niedziela, 18 listopada 2018

TRANSMETROPOLITAN TOM 3


W ramach trzeciego tomu serii TRANSMETROPOLITAN, Pająk Jeruzalem kontynuuje swoją niełatwą wojnę z systemem i walczy w imię zwykłych ludzi, dostarczając im najbardziej pożądanej w tym futurystycznym świecie rzeczy - prawdy. Dokonuje tego jak zwykle posiłkując się brudnymi i niegodnymi naśladowania praktykami dziennikarskimi, bez skrupułów i zastanowienia niszcząc życie/karierę osób piastujących wysokie stołki w państwie. Ścigając i prześladując tych, którzy według jego mniemania ze wszech miar zasługują na to, aby dosięgła ich sprawiedliwość, jakiej do tej pory spokojnie śmiali się w twarz. Łatwo jednak przewidzieć, że agresywna gra prowadzona przez Pająka niesie ze sobą ogromne ryzyko, a gnębieni przez niego w felietonach politycy nie pozostaną dłużni, prędzej czy później uprzykrzając odpowiednio życie naszego "sympatycznego" idealisty i malkontenta.

Najnowsza odsłona tej wydawanej pod szyldem imprintu Vertigo serii nie jest miejscem dla przypadkowych czytelników, tylko dla osób dobrze obeznanych z wydarzeniami, jakie miały rozegrały się we wcześniejszych odsłonach cyklu. Dostajemy tutaj bezpośrednią kontynuację drugiego tomu, który zakończył się wyborem nowego prezydenta Stanów Zjednoczonych. Społeczeństwo postawiło na zepsutego do szpiku kości Gary'ego Callahana, znanego lepiej jako "Uśmiechnięty", który w pokonanym polu zostawił dotychczasowego przywódcę narodu, stanowiącego nieco mniejsze i jakby nie było sprawdzone zło. Wybór ten zdecydowanie nie jest po myśli Pająka, a swoją wściekłość i niezadowolenie wyraża między innymi w pierwszym rozdziale, gdzie w specyficzny dla siebie sposób przedstawia własne reflekcje na temat śmierci. Zarówno ten pierwszy, jak i drugi zeszyt skupiający się na różnych aspektach życia w mieście, stanowią pewne wyciszenie po głośnej kampanii i spokojne wprowadzenie do głównych wydarzeń omawianego tomu. Akcja zdecydowanie zwalnia i zostajemy zasypani sporą ilością chmurek wypełnionych opisami, czy monologiem Pająka, które nie dla każdego okażą się szczególnie istotne dla rozwoju wydarzeń. Na uwagę zasługuje inny od dotychczasowych układ zeszytu 26, który składa się z samych dużych, jednopanelowych plansz.

W kolejnych rozdziałach akcja przyspiesza, Pająk przestaje ciągle tylko marudzić i zrzędzić biorąc się ostro do roboty. Uzbrojony w swoje dwie żywiołowe asystentki (które spuszczone ze smyczy mają w tym tomie swoje pięć minut) zaczyna uprawiać niezwykle agresywne, pozbawione wszelkich ograniczeń oraz zahamowań dziennikarstwo. Na pierwszy ogień idzie pewien senator siedzący po uszy w pornobiznesie, którego życie od tej pory zamienia się w jedno wielkie piekło. Trójka wścibskich "łowców prawdy" nie daje mu nawet na chwilę odsapnąć, zapędzając swoją ofiarę w przysłowiowy kozi róg. Biedaczek nawet w swojej toalecie nie może czuć się bezpiecznie. Pająk zdecydowanie nabrał ochoty do pracy i ewidentnie jest w swoim żywiole, a w takim wypadku lepiej czym prędzej zejść mu z drogi. W przeciwnym razie władza poczuje, jak to jest być zwykłym obywatelem w tym chorym i popapranym kraju. Świetny rozdział będący wstępem do jeszcze lepszych wydarzeń, jakie spotykają nas w dalszej części zbioru.

