Tom Taylor od kilku lat jest bardzo znanym i chwalonym scenarzystą komiksowym, którego serie cieszą się ogromną popularnością. Nie muszę nic mówić o Nightwingu, którego trzeci tom ukazał się u nas w kwietniu. Część ostatniego tomu była poświęcona Tytanom, bowiem to właśnie jego Nightwing wprowadza motyw nowej drużyny, której losy także pisze Taylor.
Świat bestii to album zbierający w sobie cały pierwszy story arc, jak i początek wielkiego eventu Beast World, wraz z kilkoma zeszytami z albumu Beast World: Tour. Kolejny natomiast najpewniej zamknie event, przechodząc do dalszych losów bohaterów.
W zasadzie początków losów tej inkarnacji drużyny warto szukać w Nightwingu. Tytani bowiem to swoisty spin-off. Dick Grayson, który dziedziczy majątek Alfreda, lokuje Tytanów w mieście, w którym działa, Blüdhaven. On też dowodzi drużyną, w której skład wchodzą Cyborg, Starfire, Donna Troy, Wally West i Gar Logan, czyli Beast Boy, a także Raven.
Historia rozpoczyna się od historii Wyjście z cienia, w ramach której obserwujemy, jak Tytani aklimatyzują się do nowego otoczenia. Muszą wypełnić lukę po upadku Ligi Sprawiedliwości, co samo w sobie może wydawać się zadaniem nie do podważenia. Niemniej świat superbohaterski jest nieobliczalny. Titano atakuje elektrownię jądrową, na czym cierpi Borneo. W międzyczasie w siedzibie Tytanów pojawia się ciało martwego Wally’ego Westa. Zza kulis Amanda Waller konspiruje przeciwko bohaterom.
Historia wypełniona jest wieloma wątkami, co niestety czasem nie działa na korzyść komiksu. Taylor nie utrzymuje podobnej passy co do swojej flagowej w ostatnich latach serii, w której uwypuklone są relacje między bohaterami. Tym razem jesteśmy przeładowani wątkami. Przez to nie wiemy co dokładnie jest głównym rdzeniem opowieści. I choć tempo dalej jest zachowane perfekcyjnie i przez komiks wręcz płyniemy, tak niestety część wątków kuleje. Bardzo interesujący wydaje się wątek martwego Flasha, lecz szybko zostaje on zrzucony na boczny plan.
Mimo wszystko Tytani stali się flagową drużyną DCU (przynajmniej na tamten moment). Po wydarzeniach z Mrocznego Kryzysu na Nieskończonych Ziemiach muszą udowodnić, że nawet najgorsze zadania są dla nich powszedniością. Mimo wszystko komiks cierpi na bycie komiksem drużynowym. W rezultacie część bohaterów stanowi po prostu tło opowieści. I jak po lekturze jestem w stanie wskazać prześwietne momenty w relacji Raven i Beast Boya, czy nawet Nightwinga, tak czuję, że Starfire bądź Donna Troy jeszcze nie miały okazji wykazania się. Mimo to pierwsza historia nastraja pozytywnie. Wbrew wszystkim pojedynczym potknięciom, zachęca do dalszej lektury. Przez komiks zwyczajnie płyniemy.
Druga część albumu to zaledwie początek tytułowego Świata Bestii. Głównym zagrożeniem jest Necrostar, byt z kosmosu, przypominający Starro, ale jest znacznie groźniejszy. W obliczu niebezpieczeństwa Gar postanawia podjąć desperacki krok i transformuje się w podobną istotę. Ta przemiana prowadzi do nieprzewidywalnych konsekwencji. Beast Boy uwalnia zarodki, które infekują ludzi na całej Ziemi i przekształcają ich w hybrydy ludzi i zwierząt. W obliczu chaosu, Tytani muszą stawić czoła globalnej pandemii, ale także manipulacjom swojej antagonistki, Amandy Waller, która wysyła Doktora Hate przeciwko nim.
Świat bestii pomimo ciekawego konceptu i apetytu na więcej w kolejnym tomie, póki co jest niestety standardowym, nowoczesnym eventem w świecie DC. Wydarzeniem, które już teraz możemy odczuć, że ostatecznie nie wprowadzi nic konkretnego dla świata. Jak na razie dostaliśmy dwa zeszyty przepełnione akcją i mordobiciem. Globalna skala problemu została ukazana poprawnie, lecz niestety całość chwyta się najtańszych i najbardziej oczywistych środków przekazu. Znacznie lepiej czytało się pierwszą część opowieści, niż skrojony poprawnie event z niczym niewyróżniającymi się ilustracjami.
Może to wydawać się paradoksalne, lecz Tytani: Świat Bestii pomimo wad jest naprawdę przyjemnym albumem. Daleko mu co prawda do bycia Nightwingiem, lecz zdecydowanie jest miłą odskocznią i zdrowym zaleczeniem emocjonalnego kaca po finale poprzedniej serii od Taylora. Jeśli tylko lubicie tych bohaterów, na pewno będziecie czerpać z lektury sporo przyjemności, a przynajmniej z pierwszej połowy albumu. Jeśli jednak nie lubicie drużynówek, pozostańcie faktycznie przy Nightwingu.
------------------------------------------------
Album do recenzji podesłało wydawnictwo Egmont, co nie wpływa na ostateczną ocenę komiksu.
Omawiany album zawiera materiał z oryginalnych komiksów TITANS #1 - 65, TITANS: BEST WORLD 31 - 2, TITANS: BEAST WORLD - WALLER RISING #1, TITANS: BEAST WORLD TOUR - METROPOLIS #1, TITANS: BEAST WORLD TOUR - GOTHAM #1 oraz ACTION COMICS #1060.
Komiks zakupicie m.in. w internetowym sklepie Egmontu oraz na ATOM Comics.
Autor: Wiktor Weprzędz



Brak komentarzy:
Prześlij komentarz