DC Deluxe to linia wydawnicza
Egmontu, która w dużej mierze stanowi gwarancję bardzo dobrych komiksów.
Wystarczy prześledzić listę ponad dwudziestu tytułów, które ukazały się w jej
ramach, żeby zauważyć, że w większości są to klasyki, które po prostu warto
znać i przeczytać. Najnowsza pozycja opublikowana w powiększonym formacie,
czyli Rozbite miasto i inne opowieści,
nie do końca wpisuje się w tę kategorię.
Zacznijmy od tego, że recenzowany
tom zbiera niemal wszystkie historie o Batmanie napisane przez Briana
Azzarello, cenionego scenarzystę odpowiedzialnego chociażby za WONDER WOMAN z
New 52 lub 100 NABOI. Pod tym kątem zbiór przypomina trochę wydanie Co się stało z Zamaskowanym Krzyżowcem? Neila Gaimana, które zawierało komplet jego
komiksów ze świata Człowieka Nietoperza. W Rozbitym
mieście i innych opowieściach brak oczywiście pisanej wspólnie z Frankiem
Millerem trzeciej części trylogii MROCZNEGO RYCERZA czy też wydawanej aktualnie
„kontrowersyjnej” miniserii BATMAN: THE DAMNED. Powód jest prosty i nie wiąże
się z faktem, że to zwyczajnie zbyt nowe tytuły – omawiana pozycja stanowi
agregat wyłącznie tych komiksów Azzarello, które zilustrował Eduardo Risso.
Duet ten wsławił się wspomnianymi
100 NABOJAMI oraz Spacemanem, a
ostatnio pracował razem nad wydaną niedawno w Polsce Księżycówką od Image. Komiksy o Batmanie ich autorstwa nie są zatem
jedynym materiałem, w którym można zobaczyć efekty ich współpracy.
Na tom z DC Deluxe składają się
cztery różnej długości historie. Otwierające album, a zarazem najstarsze Blizny są króciutką, ośmiostronicową
nowelką, w której Człowiek Nietoperz mierzy się z Zsaszem. Sam scenariusz nie
oferuje nic, co szczególnie zapadałoby w pamięć. Azzarello próbuje zdefiniować
tu pojęcia siły i przemocy, ale w tak zwięzłej formie jego starania ograniczają
się raczej do hasłowego przedstawienia problemu. Warstwa graficzna stanowi zaś
pokaz możliwości wczesnego Risso i przywodzi na myśl kultowe Sin City. Argentyński rysownik operuje
bielą i czernią w podobny sposób do Franka Millera, co w połączeniu z
górnolotną narracją Azzarello sprawia, że całe Blizny czyta się tak, jakby były odrzutem słynnej serii z oferty
Dark Horse.
Wydanie zamyka niewiele dłuższy Spadek, czyli komiks w niecodziennej
formie, publikowany po stronie na łamach dwunastu numerów antologii WEDNESDAY
COMICS. Całość układa się więc ponownie w zwięzłą historię, ale tym razem – w
przeciwieństwie do Blizn – możemy
mówić tu o faktycznej fabule z wyraźnym początkiem, rozwinięciem i
zakończeniem. Spadek, choć powstał
najpóźniej, bo w 2009 roku, sprawia wrażenie najstarszego segmentu zbioru.
Wszystko ze względu na jego klasyczną, noirową formułę – jest bowiem rasowym
kryminałem w odcinkach, opartym na prostym i postępującym według tradycyjnego
schematu śledztwie.
Można zauważyć, że obie zwięzłe
formy pisane przez Azzarello zgubiło, co innego. O ile w miniaturkowych Bliznach zabrakło prawdziwie celnej
puenty, o tyle Spadek to przykład
komiksu, w którym fabuła zdaje się być kompletnie niedostosowana do konkretnych
założeń WEDNESDAY COMICS. Finalnie mamy do czynienia z maksymalnie
skompresowanym scenariuszem, który znacznie lepiej sprawdziłby się w obszernej
formie. Plus znowu trzeba postawić tu przy nazwisku Risso. Małe kadry bez
wątpienia sprzyjają jego kresce.
Pomiędzy tymi oszczędnymi w
środki wyrazu nowelkami mieszczą się dwie dłuższe historie. Lwią część albumu
zajmuje pierwsza z nich, a więc tytułowe Rozbite
miasto. Sześcioczęściowy story arc wydrukowany pierwotnie na kartach
sztandarowej serii o Batmanie łączy ze Spadkiem
motyw dochodzenia prowadzonego przez Człowieka Nietoperza, postać
tajemniczej femme fatale oraz ogólny, ponury klimat. Gdyby obrazkowy kryminał z
2009 roku rozciągnąć i pogłębić, zapewne jeszcze bardziej przypominałby Rozbite miasto. Azzarello stosuje na
tyle podobne chwyty, że zaraz po lekturze obie te historie zlewały mi się ze
sobą i bez sprawdzenia nie byłbym stuprocentowo pewien, które elementy pojawiały
się tutaj, a które w Spadku.
W najdłuższej fabule w zbiorze
uświadczymy kilku popularnych złoczyńców ze świata Człowieka Nietoperza, w tym np.
Killer Croca oraz Pingwina. Scenarzysta snuje przed odbiorcami zagmatwaną
intrygę, w której do samego końca nie wiadomo kto mówi prawdę, a kto kłamie.
Punktem wyjścia jest tu morderstwo niejakiej Elizabeth, siostry Angela Lupo, jednego
z wielu bandziorów, działających w Gotham.
Bruce Wayne, dla którego sprawa w
pewnym momencie staje się osobista (wszak wplątany zostaje w nią chłopiec,
któremu zamordowano rodziców), zakłada maskę i zaczyna snuć się po mieście w
poszukiwaniu kolejnych tropów. Z czasem poznaje coraz więcej sekretów rodziny
Lupo, a kwestia zabójcy Elizabeth przestaje być jedyną zagadką do rozwiązania.
Im bliżej finału, tym trudniej stwierdzić, które z tych pytań jest teraz
priorytetem. Gdy nadchodzi koniec historii i w jednej chwili Azzarello udziela
odpowiedzi na wszystkie, Rozbite miasto
traci impet. Scenarzysta nie odkrywa kart stopniowo, przez co rozkłada uwagę czytelnika
i nakazuje mu się skupiać nie na jednej, a kilku tajemnicach. W takiej sytuacji
ciężko o to, żeby scena kulminacji spełniała właściwie swoją funkcję.
Mam także wątpliwości, co do
ilustracji Risso. Gdy w Spadku musiał
działać na małych, ciasnych kadrach, uwypuklał swoje atuty, tworząc nastrojowe,
doskonale współgrające z gangsterską historią, plansze. W Rozbitym mieście dostaje znacznie więcej miejsca, co nadal nie
przeszkadza mu w rysowaniu twarzy i postaci w charakterystyczny, niepodrabialny
sposób, ale ukazuje też jego mankamenty. Bardzo oszczędne, skąpe tła nie zawsze
znajdują uzasadnienie.
Do omówienia pozostał mi już
tylko Rycerz zemsty. Śmiało można
zatem powiedzieć, że najlepsze zostawiłem sobie na koniec. Wydany oryginalnie
jako tie-in do popularnego FLASHPOINTU, Knight
of Vengeance przez lata urósł wręcz do miana kultowej reinterpretacji
mitologii Człowieka Nietoperza. Okazał się najbardziej pamiętnym elementem tego
znaczącego, przełomowego dla uniwersum DC, eventu. Nic w tym zresztą dziwnego.
To naprawdę udany komiks, w którym Azzarello i Risso biorą na warsztat szczególnie
interesujący pomysł i wyciskają z niego maksimum. Jak wiele osób zapewne wie,
tutejszym Batmanem jest nie Bruce, a Thomas Wayne, co nadaje tej alternatywnej
wizji świeżości oraz dodatkowej głębi.
Szkoda, że Egmont nie zdołał
wydać tego tomu przynajmniej dwa miesiące wcześniej. Album zgrałby się wówczas idealnie z
przyjazdem Azzarello na tegoroczny Międzynarodowy Festiwal Komiksu i Gier. Dzięki
podpisowi scenarzysty, Rozbite miasto i
inne opowieści wyróżniałyby się chociaż jakoś na tle pozostałych,
przeciętnych komiksów o Batmanie, które znajdują się na mojej półce. Najwięksi
fani Człowieka Nietoperza powinni być mimo wszystko usatysfakcjonowani. W
gruncie rzeczy to w końcu solidna pozycja opracowana przez nieprzypadkowych
autorów. Reszcie czytelników, która woli ograniczać swoją styczność z Gotham do
prawdziwie uniwersalnych tytułów, polecałbym jednak sięgnąć do innych źródeł.
Komiks znajdziecie w sklepie Egmontu.
Do nabycia także w ATOM Comics.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz