Wydawana w Rebirth (Odrodzeniu) seria SUPERMAN nie zaczęła się od dziwnego wątku z duszami z Kryptona. Nie rozpoczęła się też od bardzo chwalonego przez czytelników, ukazywania relacji rodzinnych herosa. Seria wystartowała od prologu w którym Człowiek ze Stali rozmawia w grobowcu z Laną Lang. Te wprowadzenie na tyle mnie zainteresowało, że gdy dowiedziałem się, że ta kobieca postać ma w Rebirth własną serię, szybko po nią sięgnąłem. Na pytanie o to czy było warto, spróbuje odpowiedzieć w recenzji pierwszego tomu posiadającej enigmatyczny tytuł: SUPERWOMAN: WHO KILLED SUPERWOMAN?
Za fabułę odpowiedzialny był Phil Jimenez, Amerykanin bardziej znany w branży komiksowej jako rysownik, niż scenarzysta. Może się on jednak pochwalić pracą na początku tego wieku przez całe 25 numerów nad serią o Wonder Woman. Niestety współpracował on również przy „tęczowoflagowym” tytule LOVE IS LOVE, komiksie, o którym pozwolę sobie napisać, że był najdelikatniej mówiąc niepotrzebny.
Komiks zaczyna się od wskazania na Luis Lane z NEW 52 jako Superwoman w niebiesko-czerwonym stroju. Nie jest ona jedyną postacią pragnącą być bohaterem. Kolejną jest Lex Luthor, który przy braku Supermana, sam postanawia zająć jego miejsce. Aby urzeczywistnić swój cel, zakłada on skafander z naniesionym symbolem Kryptończyka oraz silnie się dozbraja. Problem pojawia się wówczas, kiedy jego potężny statek bojowy atakuje Metropolis, wbrew woli właściciela. Do akcji wkracza Lois Lane. Ponieważ sytuacja jest poważna z dodatkową pomocą przychodzi przyjaciółka bohaterki, Lana Lang będąca Superwoman, tym razem w czerwono-białym stroju. Rudowłosa kobieta oprócz dużej siły i umiejętności latania, posiada również moc manipulacji energią oraz zdolność zmiany koloru skóry na pomarańczowy (jak bardzo dziwnie by to nie brzmiało). Niestety wykorzystywanie supermocny źle wpływa na jej zdrowie. Po opanowaniu ataku na miasto, bohaterki schodzą pod pokład ewakuować załogę. Tam zostają zaatakowane przez żeński odpowiednik Bizzaro, który szybko zabija Lois. Pozostawione ciało bohaterki przypomina rzeźbę z szarego kamienia . Zszokowana i w dalszym ciągu atakowana Lana Lang ucieka ze statku. W dalszej części tomu okazuje się, że przejęcie okrętu bojowego nie było szczytem ambicji głównego, złego charakteru, a mająca problemy ze zdrowiem Superwoman (a jakże by inaczej) stara się uniemożliwić mu wykonanie złowieszczego planu.
Niestety historia nie angażuje czytelnika, przynajmniej przez dłuższe jej fragmenty. Dobre kilka razy próbuje wywołać większe emocje, ale rzadko jej to wychodzi. Na negatywny odbiór może też wpłynąć, to że komiks jest pełny sprzeczności. Dla pokazania jak dużo ich jest, postanowiłem je w tej recenzji ponumerować. (1) Seria SUPERWOMAN została wydana jako nowość wydawnicza. Nie jest to jednak komiks dla nowego czytelnika, ze względu na liczne odwołania. (2) To, że jest to materiał bardziej dla znawcy niż dla początkującego miłośnika komiksów, nie oznacza, że odbiorcę traktuje się poważnie. Wielokrotnie powtarza mu się te same zdania, żeby przypadkiem nie zapomniał. (3) Ze względu na liczne odniesienia narratora do śmierci Supermana z New 52, zwłaszcza w pierwszej połowie tego tomu, czytelnikowi nijako sugeruje się przeczytanie wydania zbiorczego THE FINAL DAYS OF SUPERMAN (wydanego w Polsce pod tytułem OSTATNIE DNI SUPERMANA). Niestety, nawet przeczytanie tego dzieła nie sprawia, że rzeczy niezrozumiałe w większości stają się jasne. (4) W komiksie funkcję narratora pełni jak zazwyczaj, główna postać. Jednak części rzeczy, które przekazuje, nie mogą być znane bohaterce. Pomieszano tutaj narratora bezpośredniego i wszechwiedzącego. (5) Duża część historii jest poświęcona Lexowi Luthorowi. Choć zabrzmi to kuriozalnie, nie jest to postać znacząca dla fabuły. (6) Postać głównego czarnego charakteru jest silnie negatywnie nastawiona do wspomnianego bogacza, natomiast w trakcie historii, łudząco się do niego upodabnia. Zmiana wyglądu obejmuje również pozbycie się włosów i założenie metalowego skafandra. (8) Superbohater o pseudonimie Steel, będący chłopakiem Lany Lang jest tutaj przedstawiony jako głos rozsądku. Nie jest idealny, ale jego przemyślenia są zdroworozsądkowe. Nie muszę chyba pisać, że jego propozycje i pomysły są konsekwentnie ignorowane. (9) SPOILER. Mimo tego, że na przestrzeni całego tomu, komiks przedstawia nam głównego złego, zasadnicza nie on bierze udziału w finałowej falce. W ostatnim numerze wyskakuje z kapelusza jakiś pomagier z supermocami który walczy za niego. Później jest jakaś wymiana zdań i namiastka konfrontacji, ale sądzę, że tego walką nazwać nie można. (10) Podtytuł wydania zbiorczego WHO KILLED SUPERWOMAN? jest jak łatwo zauważyć, pytaniem. Sugeruje on może nie tyle kryminał, co jakąś tajemnice. Tymczasem komiks z intrygą ma niewiele wspólnego. Wszystkie ważniejsze kwestie są czytelnikowi znane już w połowie tomu. Ja wiem, że się czepiam. Może są nawet osoby, które byłyby w stanie mnie przekonać, że nie mam racji w jednym lub kilku punktach. Nie sądzę, aby byliby jednak ludzie, które mogli udowodnić, że historia jest konsekwentna. Logika w tym komiksie jest dziurawa jak sito.
Mój ogólny odbiór całości zdecydowanie nie jest pozytywny, natomiast spróbuje też opisać pojedyncze rzeczy, które mogą być lepiej odebrane. Twórcy zrobili z głównej bohaterki postać mającą problem ze zdrowiem. Jej rokowania są bardzo złe, a Lana Lang mając tego świadomość, staje się, przynajmniej w założeniach, bardziej wielowymiarowa. Ktoś powie, że to inspiracja serią MIGHTY THOR Marvela, jednak mimo wszystko, stanowi to wartość dodaną. Dalej, przypadło mi do gustu, że wykorzystano postać trzeciorzędnego złoczyńcy w innym celu niż stanowienie zagrożenia lub rozgrzewki dla pozytywnych postaci. Osobom nie lubiącym Lexa Luthora może się też spodobać, że wymieniony bogacz zostaje łatwo pokonany i to nie przez jakiegoś mocarza pokroju Supermana czy Darkseida.
Ze względu na scenarzystę, miałem obawy czy komiks będzie eksponował LGBT. W ostatnich latach w dziełach szeroko rozumianej kultury, zjawisko to występuje coraz częściej. Zwłaszcza w twórczości pochodzącej ze Stanów Zjednoczonych. We wspomnianym wydaniu zbiorczym, dopatrzyłem się odniesienia w jednej wypowiedzi drugoplanowej postaci. Bliskości cielesnej, tutaj nie ma. Inna rzecz, że owa wypowiedź występuje w drugiej połowie komiksu, więc podejrzewam, że wiele osób, które zaczęło czytać tą serię, ze względu na niski poziom i tak już do niej nie doszło.
Jeśli chodzi o stronę graficzną, to zaznaczę, że tylko rysunki w dwóch składowych numerach, będące autorstwa Emanueli Lupacchino cieszą oko. W pozostałej części tomu, wygląda to istotnie gorzej. Współcześnie czytelnik komiksowy przyzwyczajony jest do wyższych standardów strony wizualnej. Ponadto, w kilku miejscach warstwa graficzna wręcz utrudniają zrozumienie przedstawianych wydarzeń. Nie wiem, czy jest to usprawiedliwienie ale, trzeba jednak powiedzieć, że na narysowanych panelach, dużo się dzieje. Rzeczy, postacie i zjawiska naprawdę się tłumnie wylewają. Życzyłbym sobie jednak, żeby mimo wszystko rysunki w komiksach, były lepsze niż w tym tomie.
Podsumowując, nie jest to dobry komiks. Nie jest to komiks nawet średni. Ktoś by powiedział, że nie bez powodu SUPERWOMAN jest jedną trzech serii typu ongoing, które DC zamyka w Rebirth jako pierwsze. Nie znam poziomu kolejnych przygód Lany Lang, ale recenzowany tutaj pierwszy tom, nie nadaje się aby komukolwiek go polecać. Z życzliwości do Emanueli Lupacchini, która w dwóch składowych numerach wykonała dobrze rysunki, powstrzymam się od wystawienia werdyktu w skali ocen. Pozostałym twórcom, a zwłaszcza scenarzyście praca niestety wyszła widocznie gorzej. Jeśli Phil Jimenez chce zbliżyć się swoim poziomem do ideału, ma przed sobą długą drogę. Jako dygresje, napiszę, że nie sądziłem, iż ta recenzja wyjdzie mi taka długa. Tym bardziej, powinienem ją już teraz skończyć.
Kędzior
Za fabułę odpowiedzialny był Phil Jimenez, Amerykanin bardziej znany w branży komiksowej jako rysownik, niż scenarzysta. Może się on jednak pochwalić pracą na początku tego wieku przez całe 25 numerów nad serią o Wonder Woman. Niestety współpracował on również przy „tęczowoflagowym” tytule LOVE IS LOVE, komiksie, o którym pozwolę sobie napisać, że był najdelikatniej mówiąc niepotrzebny.
Komiks zaczyna się od wskazania na Luis Lane z NEW 52 jako Superwoman w niebiesko-czerwonym stroju. Nie jest ona jedyną postacią pragnącą być bohaterem. Kolejną jest Lex Luthor, który przy braku Supermana, sam postanawia zająć jego miejsce. Aby urzeczywistnić swój cel, zakłada on skafander z naniesionym symbolem Kryptończyka oraz silnie się dozbraja. Problem pojawia się wówczas, kiedy jego potężny statek bojowy atakuje Metropolis, wbrew woli właściciela. Do akcji wkracza Lois Lane. Ponieważ sytuacja jest poważna z dodatkową pomocą przychodzi przyjaciółka bohaterki, Lana Lang będąca Superwoman, tym razem w czerwono-białym stroju. Rudowłosa kobieta oprócz dużej siły i umiejętności latania, posiada również moc manipulacji energią oraz zdolność zmiany koloru skóry na pomarańczowy (jak bardzo dziwnie by to nie brzmiało). Niestety wykorzystywanie supermocny źle wpływa na jej zdrowie. Po opanowaniu ataku na miasto, bohaterki schodzą pod pokład ewakuować załogę. Tam zostają zaatakowane przez żeński odpowiednik Bizzaro, który szybko zabija Lois. Pozostawione ciało bohaterki przypomina rzeźbę z szarego kamienia . Zszokowana i w dalszym ciągu atakowana Lana Lang ucieka ze statku. W dalszej części tomu okazuje się, że przejęcie okrętu bojowego nie było szczytem ambicji głównego, złego charakteru, a mająca problemy ze zdrowiem Superwoman (a jakże by inaczej) stara się uniemożliwić mu wykonanie złowieszczego planu.
Niestety historia nie angażuje czytelnika, przynajmniej przez dłuższe jej fragmenty. Dobre kilka razy próbuje wywołać większe emocje, ale rzadko jej to wychodzi. Na negatywny odbiór może też wpłynąć, to że komiks jest pełny sprzeczności. Dla pokazania jak dużo ich jest, postanowiłem je w tej recenzji ponumerować. (1) Seria SUPERWOMAN została wydana jako nowość wydawnicza. Nie jest to jednak komiks dla nowego czytelnika, ze względu na liczne odwołania. (2) To, że jest to materiał bardziej dla znawcy niż dla początkującego miłośnika komiksów, nie oznacza, że odbiorcę traktuje się poważnie. Wielokrotnie powtarza mu się te same zdania, żeby przypadkiem nie zapomniał. (3) Ze względu na liczne odniesienia narratora do śmierci Supermana z New 52, zwłaszcza w pierwszej połowie tego tomu, czytelnikowi nijako sugeruje się przeczytanie wydania zbiorczego THE FINAL DAYS OF SUPERMAN (wydanego w Polsce pod tytułem OSTATNIE DNI SUPERMANA). Niestety, nawet przeczytanie tego dzieła nie sprawia, że rzeczy niezrozumiałe w większości stają się jasne. (4) W komiksie funkcję narratora pełni jak zazwyczaj, główna postać. Jednak części rzeczy, które przekazuje, nie mogą być znane bohaterce. Pomieszano tutaj narratora bezpośredniego i wszechwiedzącego. (5) Duża część historii jest poświęcona Lexowi Luthorowi. Choć zabrzmi to kuriozalnie, nie jest to postać znacząca dla fabuły. (6) Postać głównego czarnego charakteru jest silnie negatywnie nastawiona do wspomnianego bogacza, natomiast w trakcie historii, łudząco się do niego upodabnia. Zmiana wyglądu obejmuje również pozbycie się włosów i założenie metalowego skafandra. (8) Superbohater o pseudonimie Steel, będący chłopakiem Lany Lang jest tutaj przedstawiony jako głos rozsądku. Nie jest idealny, ale jego przemyślenia są zdroworozsądkowe. Nie muszę chyba pisać, że jego propozycje i pomysły są konsekwentnie ignorowane. (9) SPOILER. Mimo tego, że na przestrzeni całego tomu, komiks przedstawia nam głównego złego, zasadnicza nie on bierze udziału w finałowej falce. W ostatnim numerze wyskakuje z kapelusza jakiś pomagier z supermocami który walczy za niego. Później jest jakaś wymiana zdań i namiastka konfrontacji, ale sądzę, że tego walką nazwać nie można. (10) Podtytuł wydania zbiorczego WHO KILLED SUPERWOMAN? jest jak łatwo zauważyć, pytaniem. Sugeruje on może nie tyle kryminał, co jakąś tajemnice. Tymczasem komiks z intrygą ma niewiele wspólnego. Wszystkie ważniejsze kwestie są czytelnikowi znane już w połowie tomu. Ja wiem, że się czepiam. Może są nawet osoby, które byłyby w stanie mnie przekonać, że nie mam racji w jednym lub kilku punktach. Nie sądzę, aby byliby jednak ludzie, które mogli udowodnić, że historia jest konsekwentna. Logika w tym komiksie jest dziurawa jak sito.
Mój ogólny odbiór całości zdecydowanie nie jest pozytywny, natomiast spróbuje też opisać pojedyncze rzeczy, które mogą być lepiej odebrane. Twórcy zrobili z głównej bohaterki postać mającą problem ze zdrowiem. Jej rokowania są bardzo złe, a Lana Lang mając tego świadomość, staje się, przynajmniej w założeniach, bardziej wielowymiarowa. Ktoś powie, że to inspiracja serią MIGHTY THOR Marvela, jednak mimo wszystko, stanowi to wartość dodaną. Dalej, przypadło mi do gustu, że wykorzystano postać trzeciorzędnego złoczyńcy w innym celu niż stanowienie zagrożenia lub rozgrzewki dla pozytywnych postaci. Osobom nie lubiącym Lexa Luthora może się też spodobać, że wymieniony bogacz zostaje łatwo pokonany i to nie przez jakiegoś mocarza pokroju Supermana czy Darkseida.
Ze względu na scenarzystę, miałem obawy czy komiks będzie eksponował LGBT. W ostatnich latach w dziełach szeroko rozumianej kultury, zjawisko to występuje coraz częściej. Zwłaszcza w twórczości pochodzącej ze Stanów Zjednoczonych. We wspomnianym wydaniu zbiorczym, dopatrzyłem się odniesienia w jednej wypowiedzi drugoplanowej postaci. Bliskości cielesnej, tutaj nie ma. Inna rzecz, że owa wypowiedź występuje w drugiej połowie komiksu, więc podejrzewam, że wiele osób, które zaczęło czytać tą serię, ze względu na niski poziom i tak już do niej nie doszło.
Jeśli chodzi o stronę graficzną, to zaznaczę, że tylko rysunki w dwóch składowych numerach, będące autorstwa Emanueli Lupacchino cieszą oko. W pozostałej części tomu, wygląda to istotnie gorzej. Współcześnie czytelnik komiksowy przyzwyczajony jest do wyższych standardów strony wizualnej. Ponadto, w kilku miejscach warstwa graficzna wręcz utrudniają zrozumienie przedstawianych wydarzeń. Nie wiem, czy jest to usprawiedliwienie ale, trzeba jednak powiedzieć, że na narysowanych panelach, dużo się dzieje. Rzeczy, postacie i zjawiska naprawdę się tłumnie wylewają. Życzyłbym sobie jednak, żeby mimo wszystko rysunki w komiksach, były lepsze niż w tym tomie.
Podsumowując, nie jest to dobry komiks. Nie jest to komiks nawet średni. Ktoś by powiedział, że nie bez powodu SUPERWOMAN jest jedną trzech serii typu ongoing, które DC zamyka w Rebirth jako pierwsze. Nie znam poziomu kolejnych przygód Lany Lang, ale recenzowany tutaj pierwszy tom, nie nadaje się aby komukolwiek go polecać. Z życzliwości do Emanueli Lupacchini, która w dwóch składowych numerach wykonała dobrze rysunki, powstrzymam się od wystawienia werdyktu w skali ocen. Pozostałym twórcom, a zwłaszcza scenarzyście praca niestety wyszła widocznie gorzej. Jeśli Phil Jimenez chce zbliżyć się swoim poziomem do ideału, ma przed sobą długą drogę. Jako dygresje, napiszę, że nie sądziłem, iż ta recenzja wyjdzie mi taka długa. Tym bardziej, powinienem ją już teraz skończyć.
Kędzior
---------------------------------------------------------------
SUPERWOMAN vol. 1: WHO KILLED SUPERWOMAN? zawiera numery od 1 do 7 serii SUPERWOMAN.
Omawiany komiks możecie kupić w sklepie ATOM Comics.
Jeśli doczytasz do post-Reborn, to dopiero zobaczysz brak logiki. I owszem, komiks anulowana jako jeden z pierwszych, w tym tygodniu.
OdpowiedzUsuńCo do warstwy graficznej, pamiętam jak Lana Superwoman po raz pierwszy pojawiła się gościnnie w Action Comics - aż mi szczęka opadła.
Na plus złoczyńca, bo jest tak cudownie extreme.
Spoilerowa część artykułu trochę mnie zaskoczyła - z tego co mętnie kojarzę z AC/"S" to Lois miała niedomagać na zdrowiu (kwestie zbliżone do "eSa" po chińskich eksperymentach) - vide wiadomość od Lois do Lois. Bizarra jako przyczyna zgonu to dla mnie niespodzianka. W ogóle DC dla mnie jest strasznie mało spójne, odnoszę wrażenie że nie wie tam prawica co czyni lewica (albo wie, ale ma to w zadźcu). Jakość historii też jest różna - jeżeli mamy duet Booster + "S", i to "S" jest tym głupszym, to coś tu jest nie tak.
OdpowiedzUsuńRecenzja streszcza głównie pierwszy zeszyt, ale też nie wchodzi we wszystkie szczegóły. Lois w SUPERWOMAN też ma problemy ze zdrowiem (w retrospekcji krwawi z nosa).
OdpowiedzUsuńCo do damskiego Bizzaro to (SPOILER) stanowi ona narzędzie dla kogoś innego.