czwartek, 11 stycznia 2018

SUPERMAN REBORN


Pod wieloma względami wraz z nastaniem Odrodzenia, w świecie komiksowego Supermana wszystko zaczęło układać się niemal perfekcyjnie dla głównego bohatera. Za sprawą takich scenarzystów, jak Peter Tomasi, Patrick Gleason czy Dan Jurgens Człowiek ze Stali tworzy z Lois oraz Jonem kochającą się rodzinę, a Ziemia znów postrzega go jako swojego najistotniejszego obrońcę. Od początku Rebirth pojawiły się jednak dwa istotne pytania, które aż do tej pory pozostawały nieodgadnione i spędzają sen z powiek Supermana oraz Lois. Pierwsze z nich dotyczy tożsamości oraz zamiarów tajemniczego Mr. Oza, zaś drugie pozbawionego mocy Clarka Kenta, który jest niczym dodatkowy, niepasujący element większej układanki. Pierwszy crossover pomiędzy skupionymi na Ostatnim Synu Planety Krypton seriami ACTION COMICS oraz SUPERMAN finalizuje właśnie ten drugi z wymienionych wątków i ostatecznie wyjaśnia, kim tak naprawdę jest sobowtór Kenta i jak rewelacje na jego temat wpłyną na dalsze życie sympatycznej rodzinki Smithów.

Przy okazji recenzji trzecich tomów serii SUPERMAN oraz ACTION COMICS trochę narzekałem na ich poziom i uznałem je za jak dotychczas najsłabsze odsłony obu eSowych ongoingów. Stojące na znacznie wyższym poziomie REBORN wydane zostało w taki sposób, że stanowi pomost pomiędzy trzecimi i czwartymi trejdami obu serii, stąd też ze zrozumiałych względów jest niezbędne dla osób śledzących na bieżąco oba tytuły. Kiedyś DC dublowało zeszyty z takiego crossover umieszczając poszarpane, wyrwane z kontekstu rozdziały ponownie w wydaniach zbiorczych konkretnych serii (jedynie po to, aby zachować ciągłość numeracji), ale z tym na szczęście koniec. Dzięki temu sięgając przykładowo po SUPERMAN VOL. 4: BLACK DAWN rozpoczynamy od #20, czyli wydarzeń następujących bezpośrednio po REBORN. I to jest jak najbardziej zmiana na plus.

Na przełom marca i kwietnia 2017 roku DC zaplanowało uchylić nieco z tajemnic Rebirth i dać zaintrygowanym czytelnikom kilka odpowiedzi na nękające ich od niemal roku pytania. Mniej więcej w tym samym czasie, gdy Bruce i Barry zagłębiają się wspólnie w tajemnice charakterystycznej żółtej przypinki, Superman wreszcie poznaje prawdziwą tożsamość swojego sobowtóra, który od ACTION COMICS #957 stał się natrętnym, niepożądanym i wręcz nielogicznym elementem Metropolis. Nie ukrywam, że bardzo zaintrygowała mnie ta kwestia i zastanawiałem się, czy twórcom uda się sensownie i logicznie wyjaśnić całą sprawę. Jak się okazało moje obawy były zupełnie niepotrzebne. Ostrzegam, że w dalszej części znajdziecie duże spoilery związane z SUPERMAN: REBORN, których nie da się praktycznie uniknąć oceniając tę historię, także kontynuujecie na własną odpowiedzialność. Jak już jesteśmy przy spoilerach - DC zdradza tożsamość drugiego Clarka Kenta na grafice znajdującej się pod obwolutą omawianego wydania zbiorczego, która pochodzi z ACTION COMICS #975.

SUPERMAN: REBORN składa się z dwóch historii. Pierwsza pochodzi z AC #973 - 974 i jest niejako prologiem, przystawką i wprowadzeniem do głównego dania. Lois najpierw przyczynia się do przyłapania na gorącym uczynku skorumpowanych policjantów, po czym osobiście prowadzi śledztwo związane z drugim Clarkiem Kentem. Clarkiem, który co raz bardziej zaczyna irytować swoim zachowaniem i na siłę próbuje znaleźć dla siebie miejsce nie tylko w Daily Planet, ale i u boku Lois Lane. Pod koniec tej dwuczęściowej historii do Clarka dociera wreszcie prawda i przypomina sobie, kim jest naprawdę, o czym czytelnik przekona się na własne oczy w kolejnym rozdziale. W tym wstępie zasygnalizowane zostają jeszcze dwa inne wątki poboczne. Jeden z nich jest kontynuacją problemów osobistych zmagającej się ze swoimi nowymi mocami Lany Lang, co akurat będzie lepiej zrozumiałe dla osób śledzących od początku wydarzenia w serii SUPERWOMAN. Drugi wątek związany jest z Hankiem Henshawem i atakiem na jedną z Fortec Samotności (tak, do tej pory istniały dwa takie miejsca) i jest to zapowiedź następnej dużej historii, jaka zawita na karty ACTION COMICS.

Stopniowo budowane od startu Odrodzenia napięcie osiąga kulminacyjny punkt w tytułowej historii tego komiksu, gdzie "Clark Kent" pojawia się na farmie w Hamilton County i wywraca do góry nogami spokojne życie trojga kochających się osób. Przy okazji dosłownie i w przenośni burzy całą klimatyczną otoczkę (a przynajmniej tak się na tę chwilę wydaje), jaką do tej chwili Tomasi oraz Gleason z tak wielkim wysiłkiem i sukcesem zarazem budowali wokół nowego Supermana. Nie ma jednak nad czym rozpaczać w myśl zasady, że coś się kończy, ale jednocześnie coś się zaczyna.

Pojawienie się Clarka Kenta numer 2 było z jednej strony kłopotliwe, zaś z drugiej bardzo pomocne w kwestii zamieszania związanego z wcześniejszym wyjawieniem przez Lois światu sekretnej tożsamości Supermana. Miało to miejsce jeszcze podczas runu Gene Luena Yanga w New 52. Jak się okazuje taką przypadkową przysługę eSowi wyświadczył jeden z jego znanych przeciwników, a konkretnie Mr. Mxyzptlk. Karzeł z piątego wymiaru został w pewnym momencie usunięty ze sceny, wyjęty z kontinuum i zamknięty w celi przez Mr. Oza, aby nie mieszał się do gry, jaką właśnie prowadzi zakapturzony mężczyzna z Kal-Elem. Chwilowo pozbawiony mocy Mxy liczył, że przyjaciel i kumpel od wspólnych zabaw - za jakiego uważa Supermana - go uwolni, lecz nic takiego nie miało miejsca i musiał liczyć jedynie na siebie. Gdy w końcu ucieka rzuca na siebie zaklęcie, traci pamięć i przemienia się w Clarka Kenta, aby uniknąć pościgu Oza. Szczegółów na temat losów Mxyzptlka dowiadujemy się z bonusowej historii, do której stworzenia zaproszono Paula Dini oraz Iana Churchilla. Swoją drogą jest to jeden z najfajniejszych fragmentów całego komiksu. Kiedy amnezja chochlikowi  w końcu mija,  wymierza on karę fałszywemu przyjacielowi między innymi porywając mu syna. I w tym momencie rozpoczyna się szalona, emocjonująca rozgrywka, w której udział biorą Clark (ten prawdziwy), Lois oraz Jon.

Ujawnienie się Mr. Mxyzptlka w konsekwencji doprowadza również do wyjaśnienia tego, co stało się z Człowiekiem ze Stali z New 52 pod koniec OSTATNICH DNI SUPERMANA, a także z Lois (również tą z New 52) na samym początku Rebirth. Oboje, a właściwie ich bezcielesne esencje życiowe przebywają od pewnego czasu w innym wymiarze. W kluczowym momencie następuje połączenie, scalenie w jedno wersji Clarka i Lois z New 52 z ich odpowiednikami sprzed Flashpoint. Tym samym w wyniku połączenia otrzymujemy nowe, finalne i można powiedzieć wreszcie "pełne" wersje tych dwojga postaci, posiadające zintegrowane wspomnienia odnośnie przeszłych wydarzeń. Wymazani zostali całkowicie nazwany roboczo "super tata" oraz młodszy i mniej doświadczony "kołnierzykowaty" eS z New 52, którzy od tej pory stanowią jedną i tą samą osobę - Supermana z Rebirth. Mamy zatem takie małe odrodzenie w ramach Odrodzenia, jakkolwiek by to nie zabrzmiało. Twórcy zadbali o to, aby wszystko co najlepsze oferowali obaj bohaterowie zostało przelane w jedno. Występuje tutaj również miłe nawiązanie do okresu znanego jako SUPERMAN RED/SUPERMAN BLUE. Superman otrzymuje przy okazji lekko zmodyfikowany strój, ale jest to zmiana na tyle kosmetyczna, że niektórym może ona umknąć.

Artyści  pracujący nad tym albumem to mieszanka wszystkiego tego, co do tej pory było najlepszego w obu seriach. Doug Mahnke oraz Patrick Gleason spisali się jak zwykle wyśmienicie, na swoim poziomie zaprezentowali się również Patrick Zircher oraz Stephen Segovia odpowiedzialni za dwa pierwsze rozdziały. Gościnnie pojawił się również Ian Churchill, którego szczegółowej kreski po prostu nie można nie lubić. Dodatkowym atutem są tutaj świetnie dobrane, żywe kolory, które odgrywają istotną rolę zwłaszcza w drugiej części albumu. Dla mnie wizualnie bez zastrzeżeń.

SUPERMAN: REBORN to niezwykle istotny rozdział nie tylko dla świata Człowieka ze Stali i jego bliskich, gdyż jego reperkusje dotykają również pozostałych zakątków DCU oraz zamieszkujących go postaci. Kończy się pewien bardzo udany etap w życiu Kal-Ela, ale jednocześnie rozpoczyna się zupełnie nowy, niosący ze sobą obietnicę równie dobrych, jak nie nawet ciekawszych wydarzeń. Wątek drugiego Clarka został zakończony w bardzo satysfakcjonujący mnie sposób, a przy okazji umiejętnie wpleciono w całą intrygę i ukazano w trochę nowym świetle postać Mr. Mxyzptlka. Przede wszystkim jednak posprzątany został pewien bałagan, jaki powstał jeszcze za czasów New 52. Świetnie się bawiłem przy lekturze omawianego komiksu, który jest idealnym dowodem na to, że DC coraz częściej liczy się z opiniami fanów wychodząc naprzeciw ich oczekiwaniom. Ze swojej strony oczywiście polecam przeczytać tą historię, bo zdecydowanie warto.

Ocena: 5/6

Opisywane wydanie zawiera materiał z komiksów ACTION COMICS #973 - 976 oraz SUPERMAN #18 - 19.

Omawiane wydanie zbiorcze możecie nabyć między innymi w sklepie ATOMComics.

Dawid Scheibe

2 komentarze:

  1. Mam bardzo krytyczny stosunek do tej historii, właśnie z powodu "scalenia". "Obce pochodzenie" tej rodziny było jednym z istotnych elementów który ją kształtował - sam manewr uważam za wykonany na siłę, na zasadzie że "ilość Clarków Kentów musi się zgadzać". Już wcześniej pewne rzeczy wskazywały niestety na ten kierunek (magiczna zmiana nazwiska z White na Smith chociażby). Nie uważam przy tym jakoby dzięki temu manewrowi uzyskano "pełne postaci" - wcześniej nie zauważyłem żeby były "niepełne". Ze względu na ich prawdziwe pochodzenie oczywiście było tam trochę partyzantki (lipne nazwiska, miejscówka w Hamilton itd. itp.), ale trudno uznać by czyniło to postaci "niepełnymi". Raczej autorzy postanowili sobie uprościć robotę, wycofali się z pewnych rzeczy i powrócili na znajome tory dwójki reporterów z "Daily Planet" - tylko że to jest regres, a nie posunięcie historii do przodu.

    OdpowiedzUsuń
  2. Reborn mnie paskudnie zawiódł, chociaż będzie to widoczne dopiero w następnym tomie AC. Niestety, połączenie, które nam obiecywano nie nastąpiło, gdyż cała nowa historia Supermana to wyłącznie motywy znane Supertacie - z New52 nie ostało się nic. Ja rozumiem, że w tym okresie Superman nie miał się za dobrze, ale takie rozwiązanie to policzek wymierzony tym, którzy np. zaczęli czytać komiksy po deklaracjach przystępność New52, np. mi; zastanawiam się także, jak czuje się teraz np. Grant Morison czy właśnie Yang, którzy się naprawdę do pracy nad Supkiem przyłożyli. Co więcej, wybrane rozwiązanie kompletnie zniszczyło sens istnienia takich postaci jak Superwoman czy SuperLex.

    Sama historia jest jednak całkiem niezła. Najbardziej podoba mi się kreacja Mxzptlka, który ze śmiesznego Purple Hata przeobraża się tutaj w groźnego i przerażającego złoczyńcę.

    OdpowiedzUsuń