W następnych zeszytach Warren Ellis stawia swojego bohatera na drodze policji, która próbuje sfałszować przebieg wydarzeń i ukryć prawdę, jaka kryje się za zbiorowym morderstwem młodego człowieka o odmiennej orientacji seksualnej. Pająk szybko przekonuje się na własnej skórze, że stróże prawa nie lubią, kiedyś ktoś tak ostro krytykuje ich działania. Jeruzalem posuwa się tutaj o jeden krok za daleko i ponosi tego konsekwencje, zresztą nie pierwszy i zapewne nie ostatni raz. Od tej pory nie może już czuć się bezpiecznie inicjując otwartą wojnę, w której aktywny udział bierze blokujący jego rubrykę - prezydent Uśmiechnięty. Zastosowane wobec Pająka zakazy oraz próba ośmieszenia, kompromitacji i dyskredytacji tylko dolewają oliwy do ognia, wywołując odwrotny efekt, od założonego. Teoretycznie sytuacja jest tak beznadziejna, że pozostaje jedynie naćpać się do nieprzytomności i przenieść się umysłem w jakieś znacznie przyjemniejsze miejsce. W praktyce podrażniony niczym lew Jeruzalem postanawia przejść do ofensywny i na ogień odpowiedzieć jeszcze większym ogniem. Ryzyko porażki w starciu z prezydentem jest bardzo duże, ale dziennikarz jest przygotowany na każdą ewentualność. Tą wymianę ciosów śledzi się naprawdę przyjemnie i oczywiście trzymając kciuki za łysego gościa w śmiesznych, kolorowych okularkach. Chociaż pewnie nie powinniśmy tego robić. Gdy ktoś jednak wyciąga na wierzch brudy i doprowadza jeszcze przypadkiem do upadku stojących poza prawem polityków, to jak tu mu nie kibicować.

Jeśli spojrzymy na oprawę wizualną tego tomu, to zaobserwować można jedną rzecz - nic się nie zmieniło w porównaniu do wcześniejszych wyczynów dyżurnego grafika serii. Oczywiście w pozytywnym znaczeniu tych słów. Nadal zachwyca on sposobem, w jaki idealnie obrazuje emocje głównego bohatera, a także brzydotę i zarazem unikalne piękno świata niedalekiej przyszłości. Znów dostarcza czytelnikom nieskrywanej rozrywki dopieszczając najdrobniejsze szczegóły drugiego planu i proponując zabawę w odnajdywanie odpowiednich nawiązań, odniesień, drobnych żartów. Nadal mi się to nie znudziło i jestem pod wrażeniem tego, jak bardzo profesjonalnie do swojej części pracy podchodzi Darick Robertson. Nowością jest natomiast występ kilku gościnnych twórców w rozdziale "Nikt mnie nie kocha", którzy rysują po trzy strony historii każdy. Frank Quietly, Eduardo Risso czy Bryan Hitch to uznane nazwiska, a zaproszenie ich do tego rozdziału okazuje się jak najbardziej trafionym pomysłem urozmaicającym całość. Ilustrują oni różne programy telewizyjne oglądane przez Pająka - od kreskówki dla dzieci po porno, w których dziennikarz odgrywa główną rolę, i które mają na celu zdyskredytować oraz ośmieszyć jego osobę.

Tym razem zabrakło jakiegokolwiek słowa wstępu (akurat specjalnie jakoś z tego powodu nie ubolewam), ale za to po raz pierwszy dostajemy dwie strony oryginalnych szkiców autorstwa Robertsona do zeszytu 24. Niby niewiele, ale część osób taki drobny bonus może ucieszyć.

Trzeci tom serii jest jak dotąd najlepszy i pochłonięcie go sprawiło mi zdecydowanie najwięcej przyjemności. Dostajemy tym razem większą różnorodność zarówno patrząc pod kątem scenariusza, jak i w odniesieniu do pewnych eksperymentów z warstwą graficzną. Wszystko tradycyjnie opakowane w sporą ilość wulgaryzmów, przemocy, seksu, narkotyków, czy też zaawansowanych nowinek technicznych, takich jak chociażby... zestaw genitaliów z wbudowanym odtwarzaczem minidysków?! Brutalny, momentami smutny i ponury, a kiedy indziej wręcz zabawny komentarz tego wszystkiego, co dzieje się w opisywanej w tym komiksie rzeczywistości. I tak, jak to było w przypadku poprzednich odsłon, część problemów przedstawionych przez twórców można traktować jako nieaktualne, ale część (niestety) okazała się ponadczasowymi, co możemy zaobserwować również dziś w otaczającym nas świecie.

Nie mam żadnych wątpliwości, że jeśli spodobały Wam się poprzednie dwie odsłony, to i ta najnowsza spokojnie zaspokoi wszelkie Wasze oczekiwania. Szaleństwo Pająka Jeruzalema ma w sobie pewien urok, który uzależnia, wciąga czytelnika i zachęca do sięgnięcia po więcej. Mocna rzecz, która skłania do pewnych przemyśleń, i wobec której po prostu nie można przejść obojętnie.

Opisywane wydanie zawiera materiał z komiksów TRANSMETROPOLITAN #25 - 36

Omawiany komiks znajdziecie na Egmont.pl oraz w ofercie sklepu ATOMComics.

Autor: Dawid Scheibe

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz