Tym razem jeśli chodzi o zawartość tomu mamy powrót do
formuły znanej z SYNA SUPERMANA, czyli dwie krótsze, bardziej kameralne
opowieści i jedna dłuższa ukazująca starcie z poważniejszym przeciwnikiem. Czy
jednak i poziom wrócił do przeciętnego poziomu prezentowanego przez otwierający
serię album? O tym dowiecie się już z
recenzji.
W pierwszej z historii o tytule „Zaplątany w Zieleni” Superman
przy pomocy Potwora z Bagien badają pewną anomalię, która dotknęła całą okolicę domu Clarka, wpływając głównie
na tamtejszą roślinność. Jak się szybko okazuje ową anomalią jest sam Człowiek
ze Stali. Powoduje to pewną rozbieżność zdań między nimi co do dalszego
postępowania. W wyniku której, oraz pewnej nietypowej właściwości dotyku Kal-Ela,
oczywiście dochodzi do rękoczynów, gdyż czym byłoby spotkanie dwóch
superbohaterów bez choćby odrobiny okładania się po gębach. Coś co w innym
przypadku byłoby niczym nie wyróżniającą się historyjką, dzięki obecności
Swampy’ego znacznie zyskuje. Przede wszystkim dlatego, że wraz z nim pojawiają
się w niej pewne horrorowe elementy. A ponadto pokazuje ona jak naprawdę
potężny jest Swamp Thing, co z kolei okazuje się swego rodzaju horrorem dla
Supermana. Generalnie choć nie robi ona takiego wrażenia jak opowieść otwierająca
poprzedni tom, to prezentuje się naprawdę udanie.
Niestety nie mogę tego powiedzieć o stanowiącej większość
albumu tytułowej historii. Zaczyna ona się wprawdzie dość intrygująco, gdy
przed samochodem Clarka pojawia się wersja Supermana znana z CZERWONEGO SYNA
ścigana przez dziwaczne stwory, a w chwilę potem do akcji wkracza
Międzywymiarowa Liga Sprawiedliwości. Jednak gdy tylko na scenie pojawia się
jej główny czarny charakter zagrażający wersjom Supermana z całego multiversum
jej poziom znacznie się obniża. Wprawdzie jego motywacja okazuje się ciekawsza
od tej którą posiadał znany z 1 tomu Eradicator, to jednak poza tym niewiele
się od niego odróżnia – okazuje się po prostu kolejnym przeciwnikiem którego
trzeba okładać pięściami dopóki nie padnie. Poza tym zakończenie pokazuje, że
wszystko to było jedynie wstępem do jakiejś większej historii, więc ta
pozostaje bez satysfakcjonującego rozwiązania. Ostatecznie jedynym jej naprawdę
fajnym elementem było przedstawienie nieraz całkiem ciekawych wersji Supermana
i innych bohaterów z różnych wymiarów.
Na szczęście wieńczące to wydanie zbiorcze „Mroczne Żniwa”
wypadają już znacznie lepiej. Skupia się ona na Jonathanie, który pomaga swej
koleżance Kathy odnaleźć jej dziadka, który wyruszył na poszukiwania zaginionej
krowy i mimo nadciągającej nocy dotychczas nie powrócił. Wkrótce idąc ich
śladem trafiają na Bagno Umarlaka, przed zbliżaniem się do którego ostrzegał
dziewczynkę jej dziadek. Jak się okazuje czynił to nie bez powodu i dwójce
dzieciaków przychodzi tam przeżyć bardzo niezwykłą i zwariowaną przygodę.
Ponownie mamy tu do czynienia z pewnymi horrorowymi elementami, tym razem
wyglądającymi niczym wyjęte żywcem z filmów wytwórni Hammer – mroczne
wypełnione mgłą bagna czy stare i porośnięte bluszczem opuszczone budynki.
Znajdziemy tu także wiele humoru, a nawet mieszanki jednego z drugim.
Szczególnie udany jest pod tym względem fragment, w którym dzieci jak im się
wydaje odnajduję zaginioną krowę.
Jeśli chodzi o stronę graficzną to tym razem mamy do
czynienia z olbrzymią różnorodnością. Jedynym znanym z poprzednich tomów
rysownikiem jest tu Jorge Jimenez, odpowiadający za pierwszą z zebranych w
albumie historii oraz fragment „Wielokrotności”. Zresztą to właśnie przy niej
pracuje cała chmara artystów, zwłaszcza w jej drugiej części zmieniająca się
dosłownie co kilka stron. Udzielają się tu m.in. Ivan Reis, Ryan Sook, Tony S.
Daniel czy Ed Benes, żeby wymienić tylko te co bardziej znane nazwiska.
Finałowa opowieść zilustrowana jest natomiast przez Sebastiana Fiumarę. I to
właśnie on, do spółki z Jimenezem przypadli mi tu do gustu najbardziej,
ponownie za sprawą wspomnianych wcześniej horrorowych elementów, które świetnie
udało im się pokazać. Reszta bowiem jest wprawdzie bardzo dobrze narysowana,
ale w większości wypadków brak jej czegoś wyróżniającego. Tak czy inaczej pod
względem graficznym seria trzyma cały czas bardzo wysoki poziom.
Jeśli chodzi o dodatki, to oprócz tradycyjnej galerii
okładek, w tym alternatywnych mamy tutaj także wstęp przybliżający nieco
multiversum światów DC i najważniejsze dotyczące go wydarzenia oraz przełożenie
alfabetu kryptońskiego na zwykłe litery, dzięki czemu chętni mogą sobie
odcyfrować pojawiające się w tym języku wypowiedzi.
Jak widać z powyższej recenzji odpowiedź na postawione we
wstępie pytanie jest niestety twierdząca. Ponownie mamy tu do czynienia z
dobrymi krótszymi historiami oraz jedną dłuższą, która szybko okazuje się
jedynie kolejną przeciętną nawalanką. Najbardziej tym razem zaskoczyło mnie, że
zmieszanie Supermana z horrorem wypadło w tym wydaniu zbiorczym nadzwyczaj
udanie. Zresztą trochę tego przenikło nawet do tytułowej historii, w której
ścigające Supermanów stwory wyglądają dość niepokojąco. Ogólnie ten tom jest
moim zdaniem minimalnie lepszy od pierwszego, ale pozostaje daleko w tyle za
świetnym drugim.
3,5/6
Tomasz Kabza
Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie egzemplarza
do recenzji.
Komiks do nabycia w sklepie ATOM Comics.
Oryginalne wydanie tego tomu zostało zrecenzowane na blogu
przez Dawida. Jego opinię możecie przeczytać tutaj.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz