SAGA O POTWORZE Z BAGIEN to tytuł wyjątkowy w historii komiksu, powszechnie uważany za jedno ze szczytowych osiągnięć tego medium. Z tego względu napisanie recenzji I tomu przygód odświeżonej wersji Potwora z Bagien było jednym z najtrudniejszych wyzwań w mojej "karierze" - niełatwo wszak mierzyć się z legendą. Ostatecznie, chociaż opisywany komiks nieco się przez te 30 lat zestarzał, wystawiłem mu bardzo dobrą ocenę. Czy to samo mogę powiedzieć o tomie II?
Od razu odpowiem, że tak: 2. tom SAGI utrzymuje wysoki poziom poprzednika. I tutaj w zasadzie mógłbym zakończyć recenzję i odesłać do opisu tomu 1., bowiem większość z napisanych tam zdań można odnieść do kontynuacji. Nic w tym zresztą dziwnego - wszak zespół kreatywny (jeszcze) się nie zmienił, a Alan Moore (scenariusz), Stephen Bisset (rysunki) i John Totleben (tusz) nie zyskali przecież uznania za ładne oczy, tylko za świetną pracę nad (m.in.) opisywanym tytułem. Tym razem do tej grupy dołącza jeszcze Stan Woch, który"gościnnie zilustrował cztery numery (#43, #45, #47, #49), ale poradził sobie z tym zadaniem tak dobrze, że gdybym wcześniej o tym nie przeczytał, nawet bym nie zauważył; w podobnym tonie można się także wypowiedzieć o ilustracjach Johna Totlebena w zeszycie #48. Jeśli więc komuś nie przeszkadza nieco archaiczny (wszak to lata 80.) styl ilustracji lub po prostu go lubi (osobiście bardzo cenię jego swego rodzaju prostotę i schludność, co jest dobrą odskocznią od graficznego przepychu większości obecnych tytułów superhero), będzie usatysfakcjonowany.
Jako się jednak rzekło, do 2. tomu można odnieść większość zdań napisanych na potrzeby recenzji tomu 1., ale nie wszystkie. Główną w mojej opinii różnicą pomiędzy dwoma volumenami jest konstrukcja scenariusza: uprzednio mieliśmy do czynienia z kilkoma dłuższymi historiami, teraz większość opowieści zawiera się w 1-2 zeszytach, chociaż gdzieś w tle czai się stale to samo Wielkie Zło. Osobiście ten pierwszy sposób bardziej mi odpowiada, chociaż trzeba przyznać, że drugotomowe historie są naprawdę pomysłowe: mamy tu do czynienia między innymi z podwodnymi wampirami, pijącym radioaktywne odpady żulem czy walką z południowoamerykańskimi czarownikami. Opowieści te, poza oczywistym, służą także rozwojowi mitologii Potwora z Bagien: to właśnie tutaj po raz pierwszy spotykamy Parlament Drzew czy towarzyszymy bohaterowi w nauce odbudowywania swojego ciała. Moore niejednokrotnie odwołuje się także do ważnych społecznie tematów, takich jak energia atomowa, rasizm czy śmierć, ale szczerze mówiąc takie motywy wychodzą mu różnie: np. zeszyt o rasizmie wychodzi (pod tym względem) dość średnio, ale już wątek, w którym umierająca kobieta próbuje owocu Swamp Thinga to jedna z najlepszych opowieści w tym tomie. Jak już przy kobietach jesteśmy, to nie można zapomnieć o Abigail Arcane, która jednak tym razem wydaje się postacią po prostu zbędną - może to kwestia czasów, w których komiks powstał, ale poza byciem ukochaną protagonisty bohaterka ta nie ma kompletnie nic do roboty (poza wystąpieniem w jednej naprawdę dziwnej scenie "erotycznej). Brakuje mi także wyrazistego przeciwnika w rodzaju Antona Arcane, co uważam za największy minus opisywanego tomu, za to właśnie tutaj w pełni debiutuje (pokazany wcześniej przelotnie w #25) John Constantine, który obecnie jest prawdopodobnie bardziej popularny niż postać, w której komiksie pojawił się po raz pierwszy.
Jeśli więc podobał ci się 1. tom SAGI O POTWORZE Z BAGIEN, drugi prawdopodobnie również spełni twoje oczekiwania (chociaż mnie podobał się nieco - ale tylko nieco - mniej). Dobrą rekomendacją jest choćby zaznaczenie, że jeden z numerów dzieje się w czasie KRYZYSU NA NIESKOŃCZONYCH ZIEMIACH, ale o ile ten jest moi zdaniem zupełnie niestrawny, SAGĘ wciąż można pochłaniać ze smakiem. Prawdziwie ponadczasowe dzieło.
Opisywane wydanie zawiera materiały z komiksów SWAMP THING VOL.2 #35-50. Serdecznie dziękujemy wydawnictwu. Komiks ten możecie kupić na stronie wydawcy lub w sklepie Atom Comics.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz