Pośród dzisiejszych nowości komiksowych z USA, jedną z najbardziej wyczekiwanych przeze mnie pozycji był one-shot SUMMER OF SUPERMAN SPECIAL #1. Mark Waid, Joshua Williamson, Jorge Jiménez oraz wracający po latach do DC Dan Slott stworzyli komiks, którego zadaniem było wypromowanie postaci Supermana, zachęcenie do sięgnięcia po różne serie z udziałem Człowieka ze Stali oraz innych członków Super-family, zainicjowanie kolejnych wielkich wydarzeń w DCU oraz przygotowanie adekwatnego prologu do letniej inicjatywy SUMMER OF SUPERMAN. Ten one-shot to pierwsza z licznych komiksowych atrakcji, jakimi DC promuje swojego flagowego bohatera i przygotowuje tym samym fanów do premiery filmu Jamesa Gunna.
Głównym złoczyńcą i zarazem ogniwem zespalającym wszystkie trzy rozdziały oraz epilog jest postać Validusa - jednego z najbardziej znanych przeciwnika Legionu Superbohaterów i członka grupy Fatal Five. Dlaczego pojawia się on niespodziewanie w tym samym punkcie w Smallville w różnych odstępach czasu? Wszystko zostaje wyjaśnione i nabiera sensu na ostatnich stronach, gdzie pojawia się pewien jakiś czas nie widziany bohater, i gdzie mamy nawiązanie do wydarzeń ukazanych kilka miesięcy temu w DC ALL IN SPECIAL #1. Cieszę się, że scenarzyści potrafili tak poskładać poszczególne fragmenty w jeden obraz, że wszystko ma przysłowiowe ręce i nogi, płynnie i naturalnie przechodzi się z jednego rozdziału do drugiego, a do tego udało się wkomponować tę opowieść w znacznie większe wydarzenie, jakie jeszcze w tym roku dotknie główne DCU (DC All In) oraz Absolute Universe.
Jeśli chodzi o poszczególne rozdziały, to pierwszy przypadł w udziale Markowi Waidowi. Przenosi on nas do Smallville w czasach, gdy Clark i Lana mieli po szesnaście lat, a przyjaźń pomiędzy nimi miała przerodzić się w coś więcej. Jest tutaj ukazana fajna dynamika pomiędzy tymi bohaterami, mały ukłon w stronę filmu Jamesa Gunna (scena z Krypto), a także pięknie ukazana podróż w strumieniu czasu, która dostarczyła sporo frajdy podczas czytania. 12 stron, które jak najbardziej zachęca do sięgnięcia po to, co w ramach kontynuacji tego wątku Waid zamierza upichcić z udziałem Superboya w pisanym przez siebie ACTION COMICS.
Druga i zarazem środkowa część komiksu to debiut Dana Slotta w komiksowym świecie Supermana, gdzie ma okazję zaprezentować kilka osób z tzw. supporting cast eSa, którzy zmagają się z niszczycielskimi tornadami w Smallville. Slott zadziwiająco dobrze dopasował się do Waida i Williamsona, a co ważne - z wyczuciem zaprezentował poszczególne postacie i relacje pomiędzy nimi. Po tym krótkim (również 12 stron) i obiecującym początku zobaczymy, co też zaprezentuje na kartach startującej wkrótce serii SUPERMAN UNLIMITED.
I wreszcie swoje pięć groszy dokłada Joshua Williamson (również 12 stron), który przecież tak nadspodziewanie dobrze radzi sobie w ramach serii SUPERMAN. To on doprowadza na ołtarz Johna Henry'ego oraz Lanę, a także wyjaśnia, kto lub co stoi za anomaliami w czasie i cyklicznymi odwiedzinami Validusa. Gościnnie pojawiają się m.in. Mr. Terrific oraz Omen, zaś epilog to już odcięcie się od dotychczasowej sielanki, czy ciepłego rodzinnego klimatu, gdyż kreuje on bardziej pesymistyczny obraz. Udane zwieńczenie pracy trzech twórców i cliffhanger, który spełnia swoje zadanie.
Trzy rozdziały i trzech różnych scenarzystów, ale całość przyswaja się bardzo płynnie, jakby faktycznie była to jedna spójna, potrafiąca chwycić za serducho opowieść. Nie ma tutaj słabego ogniwa. Trudno jednak mówić tutaj o zamkniętej całości i czymś, co jest przystępne dla każdego, bo tak do końca oczywiście nie jest. Komiks ten stanowi w dużym skrócie pełną emocji, uczuć i drobnych ciepłych gestów laurkę wystawioną Kal-Elowi. Podkreśla jego wielkość, czy np. jak ważną rolę w jego życiu odgrywali i nadal odgrywają otaczający go ludzie, przyjaciele, rodzina i Super-rodzina. Są jednak pewne kwestie, przy których osoba nie śledząca na co dzień komiksów z jego udziałem może mieć różne pytania (np. dlaczego Lois oraz Lana mają supermoce?), a do tego końcowe strony wyraźnie odwołują się do ubiegłorocznego DC ALL IN SPECIAL #1, który warto byłoby sobie przyswoić. Jest to jednocześnie udana według mnie zachęta do tego, aby niektóre rzeczy sobie nadrobić oraz śledzić od teraz różne nowe tytuły i nowe story arci, które dotyczą Supermana, i które na łamach tego one-shota zostały wypromowane.
Warstwie plastycznej nie wypada wystawić wysokiej oceny, kiedy bierze się za nią tak wybitny twórca, jak Jorge Jiménez. Artysta ten udowodnił już w przeszłości, a teraz tylko to potwierdza, że idealnie nadaje się do ilustrowania przygód Supermana. Zarówno tego dorosłego, jak i w wersji nastoletniej. Z każdego małego, czy dwustronicowego kadru emanuje pozytywna energia i miłość do rysowanej przez siebie tytułowej postaci. Świetnie wypadają sceny pojedynkowania się z Validusem, jak również oddanie stosownych emocji pomiędzy poszczególnymi bohaterami. Uwielbiam tę ocierającą się o mangę, czystą, niezwykle widowiskową i dynamiczną kreskę Jiméneza. wcześniej zapowiadano, że Hiszpan sam narysuje całość, ale jak się okazuje w trzecim rozdziale pomagała mu w części prac Belén Ortega. Widać różnicę, ale jest ona na tyle subtelna, że absolutnie nie przeszkadza. Natomiast ostatnie dwie strony (epilog) to już dzieło innej aktualnej gwiazdy, jeśli chodzi o ilustrowanie komiksu superbohaterskiego, czyli lubianego chyba przez wszystkich Dana Mory.
SUMMER OF SUPERMAN SPECIAL #1 to nawet lepszy komiks, niż się początkowo spodziewałem. Żaden zapychacz, tylko wartościowa pod wieloma względami opowieść. Łączy w sobie przeszłość, teraźniejszość, a jednocześnie sygnalizuje ciekawe wydarzenia, jakie dotyczyć będą świata Supermana oraz całego DCU w niedalekiej przyszłości. Wzruszający, emocjonujący i rozbudzający ciekawość, bardzo dobry punkt wyjściowy do letniej inicjatywy SUMMER OF SUPERMAN. Jako wieloletni i zagorzały fan Ostatniego Syna Planety Krypton jestem jak najbardziej zadowolony.
Opisywany komiks, w różnych wariantach okładkowych do wyboru, znajdziecie w sklepie ATOM Comics.
Autor: Dawid Scheibe




Brak komentarzy:
Prześlij komentarz