W ramach trzeciego tomu serii
TRANSMETROPOLITAN, Pająk Jeruzalem kontynuuje swoją niełatwą wojnę z systemem i
walczy w imię zwykłych ludzi, dostarczając im najbardziej pożądanej w tym
futurystycznym świecie rzeczy - prawdy. Dokonuje tego jak zwykle posiłkując się
brudnymi i niegodnymi naśladowania praktykami dziennikarskimi, bez skrupułów i
zastanowienia niszcząc życie/karierę osób piastujących wysokie stołki w
państwie. Ścigając i prześladując tych, którzy według jego mniemania ze wszech
miar zasługują na to, aby dosięgła ich sprawiedliwość, jakiej do tej pory
spokojnie śmiali się w twarz. Łatwo jednak przewidzieć, że agresywna gra
prowadzona przez Pająka niesie ze sobą ogromne ryzyko, a gnębieni przez niego w
felietonach politycy nie pozostaną dłużni, prędzej czy później uprzykrzając
odpowiednio życie naszego "sympatycznego" idealisty i malkontenta.
Najnowsza odsłona tej
wydawanej pod szyldem imprintu Vertigo serii nie jest miejscem dla
przypadkowych czytelników, tylko dla osób dobrze obeznanych z wydarzeniami,
jakie miały rozegrały się we wcześniejszych odsłonach cyklu. Dostajemy tutaj
bezpośrednią kontynuację drugiego tomu, który zakończył się wyborem nowego
prezydenta Stanów Zjednoczonych. Społeczeństwo postawiło na zepsutego do szpiku
kości Gary'ego Callahana, znanego lepiej jako "Uśmiechnięty", który w
pokonanym polu zostawił dotychczasowego przywódcę narodu, stanowiącego nieco
mniejsze i jakby nie było sprawdzone zło. Wybór ten zdecydowanie nie jest po
myśli Pająka, a swoją wściekłość i niezadowolenie wyraża między innymi w
pierwszym rozdziale, gdzie w specyficzny dla siebie sposób przedstawia własne
reflekcje na temat śmierci. Zarówno ten pierwszy, jak i drugi zeszyt skupiający
się na różnych aspektach życia w mieście, stanowią pewne wyciszenie po głośnej
kampanii i spokojne wprowadzenie do głównych wydarzeń omawianego tomu. Akcja
zdecydowanie zwalnia i zostajemy zasypani sporą ilością chmurek wypełnionych
opisami, czy monologiem Pająka, które nie dla każdego okażą się szczególnie
istotne dla rozwoju wydarzeń. Na uwagę zasługuje inny od dotychczasowych układ
zeszytu 26, który składa się z samych dużych, jednopanelowych plansz.
W kolejnych rozdziałach akcja
przyspiesza, Pająk przestaje ciągle tylko marudzić i zrzędzić biorąc się ostro
do roboty. Uzbrojony w swoje dwie żywiołowe asystentki (które spuszczone ze
smyczy mają w tym tomie swoje pięć minut) zaczyna uprawiać niezwykle agresywne,
pozbawione wszelkich ograniczeń oraz zahamowań dziennikarstwo. Na pierwszy
ogień idzie pewien senator siedzący po uszy w pornobiznesie, którego życie od
tej pory zamienia się w jedno wielkie piekło. Trójka wścibskich "łowców
prawdy" nie daje mu nawet na chwilę odsapnąć, zapędzając swoją ofiarę w
przysłowiowy kozi róg. Biedaczek nawet w swojej toalecie nie może czuć się
bezpiecznie. Pająk zdecydowanie nabrał ochoty do pracy i ewidentnie jest w
swoim żywiole, a w takim wypadku lepiej czym prędzej zejść mu z drogi. W
przeciwnym razie władza poczuje, jak to jest być zwykłym obywatelem w tym
chorym i popapranym kraju. Świetny rozdział będący wstępem do jeszcze lepszych
wydarzeń, jakie spotykają nas w dalszej części zbioru.
W następnych zeszytach Warren
Ellis stawia swojego bohatera na drodze policji, która próbuje sfałszować
przebieg wydarzeń i ukryć prawdę, jaka kryje się za zbiorowym morderstwem
młodego człowieka o odmiennej orientacji seksualnej. Pająk szybko przekonuje
się na własnej skórze, że stróże prawa nie lubią, kiedyś ktoś tak ostro
krytykuje ich działania. Jeruzalem posuwa się tutaj o jeden krok za daleko i
ponosi tego konsekwencje, zresztą nie pierwszy i zapewne nie ostatni raz. Od
tej pory nie może już czuć się bezpiecznie inicjując otwartą wojnę, w której
aktywny udział bierze blokujący jego rubrykę - prezydent Uśmiechnięty. Zastosowane
wobec Pająka zakazy oraz próba ośmieszenia, kompromitacji i dyskredytacji tylko
dolewają oliwy do ognia, wywołując odwrotny efekt, od założonego. Teoretycznie
sytuacja jest tak beznadziejna, że pozostaje jedynie naćpać się do
nieprzytomności i przenieść się umysłem w jakieś znacznie przyjemniejsze
miejsce. W praktyce podrażniony niczym lew Jeruzalem postanawia przejść do
ofensywny i na ogień odpowiedzieć jeszcze większym ogniem. Ryzyko porażki w
starciu z prezydentem jest bardzo duże, ale dziennikarz jest przygotowany na
każdą ewentualność. Tą wymianę ciosów śledzi się naprawdę przyjemnie i
oczywiście trzymając kciuki za łysego gościa w śmiesznych, kolorowych
okularkach. Chociaż pewnie nie powinniśmy tego robić. Gdy ktoś jednak wyciąga
na wierzch brudy i doprowadza jeszcze przypadkiem do upadku stojących poza
prawem polityków, to jak tu mu nie kibicować.
Jeśli spojrzymy na oprawę
wizualną tego tomu, to zaobserwować można jedną rzecz - nic się nie zmieniło w
porównaniu do wcześniejszych wyczynów dyżurnego grafika serii. Oczywiście w
pozytywnym znaczeniu tych słów. Nadal zachwyca on sposobem, w jaki idealnie
obrazuje emocje głównego bohatera, a także brzydotę i zarazem unikalne piękno
świata niedalekiej przyszłości. Znów dostarcza czytelnikom nieskrywanej
rozrywki dopieszczając najdrobniejsze szczegóły drugiego planu i proponując
zabawę w odnajdywanie odpowiednich nawiązań, odniesień, drobnych żartów. Nadal
mi się to nie znudziło i jestem pod wrażeniem tego, jak bardzo profesjonalnie
do swojej części pracy podchodzi Darick Robertson. Nowością jest natomiast
występ kilku gościnnych twórców w rozdziale "Nikt mnie nie kocha",
którzy rysują po trzy strony historii każdy. Frank Quietly, Eduardo Risso czy
Bryan Hitch to uznane nazwiska, a zaproszenie ich do tego rozdziału okazuje się
jak najbardziej trafionym pomysłem urozmaicającym całość. Ilustrują oni różne
programy telewizyjne oglądane przez Pająka - od kreskówki dla dzieci po porno,
w których dziennikarz odgrywa główną rolę, i które mają na celu zdyskredytować
oraz ośmieszyć jego osobę.
Tym razem zabrakło
jakiegokolwiek słowa wstępu (akurat specjalnie jakoś z tego powodu nie
ubolewam), ale za to po raz pierwszy dostajemy dwie strony oryginalnych szkiców
autorstwa Robertsona do zeszytu 24. Niby niewiele, ale część osób taki drobny
bonus może ucieszyć.
Trzeci tom serii jest jak dotąd
najlepszy i pochłonięcie go sprawiło mi zdecydowanie najwięcej przyjemności. Dostajemy
tym razem większą różnorodność zarówno patrząc pod kątem scenariusza, jak i w
odniesieniu do pewnych eksperymentów z warstwą graficzną. Wszystko tradycyjnie
opakowane w sporą ilość wulgaryzmów, przemocy, seksu, narkotyków, czy też zaawansowanych
nowinek technicznych, takich jak chociażby... zestaw genitaliów z wbudowanym
odtwarzaczem minidysków?! Brutalny, momentami smutny i ponury, a kiedy indziej
wręcz zabawny komentarz tego wszystkiego, co dzieje się w opisywanej w tym
komiksie rzeczywistości. I tak, jak to było w przypadku poprzednich odsłon,
część problemów przedstawionych przez twórców można traktować jako nieaktualne,
ale część (niestety) okazała się ponadczasowymi, co możemy zaobserwować również
dziś w otaczającym nas świecie.
Nie mam żadnych wątpliwości,
że jeśli spodobały Wam się poprzednie dwie odsłony, to i ta najnowsza spokojnie
zaspokoi wszelkie Wasze oczekiwania. Szaleństwo Pająka Jeruzalema ma w sobie
pewien urok, który uzależnia, wciąga czytelnika i zachęca do sięgnięcia po
więcej. Mocna rzecz, która skłania do pewnych przemyśleń, i wobec której po
prostu nie można przejść obojętnie.
Opisywane wydanie zawiera materiał z komiksów TRANSMETROPOLITAN #25 -
36
Autor: Dawid Scheibe
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz