazuje,
atakuje teraz najrozmaitsze produkcje serialowe z USA. Niech Was to nie
zwiedzie, ponieważ na warsztacie lądują nie tylko seriale fabularne, ale obrywa
się także niektórym programom prezentujących ”zwykłych ludzi”, typu ”Masterchef
Junior”, ”Porady Różowej Brygady” czy survivalowe popisy Beara Gryllsa. Podobnie
jak w przypadku obu poprzednich odsłon cyklu, MAD ŚCIĄGA SERIALE wymaga minimalnej
chociaż znajomości parodiowanych tytułów, ponieważ jej brak sprawia, że
prezentowane suchary stają się dodatkowo tak hermetyczne, iż zabija to jakąkolwiek
radość lektury. Dlatego też swoją opinię o omawianej właśnie pozycji muszę
podzielić na dwie części.
Pierwsza z nich dotyczyć będzie oczywiście
wyśmiewanych produkcji, których po prostu nie znam. Nie uważam się za jakiegoś
skrajnego serialoholika, ale faktem jest, że kilkadziesiąt produkcji mam już na
rozkładówce lub nadal je bardziej lub mniej regularnie śledzę. Nie ma chyba
jednak takiej osoby, która byłaby w stanie ogarnąć wszystko, a i nie każdy znany
serial potrafi przekonać każdego. Gdy więc MAD ŚCIĄGA SERIALE brał na tapetę
takie produkcje jak ”Homeland”, ”Deadwood” czy ”Ray Donovan”, prześlizgiwałem
się po kolejnych stronach jak dziecko we mgle. Kojarzę te tytuły, wiem o ich istnieniu
i to by było na tyle, jeśli chodzi o moje z nimi powiązania. Dlatego też
poświęcone im rozdziały omawianej właśnie pozycji kompletnie mnie nie ruszały,
ponieważ najzwyczajniej w świecie nie rozumiałem w pełni rzucanych tam żartów. Ten
zarzut jednak dotyczył tylko produkcji fabularnych, ponieważ gdy brano na
warsztat nieznane mi szerzej programy telewizyjne, próg zrozumienia danych
dowcipów mocno się obniżał. I tak nie oglądając programów kulinarnych pokroju ”Masterchefa”,
całkiem nieźle bawiłem się przy parodii dziecięcej wersji tego programu, która
fajnie obnażała głupoty nie tylko samej wspomnianej produkcji, ale przy okazji
obrywało się całemu gatunkowi telewizyjnych widowisk kulinarnych. Z tego
segmentu najmocniej jednak przypadło mi do gustu pokazanie Beara Gryllsa
próbującego przetrwać w typowym centrum handlowym, co jest w sumie zabawne,
gdyż udało mi się nie widzieć dotąd ani jednego programu sygnowanego jego
nazwiskiem.
Druga część MAD ŚCIĄGA SERIALE, to oczywiście
parodie produkcji, które znam. Tutaj między innymi oberwało się ”Grze o Tron”, ”Żywym
Trupom”, ”Rodzinie Soprano” czy ”Breaking Bad”. Nie wiem na ile zależało to od mojej
dyspozycji w danym momencie czy progu tolerancji na suche dowcipy, ale w
porównaniu do MAD O SUPERBOHATERACH bawiłem się dużo lepiej, bo… jakkolwiek. MAD
z końcówki 2016 roku był dla mnie totalnie nieśpieszny, tym razem zaś
kilkukrotnie autorom autentycznie udało się mnie rozbawić. Są to raczej
pojedyncze sekwencje (zombie-producenci ”Żywych Trupów”, parodia Khala Drogo)
niż całe plansze, ale fakt pozostaje faktem. Nawet jeśli połowa MAD ŚCIĄGA
SERIALE jest dla mnie średnio zrozumiała, komiksowi i tak udało się dokonać
czegoś, co dla poprzedniej odsłony było nieosiągalne.
Tradycją już jest to, że w całym tomie co jakiś
czas pojawiają się krótkie paski autorstwa Sergio Aragonesa. Tym razem nie są one
może zbyt błyskotliwe, ale parę z nich autorowi zdecydowanie wyszło.
MAD O SUPERBOHATERACH bronił się rysunkami,
wśród autorów których doszukać można się było paru ciekawych nazwisk, które
nawet w typowym dla magazynie stylu potrafiły mocno się wyróżnić. Tym razem jest
pod tym względem znacznie gorzej. Warstwa graficzna jest bardzo jednorodna i
mocno osadzona w klimacie Mada. Chociaż przez cały tom przewija się kilku
artystów, żaden z nich nie pozostawił po sobie lepszego bądź gorszego wrażenia,
ponieważ wszyscy w zasadzie lecieli na jedno kopyto.
Czy polecam zapoznać się z MAD ŚCIĄGA SERIALE? To
zależy. Jeśli zaprezentowany w poprzednich tomach styl humoru Wam leży,
prawdopodobnie będziecie się nieźle bawić przy tej pozycji. Oczywiście pod
warunkiem, że nie przepadniecie wśród parodii produkcji, których zupełnie nie
znacie. Podobnie jak w ubiegłych przypadkach, Egmont opublikował komiks ten w
cenie okładkowej w wysokości niecałych 40zł, więc w razie czego rabaty robią
swoje i wydatek nie czeka Was jakiś szczególnie duży. Niemniej uważnie się
zastanówcie, bo na tego typu pozycjach przejechać się jest niezwykle prosto.
-------------------------------------------------------------------------
Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego.
Recenzowany komiks można nabyć w sklepie Atom Comics.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz