piątek, 15 czerwca 2018

Top 10: Pozytywne momenty sezonu 2017/2018

Co prawda nadal emitowane są ostatnie odcinki SUPERGIRL, lecz przypuszczam iż finał nie zmieni szczególnie mocno tego zestawienia. Bardzo podobne pojawiło się na blogu niemal rok temu i spotkało się z ciepłym przyjęciem, dlatego też pokusiłem się o kolejną odsłonę. Uwierzcie mi jednak, że o ile układanie tamtej topki przyszło mi z łatwością, tak tutaj dobicie do dziesięciu pozytywów stanowiło już pewne wyzwanie. Znacznie łatwiej byłoby mi wyliczyć 10 najbardziej spartolonych rzeczy i kto wie, może i takie zestawienie się pojawi. Dziś jednak skupmy się na pozytywach. Oto te elementy poszczególnych produkcji, które w kończącym się sezonie najbardziej przypadły mi do gustu. Oczywiście spoilerów nie unikam!
10. Dupek Oliver Queen - rok szósty/Team Arrow 2.0 po raz kolejny.
Na tę scenę, którą widzicie powyżej, czekałem sześć długich lat. Twórcy serialu ARROW nawet w najsłabszych jego momentach wykazywali się konsekwencją w jednej, bardzo ważnej sprawie. Oliver Queen to dupek, który w zasadzie nie jest w stanie niczego się nauczyć na własnych błędach. Bardzo mnie ucieszyło, gdy obecny sezon jego serialu zaakcentował to jeszcze mocniej niż wcześniej, a przez egoizm i krótkowzroczność Queena pojawiały się większe problemy niż pięciominutowe fochy pomiędzy poszczególnymi postaciami. Tak oto dostaliśmy nie tylko przepiękną scenę, w której Diggle i Oliver wyrzucają sobie w twarz wszystko, co im na żołądkach siedziało, a potem po tych twarzach się jeszcze okładają, ale również trwający ponad pół sezonu rozłam Team Arrow. I tutaj właśnie doszło do tego, z czym (statystycznie rzecz biorąc) większość z Was powinna się nie zgodzić. Otóż kolejne odcinki konsekwentnie pokazywały mi, że Black Canary, Wild Dog oraz Mister Terrific są znacznie lepiej zbudowanymi i ciekawszymi postaciami, niż to cholerne Olicity i dąsający się w sprawie ubranka Diggle.

9. Shethority.
Dla mnie jedną z najbardziej obrzydliwych rzeczy, na jakie można się zdobyć, jest krytykowanie czy szydzenie z kogoś ze względu na jego wygląd, zachowania, orientację, a nawet kostium. Niestety znacznie częściej spotyka to panie niż panów, o czym niedawno mogły się przekonać między innymi Kelly Marie Trian (Rose z ósmych "Gwiezdnych Wojen"), Anna Diop (Starfire z TITANS) czy nawet Caity Lotz. Zanim jednak doświadczyła ona tego przykrego zdarzenia, wraz z innymi paniami z seriali Arrowverse założyła ona kampanię społeczną "Shethority", której zadaniem jest wspieranie kobiet, które czują się z różnych względów poniżane czy obrażane, a także działania na rzecz eliminacji nietolerancyjnych zachowań oraz nagłaśniania przypadków pozytywnych zdarzeń. Personalny atak na Lotz pokazał, że taki ruch jest potrzebny i jeśli jego dotychczasowy wygląd nie zmieni się, to ja wspieram tę akcję całym sobą

8. Crossover godny tego miana.
Kolejne podejście do crossovera czterech seriali z CW nie przyniósł nam ani jakiejś szczególnie oryginalnej fabuły, ani także masy pozytywnych doznań, ale i tak był o kilka klas lepszy niż ten eksperymentalny półprodukt, który otrzymaliśmy rok wcześniej. Tym razem CW się nie patyczkowało i otrzymaliśmy niemal 180 minut jednej, zwięzłej historii z udziałem znacznie większej ilości bohaterów, bez przyszywania do crossovera seriali, które nie miały dla niego żadnego znaczenia (jak odcinek SUPERGIRL rok wcześniej), a także z wydarzeniami które rzutowały na każdą produkcję, która brała w nim udział. Bardzo duży krok w dobrą stronę, bawiłem się w sumie nieźle i mam olbrzymią nadzieję na to, że zapowiedzi dotyczące "nieco spokojniejszego" wydarzenia w 2019 roku nie sprawdzą się nijak.

7. DC UNIVERSE.
Straszliwie dobrze nastawiam się na zapowiadany na sierpień start platformy streamingowej DC. Na tyle, że nierzadko newsy dotyczące produkowanych tam tytułów wywoływały u mnie większe emocje, niż 45 minut serialu X lub Y (tak Flash, patrzę na ciebie, ty nudna łajzo). Podobają mi się newsy zza kulis, kilka ruchów castingowych uznaję za wyjątkowo ciekawe, podoba mi się pewność DC w podejściu do tego projektu, z niecierpliwością wreszcie czekam na pierwsze trailery i nawet nie jestem w stanie stwierdzić, na który z ogłoszonych tytułów czekam najmocniej. I nie, kostium Starfire nie sprawia, że rzygam hejtem w Internecie.

6. Fala kasacji niegroźna. 
Spodziewałem się i wieszczyłem, iż w obecnym sezonie mogą mocno posypać się serialowe tytuły z bohaterami DC, a tymczasem do piachu poszło POWERLESS (chyba nikt nie płacze) oraz LUCIFER (przynajmniej w momencie, w którym piszę te słowa). Obstawiałem jeszcze, że zgon zaliczą GOTHAM, IZOMBIE oraz LEGENDS OF TOMORROW, a tymczasem nic takiego nie miało miejsca. Co prawda dwa pierwsze otrzymały zamówienia na swoje finałowe sezony, ale to znacznie lepsza decyzja, niż skasować serial bez żadnego zakończenia. Nawet jeśli LUCIFER nie zostanie przejęty przez Amazona, mniejsza ilość produkcji telewizyjnych z logo DC w najbliższym sezonie nam nie grozi.

5. Reign i inni, czyli w CW złoczyńcy bez (dużej) żenady.
Co prawda THE FLASH zlałem gdzieś w okolicach połowy obecnego sezonu i nie mam najmniejszej ochoty wracać do tego serialu, muszę dać tej produkcji mały plusik, który zresztą dotyczy także i innych seriali Arrowverse. Thinker, Dragon, Reign oraz poplecznicy Mallusa okazali się zaskakująco ciekawym zestawem złoczyńców. Całkiem ciekawie oglądało się starcie Barry'ego Allena z kimś, kogo nie trzeba gonić i gdyby cała reszta tego serialu nie była tak przepaskudnie zła, oglądałbym dalej. Dragon jako ktoś, kto nie chce się mścić na Oliverze Queenie, a tylko spełnić swoje chore ambicje również wypadł całkiem dobrze (w czym charyzma Kirka Acevedo mocno pomogła). Ale największy plus jest dla twórców obecnych sezonów LEGENDS OF TOMORROW i SUPERGIRL. Ci pierwsi pokazali, że można zrobić z Damiena Darkha ciekawą i nieco bardziej złożoną postać, zaś ci drudzy zbudowali Reign - jak dla mnie nie tylko najlepszego villaina tego sezonu, ale również drugiego najciekawszego złoczyńcę obok Deathstroke'a z drugiej serii ARROW.

4. Jerome Valeska i reszta złoczyńców z GOTHAM
Jak zwykle GOTHAM nie miało w trakcie sezonu jednego, głównego złego. Najpierw dominował Pyg, potem Sofia Falcone, by w końcowej części sezonu na pierwszy plan wysunęli się bracia Valeska. Cameron Monaghan, który wcielał się najpierw w Jerome'a, a potem w jego brata Jeremiaha to chyba jeden z najlepszych castingowych ruchów w historii seriali z postaciami z DC. Doskonale sprawdzał się zarówno w roli nieprzewidywalnego i szalonego brata, jak i potem, gdy jego bliźniak okazał się zimny i wyrachowany. Co prawda jego postać nigdy w serialu GOTHAM nie zostanie nazwana Jokerem, ale my już swoje wiemy. I jak dla mnie kreacja Camerona Monaghana o kilka długości przebija to, co zaserwowano nam w filmie LEGION SAMOBÓJCÓW.

GOTHAM ogólnie jest serialem ze świetnymi kreacjami złoczyńców. W tym sezonie klasę udowodnili Pingwin i Riddler, zaś Sofia Falcone dzielnie dotrzymywała im kroku. Mały plus także przy Ra's Al Ghulu, który co prawda zaliczył epizody w raptem czterech odcinkach, ale i tak okazał się o kilka klas lepiej skonstruowany niż jego odpowiednik z Arrowverse.

3. Drama, na którą da się patrzeć.
BLACK LIGHTNING jest serialem emitowanym przez CW. Można było więc spodziewać się wielu rzeczy typowych dla tej stacji, na czele z bzdurną dramą w dużych ilościach. Tymczasem, niespodzianka! Rodzinka Pierce bardzo często kłóciła się o coś między sobą, ale o dziwo, oglądało się to bardzo dobrze. To nie był żenujący poziom dialogów między Barrym Allenem i Iris West, którzy mogli obrzucić się fochami nawet o to, że po niedzieli jest poniedziałek. Problemy Pierce'ów wydawały się bardzo naturalnie przedstawione oraz całkiem realne. Chyba najmocniej utkwiła mi w pamięci scena odkrycia przez Jennifer swoich mocy, gdy przerażona dziewczyna w pierwszej kolejności pyta matkę o to, czy będzie mogła mieć w przyszłości dzieci. BLACK LIGHTNING miał sporo zaskakująco udanych momentów, przez co z serialu w którego w ogóle nie wierzyłem awansował do mojej czołowej trójki minionego sezonu. Pozostałe pozycje na podium zajmują produkcje, o których wspominam w punkcie pierwszym.

2. Fani, którzy łatwo się nie poddają.
Minione dwanaście miesięcy dały nam kilka popisów mocy fanów seriali z postaciami DC.Efektem jednego z nich jest gościnny udział Johna Constantine'a w LEGENDS OF TOMORROW i dołączenie postaci granej przez Matta Ryana do stałej obsady sezonu kolejnego. Serial CONSTANTINE skasowano w lutym 2015 roku, ale fani nigdy nie przestali walczyć i osiągnęli swój cel. Znacznie mocniej jednak zaskakiwali fani serialu LUCIFER, dlatego też zdziwiła mnie informacja o skasowaniu tego serialu. Dzięki fanom produkcja ta zameldowała się na 9 miejscu listy najlepszych produkcji minionego sezonu w USA serwisu Hollywood Reporter i aż na 3 w serwisie TV Series Finale. Na tym pierwszym także LUCIFER zwyciężył w głosowaniu na serial, który trzeba przedłużyć, zaś co działo się po ogłoszeniu kasacji serialu to już sami wiecie. W chwili gdy piszę te słowa, pojawiła się informacja o rozmowach z Amazonem i gdyby się udało, Lucifer Morningstar byłby drugą postacią DC, której serialowy byt uratowali przede wszystkim fani.

1. "Prequele" górą!
Pierwszy sezon serialu GOTHAM był dla mnie nijaki i nudny na tyle, że przestałem oglądać go mniej więcej w połowie. KRYPTON z kolei miał nudny i miałki pilot, po którym zastanawiałem się mocno, czy brnąć w to dalej. Dziś te dwa niby-prequele uważam za najlepsze dwa tytuły z serialowego wachlarza DC w tym sezonie. GOTHAM kolejny raz zrobiło to, za co od trzech lat uwielbiam tę produkcję - wzięło poszczególne elementy bat-mitologii i bez żadnych skrupułów wrzuciło do wirówki na najwyższych obrotach. KRYPTON z kolei przedstawił dojrzałą opowieść pełną złożonych i niejednoznacznych postaci, również dość mocno bawiąc się faktami z historii Supermana. Jako, że rękami i nogami podpisuję się pod tym, by seriale komiksowe bawiły się mitologią danych postaci, a nie ślepo i bezmyślnie nią podążały, dając nam milion trzystutysięczne powtórzenie tego samego, przy obu tych produkcjach bawiłem się wyśmienicie. Cieszę się przy okazji, że stacja SyFy od czasu do czasu przypomina sobie o tym, iż mając stosunkowo nieduży budżet oraz nieznanych szerzej aktorów, można zrobić produkcję stojącą na naprawdę przyzwoitym poziomie.

I to tyle. Oczywiście zachęcam do wyrażania swoich opinii w komentarzach, zaś jeśli będziecie chcieli, przygotuję też kolejne TOP 10, wskazując tym razem moim zdaniem najbardziej żenujące momenty.

Krzysztof Tymczyński

1 komentarz:

  1. W tym właśnie sezonie serialowym porzuciłem seriale z Arrowverse(no może chociaż Legendą dam szanse od nowego sezonu bo Constantine)ale za to CW zapewniło mi o wiele lepszą rozrywkę w postaci Black Lightninga mojego nowego ulubieńca z superbohaterskich seriali DC :)

    OdpowiedzUsuń