środa, 7 marca 2018

ACTION COMICS VOL. 4: THE NEW WORLD


Egmont zapowiedział właśnie część trzecią na maj, ja natomiast słów kilka poświęcę odsłonie numer cztery. Po przerwie przeznaczonej na crossover z serią SUPERMAN, wyjaśnieniu zagadki dotyczącej drugiego Clarka Kenta i uporządkowanie bałaganu ciągnącego się od początku New 52, sytuacja w serii ACTION COMICS znów wraca do normalności. Cokolwiek ta normalność miałaby oznaczać. Szokujące rewelacje z kart SUPERMAN: REBORN (należy tę historię obowiązkowo przeczytać pomiędzy tomami 3 i 4 serii ACTION COMICS) mają swoje reperkusje w tym zbiorze, kiedy Clark próbuje zrozumieć to, co właśnie stało się z jego udziałem i czego doświadczył podczas konfrontacji z Mr. Mxyzptlkiem. Dodatkowo powraca jeden z największych przeciwników Człowieka ze Stali, który gromadzi specjalną drużynę, aby raz na zawsze rozprawić się ze znienawidzonym Kryptonijczykiem. Zapowiada się spore zamieszanie i ciężka próba nie tylko dla głównego bohatera, ale również jego rodziny oraz sojuszników. Mając w pamięci poprzednie wyczyny Dana Jurgensa w ramach Rebirth, podszedłem do lektury tego tomu z bardzo sprecyzowanymi oczekiwaniami. Chciałem znów poczuć się jakbym czytał nieco naiwne, napakowane po brzegi akcją, napisane z dużym rozmachem przygody Supermana sprzed ćwierćwiecza. I takie coś dokładnie otrzymałem. 

Poprzedni tom, gdzie na pierwszy plan wysunął się Lex Luthor był w mojej opinii najsłabszy z dotychczasowych. Najnowsza historia zaprezentowana na łamach serii to powrót scenarzysty na właściwe tory, na które wjechał z dużym impetem wraz z nastaniem Odrodzenia. Jest to jednocześnie najgrubszy zbiór, gdyż zawiera w sobie aż osiem zeszytów tworzących dwie różnej długości historie.

Na pierwszy ogień idzie dwuczęściowy epilog do dopiero co zakończonego SUPERMAN: REBORN. Czujący, że jednak nie wszystko z jego wspomnieniami jest w porządku, Kal-El udaje się do Fortecy Samotności, aby zapoznać się z uaktualnioną historię jego życia. Wraz z głównym bohaterem przeskakujemy przez kolejne etapy jego egzystencji począwszy od zniszczenia Kryptonu, poprzez przybycie na Ziemię, dzieciństwo w Smallville, pracę w Daily Planet, ślub z Lois, śmierć z rąk Doomsdaya aż wreszcie zmartwychwstanie. Są to znane powszechnie momenty (nowością jest ukazanie eSa odbierającego poród) przypomniane na nowo po to, aby ukazać, że po ostatnich wydarzeniach nastąpiła konsolidacja, zintegrowanie timeline'u sprzed Flashpointu oraz z New 52. Wszystkie ukazane tutaj sceny oraz wydarzenia miały miejsca i są kanoniczne. Przy okazji gdzieś w tle znów pojawia się tajemniczy Mr. Oz, który nie daje o sobie zapomnieć i szykuje się do wkroczenia na pierwszy plan.

Główna historia tego tomu nosi tytuł "Revenge" i składa się z sześciu odsłon. W myśl zasady, że skoro nie da się w pojedynkę, to trzeba spróbować połączyć siły, Hank Henshaw werbuje wyselekcjonowanych wybrańców do swojego Revenge Squad. W skład drużyny złoczyńców wchodzą Metallo, który otrzymał nowe ciało, wskrzeszony po walce na księżycu (patrz pierwszy tom serii SUPERMAN) Eradicator, znany ze wstępu do Odrodzenia Blanque, dawny władca Świata Wojny Mongul, a także trzymany w Czarnym Więzieniu przez Amandę Waller Zod. Każdy z nich chce, jakżeby inaczej, zrównać z ziemią znienawidzonego przez siebie Supermana, a dzięki technologii znajdującej się w Fortecy Samotności osiągnąć dodatkowo swój własny, konkretny cel. Oczywiście jak zwykle w takich wypadkach, współpraca pomiędzy sojusznikami nie zawsze układa się według planu i znajduje się ktoś, kto nie zamierza słuchać rozkazów przywódcy, i kto od początku ma własny, ukryty interes w całym tym przedsięwzięciu. Jest tutaj trochę familijnej dramaturgii, kilka nieoczekiwanych twistów fabularnych oraz obowiązkowych dla tego typu superbohaterskich historyjek obrazkowych schematów, w których dobrzy ścierają się z tymi złymi.

Dan Jurgens na potrzeby tego tomu sięga po różnych złoczyńców, jakich perypetie miał okazję przedstawiać w różnych okresach swojego długiego stażu w świecie komiksowego Supermana. Wraca do znanych i często kultowych motywów oraz konkretnych scen, jak chociażby ta z udziałem Mongula oraz Supermana-Cyborga z kart rewelacyjnych REIGN OF THE SUPERMEN, co dodatkowo uatrakcyjnia lekturę i z pewnością przywołuje przyjemne wspomnienia. Akcja przeskakuje z jednej Fortecy Samotności do drugiej (to prawda, jakby ktoś nie wiedział na ten moment istnieją dwie takie sekretne kryjówki eSa), z Metropolis do Belle Reve, a dodatkowo w ramach Protokołu Omega do udziału w batalii "zaproszeni" zostają pozostali herosi z emblematem "S" na piersi. Jakby ktoś był zainteresowany szczegółami akcji odbicia Zoda z Czarnego Więzienia, to powinien zajrzeć do serii SUICIDE SQUAD. Wydarzenia tam przedstawione nie są jednak obowiązkowe do zrozumienia tego fragmentu opowieści, a jedynie stanowią pewne uzupełnienie.

Całość kończy się cliffhangerem. Kontynuację przygód czwórki postaci z ostatniego kadru znajdziecie co ciekawe nie na łamach ACTION COMICS, czy SUPERMANA, ale dopiero w... HAL JORDAN & GREEN LANTERN CORPS #37.

Jeśli nie nastawiamy się na wysokich lotów komiksowy majstersztyk, to powodów do narzekań czy rozczarowań znajdziemy bardzo niewiele. Jedną z rzeczy, której niestety nie zdecydowano się uporządkować i wyjaśnić po zakończeniu SUPERMAN: REBORN jest fakt istnienia w ramach Rebirth dwóch różnych wersji Supermana-Cyborga. A szkoda, bo okazja do wymazania originu nieszczęsnego Zor-Ela z kart SUPERGIRL była idealna.

Za oprawę graficzną odpowiada tym razem kilku rysowników. Taka różnorodność i częsta zmiana stylu teoretycznie może wpływać negatywnie na ciągłość śledzenia opowieści, ale w praktyce wyszło nawet całkiem znośnie, chociaż nie idealnie. Najwięcej pracy przypadło w udziale Patrickowi Zircherowi, który od początku znajduje się w rotacji artystów tworzących tę serię. Ponownie stanął on na wysokości zadania, podobnie jak zawsze mile widziany Ian Churchill, czy też mający wcześniej styczność z chińskim Człowiekiem ze Stali - Viktor Bogdanovic. Znacznie mniej spodobały mi się ilustracje wykonane przez Carlo Barbieriego oraz Jacka Herberta, których kreska najzwyczajniej nie przypasowała pod moje gusta. Co by nie powiedzieć o wymienionych artystach i jacy dobrzy by nie byli, to jednak uważam, że już trzech rysowników w jednym tomie to było dużo, a dodanie kolejnych to takie małe przegięcie w niewłaściwą stronę. Chodzi przecież o jak najbardziej spójne przedstawienie historii, a w tym wypadku wygląda tak, jakby ktoś naprędce łatał dziury w obsadzie kim się da.

Czwarty tom ACTION COMICS to powrót do solidnego poziomu, jaki zaserwował nam Dan Jurgens w pierwszych dwóch wydaniach zbiorczych. Komiks jest napakowany akcją, obfituje w całą masę gościnnych występów, zwrotów akcji, efektownych pojedynków, wybuchów i co ważne - zapewnia spodziewaną rozrywkę podczas lektury. Żadna ambitna i zapadająca na dłużej w pamięci historia, tylko tytułowy akcyjniak zawierający w sobie wszystko to, czego po tej serii od początku oczekuję. Jurgens ponownie bardzo zręcznie sięga po sprawdzone i znane elementy z lat 90-tych ubiegłego wieku i wplata je w dzisiejsze standardy, co jak widać sprawia przyjemność zarówno jemu, jak i cieszącemu się na widok pewnych klasycznych scen oraz nawiązań czytelnikowi. Jeśli przymknie się oko na niekiedy sztywne dialogi i raczej przewidywalne zakończenie, to czasu poświęconego na skonsumowanie tego zbioru nie można uznać w żadnym wypadku za zmarnowany. A już w kolejnej odsłonie wyjaśnienie wątku związanego z Mr. Ozem, który pojawił się w życiu eSa jeszcze przed startem Odrodzenia.

Ocena: 4,5/6

Opisywane wydanie zawiera materiał z komiksów ACTION COMICS #977 - 984.

Omawiany komiks znajdziecie oczywiście w sklepie ATOM Comics.

Dawid Scheibe

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz