Po dłuższej przerwie -
ostatnie solowe występy Mrocznego Rycerza w ramach WKKDC miały miejsce w tomie
38 - powracamy do miasta Gotham City i jego zamaskowanego obrońcy. Niektórzy
mogą oczywiście narzekać na przesyt postacią Batmana, ale trzeba uczciwie
przyznać, że prawie wszystkie opublikowane do tej pory z jego udziałem historie
przez Eaglemoss, były godne uwagi i warte przeczytania. Nie inaczej jest tym
razem, gdyż w nasze ręce wpada mieszanka trzech różnych historii skupiających
się bądź na Jokerze, bądź na Azylu Arkham, albo na obu tych wątkach
jednocześnie. Ed Brubaker, Grant Morrison oraz Len Wein to nazwiska
scenarzystów z górnej półki, którzy zdecydowanie wiedzą, jak tworzyć
interesujące komiksy opowiadające o Człowieku Nietoperzu.
Na pierwszy ogień idzie
"Człowiek, który się śmieje" (64 strony - pierwsza z dwóch opowieści,
jakie znajdowały się w albumie pod takim samym tytułem, wydanym przez Egmont
kilka lat temu), który przedstawia pierwsze spotkanie Batmana z Jokerem. Temat
ten był na przestrzeni lat wielokrotnie poruszany i różnorako interpretowany, w
zależności od tego, kto się za niego zabierał. I to nie tylko na łamach
komiksu, ale również na dużym ekranie. Ed Brubaker postanowił bazować na
historii opowiedzianej w BATMAN #1 z roku 1940, którą odpowiednio rozbudował i
dopasował do nowoczesnych czasów. Nie należy do łatwych zadanie, aby dodać coś
oryginalnego, ciekawego oraz zaskakującego do wydarzenia i scen, które stały
się kultowe, miejscami nie do ruszenia.
Akcja rozgrywa się gdzieś
krótko po wydarzeniach opisanych na łamach ROKU PIERWSZEGO Millera i Mazzucchielliego.
Batman i kapitan Gordon są dopiero na początku swojej kariery, kiedy w ich
mieście pojawia się nowy złoczyńca ze swoją trucizną. Życie najważniejszych
osobowości Gotham, w tym samego Bruce'a Wayne'a jest śmiertelnie zagrożone i
rozpoczyna się wyścig z czasem, aby w porę pokrzyżować plany tajemniczego
Jokera. Postać ta w wersji Brubakera, pod względem zachowania wydaje się
spełniać większość oczekiwań, jakie z nią wiążemy. Jest z jednej strony
nieprzewidywalnym, przerażającym, bezwzględnym sadystą, który bez wahania i dla
zwykłego kaprysu potrafi zamordować dziesiątki, setki, czy nawet tysiące
niewinnych ludzi. Z drugiej strony cechuje go ogromne poczucie humoru i chęć
zabawy, z której jednak tylko on czerpie przyjemność. Gordona i jego zamaskowanego
sojusznika czeka trudna lekcja, dzięki której nabiorą kolejnego doświadczenia. Scenarzysta
przedstawia nam mieszankę znanych i widzianych w różnych miejscach zagrań,
które o dziwo spełniają swoje zadanie i kierowane są zwłaszcza do tych, którzy
wcześniej nie mieli okazji poznać początków tej kultowej, wręcz mitycznej
rywalizacji. Na wysokim poziomie stoją dialogi oraz osobiste przemyślenia
dwójki głównych bohaterów. Osobiście przeczytałem bardzo dużo wersji pierwszego
pojedynku Mrocznego Rycerza z jego największym wrogiem, ale to właśnie
"Człowieka, który się śmieje" zrobił na mnie największe wrażenie.
Dodatkowym atutem są rysunki
Douga Mahnke, do którego prac mam wielką słabość, o czym niejednokrotnie przy
okazji różnych recenzji wspominałem. Jego styl idealnie nadaje się do historii
osadzonych w klimacie horroru, czy też, jak w tym wypadku - do ukazania na
twarzy przeciwnika Batmana prawdziwego szaleństwa i przerażenia. Joker w
wykonaniu Mahnke zdecydowanie robi wrażenie.
Środkowa, najdłuższa (102
strony) i zarazem najbardziej szokująca, najważniejsza część tego tomu to
oczywiście "Azyl Arkham" stworzony w roku 1989 przez duet Grant
Morrison/Dave McKean. O takich klasykach napisano już wiele ciepłych słów i
powiedziano chyba wszystko, także nie będę się zbytnio rozpisywał. Akcja
rozgrywa się oczywiście w słynnym zakładzie dla psychicznie chorych złoczyńców,
w którym doszło do rewolucji i rządy objęli dotychczasowi pacjenci kierowani
przez Jokera. Kilku pracowników stało się zakładnikami. Okupujący budynek chcą,
aby w ośrodku pojawił się Mroczny Rycerz i do nich dołączył, gdyż według Jokera
miejsce Batmana jest właśnie w Arkham. Od tej pory rozpoczyna się szalona,
chora gra z udziałem Człowieka Nietoperza, którego zdrowie psychiczne zostaje
wystawione na ciężką próbę. Musi przeciwstawić się manipulacjom Jokera, walczyć
ze swoimi wewnętrznymi demonami oraz wpływem otaczających go ścian. Sam Azyl
wydaje się bowiem żywym organizmem, głównym bohaterem całej opowieści (jakkolwiek
dziwnie by to nie zabrzmiało), który wpływa na znajdujących się wewnątrz niego
pacjentów i dodatkowo wypacza ich umysły. Klimat panujący w tym komiksie jest
mroczny, przerażający, pesymistyczny, melancholijny. Lektura skłania do głębszej
refleksji i rozmyślania na temat mrocznych zakamarków naszego umysłu.
Równolegle do głównej intrygi
serwowane są flashbacki, które ukazują historię Amadeusza Arkhama -
założyciela, a następnie pacjenta tej placówki. Jego losy są dramatyczne,
przerażające, z pewnością poruszające i stanowią dobre wytłumaczenie dla
wydarzeń, które rozgrywają się w tym miejscu w teraźniejszości.
To pierwsza opowieść
traktująca o obrońcy Gotham City, jaką napisał "Szalony Szkot", która
do dziś przez wielu uznawana jest za jego największe komiksowe dzieło. Wiele
lat od jej publikacji nadal robi piorunujące wrażenie zarówno na nowych czytelnikach,
jak i tych, którzy mieli wcześniej okazję zaznajomić się z tą historią. Trzeba
przeczytać i przekonać się na własne oczy.
Świetny scenariusz dopełniają
równie mistrzowskie rysunki, za które odpowiada Dave McKean. Największą sławę
przyniósł mu właśnie AZYL ARKHAM, a
także okładki tworzone do SANDMANA Neila Gaimana. Brytyjczyk jest aktywny w
różnych dziedzinach - komiks, książka, film, muzyka, fotografia, co
wykorzystuje w pełni właśnie na łamach tej historii. Jego prace zdecydowanie
nie należą do standardowych i mieszczących się w jakichś sztywnych ramach, czy
kanonach, jakie widzimy w większości komiksów. McKean bawi się konwencją,
eksperymentuje z techniką, układem paneli, przez co idealnie oddaje wszystkie
emocje przeżywane przez poszczególne postacie, perfekcyjnie ukazuje szaleństwo
obecne na praktycznie każdej stronie. W zależności od potrzeby podkreślenia
odpowiednich emocji, warstwa graficzna składa się z plansz wykonanych ołówkiem,
malowanych pędzlem, tworzonych z wykorzystaniem rzeźb, zdjęć, kolażu, czy
sztuki cyfrowej. Od strony wizualnej mamy do czynienia z prawdziwym dziełem
sztuki, które zachwyca i szokuje. Fajnym zabiegiem jest też zastosowanie
specyficznej czcionki dla kwestii wypowiadanych przez Jokera.
Ostatnia z trzech historii to
tym razem wyjątkowo żadna typowa, dołączona na siłę ramotka ze Złotej, czy
Srebrnej Ery. Jest to przedruk zeszytu z roku 1980 napisany i narysowany w
podobnym stylu, jak mogliśmy zaobserwować w albumie ZJAWY Z PRZESZŁOŚCI. Składa
się on z 17 stron i przedstawia perypetie Batmana, który tym razem dobrowolnie
daje się zamknąć w murach Arkham, aby rozwikłać zagadkę tajemniczych ucieczek z
zakładu. Jak się okazuje, nowy zarządca placówki ma własne plany odnośnie
swoich podopiecznych. Nie jest to może dzieło na miarę "Ostatniego
Arkhama", ale czyta się bardzo przyjemnie. Ilustracje stworzył dobrze
znany z wielu prac dla DC Irv Novick, którego styl jest bardzo poprawny i
przypomina mi trochę kreskę Jima Aparo. A to na pewno można uznać za
komplement.
W ramach dodatków dostajemy
krótką galerię okładek oraz cztery strony ze szkicami Granta Morrisona - mały
wycinek tego, co umieszczono w osobnym albumie AZYL ARKHAM.
Morrisonowy AZYL ARKHAM
uzupełniony o dwie dodatkowe opowieści autorstwa Brubakera oraz Weina okazuje
się bardzo przemyślanym i trafionym pomysłem. Jeśli nie zdążyliście wcześniej
nabyć dwóch pierwszych zawartych w tym albumie historii (wydane przez Egmont
odpowiednio w roku 2014 oraz 2015), to ten komiks jest skierowany właśnie do
Was. Tom 51 zaliczamy oczywiście do dubli, jakich sporo w WKKDC, ale takie jak
ten są przeze mnie zawsze i chętnie mile widziane. Polecam, bo to jedna z
lepszych pozycji dotykających bezpośrednio świata Batmana zaplanowanych w tym
cyklu.
Ocena: 5,5/6
Opisywane wydanie zawiera materiał z komiksów BATMAN: THE MAN WHO
LAUGHS, BATMAN: ARKHAM ASYLUM oraz BATMAN vol.1 #327.
Dawid Scheibe
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz