Wielkiej Kolekcji Komiksów DC
Comics stuknęła właśnie pięćdziesiątka. Pech chciał, że akurat z tej okazji nie
dostajemy żadnej nowej, dziewiczej na naszym rynku opowieści superbohaterskiej,
a jedynie serwuje się nam kolejny dubelek. W roli głównej pojawia się Kara
Zor-El/Supergirl, która nagle wprowadza swoją obecnością sporo zamieszania do i
tak już dosyć pokręconego życia Supermana oraz jego najbliższych. Jak tym razem
spisał się scenarzysta Jeph Loeb, czy nowy rysownik błysnął talentem, i
wreszcie, czy SUPERGIRL to na tyle dobry komiks, aby posiadać go na swojej
półce?
Akcja komiksu rozgrywa się
bezpośrednio po zakończeniu wydarzeń, jakie zostały opisane w tomie 42 WKKDC.
Pominięto jedynie zeszyt 7, który stanowił one-shot skupiony na Robinie oraz
Superboyu. Mroczny Rycerz przeszukuje zatokę Gotham w poszukiwaniu resztek
kryptonitu, jakie są skutkiem niedawnego deszczu meteorytów. W pewnym momencie
Batman natrafia na statek kosmiczny obcego pochodzenia, a jego pasażerką
okazuje się niespodziewanie Kara Zor-El. W ten sposób zainicjowany zostaje cały
łańcuch ciekawych, ale przede wszystkim dramatycznych i niebezpiecznych wydarzeń,
a intryga prowadzi w pewnym momencie nawet na Apokalips zarządzaną przez
Darkseida.
Jak łatwo się domyślić,
zarówno Batman jak i Superman mają zupełnie inny punkt widzenia, przez co jeden
dostrzega w Supergirl zwiastun lepszych czasów dla planety Ziemia, zaś drugi
przez swoją wrodzoną podejrzliwość spodziewa się jedynie nowych kłopotów. Jakby
dotychczasowych było im mało, po niedawnym szaleństwie prezydenta Luthora. Oczywiście
każdy z nich przesadza, tyle że w inną stronę. Podobnie jak to było we WROGACH
PUBLICZNYCH, również tutaj Loeb stosuje zabieg dualnej narracji, gdzie
jednocześnie możemy poznać myśli każdego z głównych bohaterów oraz ich osobiste
zdanie na konkretny temat. Na podstawie tych wewnętrznych monologów widać
wyraźnie, że dla Clarka pojawienie się Kary jest niczym sentymentalna wycieczka
w przeszłość, stawia ponownie przed oczami historię Kryptonu oraz jego rodziny.
Dla Bruce'a z kolei obecność nastoletniej blondynki nieuchronnie kojarzy się ze
stratą bliskiej mu osoby, ze śmiercią Jasona Todda.
Komiks ten czyta się dosyć
szybko. Nie ma tutaj przeciąganych na siłę wątków, całość pchana jest bardzo
sprawnie do przodu, czasami może nawet aż nazbyt szybko. Swój interes oraz
własne plany dotyczące wychowania młodej Kryptonijki mają nie tylko eS oraz
gacek, ale także Wonder Woman oraz Darkseid. Ten ostatni chce z niej uczynić
następczynię Big Bardy w swojej armii, na co z oczywistych względów ziemscy
herosi nie będą chcieli pozwolić. Osoba władcy Apokalips została wpleciona w tą
przepychankę dotyczącą Kary w miarę logicznie, za co akurat Loebowi należą się
słowa uznania. Można to było bardzo łatwo zepsuć. Pierwsze dni spędzone zatem u
boku swojego kuzyna są dla Kary bardzo intensywne i bogate w doświadczenia, ale
wszystkie te wydarzenia jedynie wzmacniają dziewczynę i pomagają jej w obraniu nowej
drogi, którą od tej pory będzie chciała podążać na Ziemi.
Za oprawę graficzną odpowiada
tym razem Michael Turner, który zluzował w tej roli Eda McGuinnessa. Dynamiczny
i bardzo kreskówkowy, aż nadto humorystyczny styl tego drugiego z wymienionych
twórców nie należy do moich ulubionych, stąd też zmianę rysownika już na
wstępie oceniam jak najbardziej pozytywnie. Turner zdążył zilustrować dla DC
jedną jedyną historię, i była to właśnie ta z udziałem Supergirl. Jego prace są
szczegółowe oraz bardzo efektowne, zwłaszcza jeśli chodzi o dynamizm
poszczególnych pojedynków oraz większe, rozciągające się na całą stronę, lub na
dwie strony ilustracje. W atrakcyjny sposób udaje się również Turnerowi
uchwycić kobiece sylwetki, a mężczyźni nie są aż tak przerysowanymi osiłkami,
jak u McGuinnessa. Wizualnie otrzymujemy znaczny progres w stosunku do WROGÓW
PUBLICZNYCH, co bardzo cieszy.
Po dziewięciu stronach z
galerią okładek umieszczono tradycyjną historyjkę z odległej przeszłości DC. Tym
razem dostajemy przedruk pierwszej przygody Dziewczyny ze Stali z roku 1959,
która klimatycznie pasuje oczywiście do głównej opowieści zawartej w tym
albumie. Zaledwie osiem stron (spokojnie, nic nie ucięto w porównaniu do
oryginału), na łamach których poznajemy origin Kary Zor-El i sposób, w jaki zaopiekował
się nią starszy kuzyn.
Jeśli mieliście okazję
przeczytać wcześniej w jakiejkolwiek wersji WROGÓW PUBLICZNYCH, to doskonale
orientujecie się, w jaki sposób Jeph Loeb pisze przygody Supermana oraz Batmana
w ramach tej konkretnej serii. Scenariusz nie należy do strasznie ambitnych, a
największy nacisk położony zostaje na dostarczenie czytelnikowi sporej dawki
efektownej akcji, pojedynków, wybuchów, gościnnych postaci, czy też zabierając
na wycieczkę po mrocznej Apokalipsie. Jeśli jesteście targetem tego typu
opowieści, do dobrze zrobicie sięgając po najnowszy tom WKKDC. Perypetie
kuzynki z Kryptona zostają przedstawione w całkiem satysfakcjonujący sposób,
stąd też jakby nie patrzeć czuję się po lekturze znacznie bardziej
usatysfakcjonowany, niż po przeczytaniu inauguracyjnej historii w ramach serii
SUPERMAN/BATMAN. Żaden majstersztyk, ale w ramach chwili relaksu można sobie
taką pozycję spokojnie zaserwować.
Ocena: 4/6
Opisywane wydanie zawiera materiał z komiksów SUPERMAN/BATMAN #8 - 13
oraz ACTION COMICS vol.1 #252.
Dawid Scheibe
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz