niedziela, 3 lutego 2019

FLASH TOM 5: NEGATYWNY


Wydarzenia, jakie rozegrały się w poprzednim tomie mocno zatrzęsły życiem głównego bohatera. Zresztą, nie pierwszy i zapewne nie ostatni raz. Barry teoretycznie wychodzi z konfrontacji z Reverse-Flashem zwycięsko, ale to oczywiście tylko pozory, gdyż tak naprawdę więcej stracił, niż zyskał. Jak na ironię, w nagrodę za pokonanie swojego przeciwnika traci swoją ukochaną, a w dodatku zostaje "obdarowany" przez Thawne'a negatywną speed force. Z jednej strony posiada teraz nowe umiejętności i dysponuje większym wachlarzem możliwości, zaś z drugiej nie potrafi w pełni kontrolować tych zdolności. Wygląda na to, że dotychczasowy obrońca Central City stanowi teraz dla miasta większe zagrożenie, niż wszyscy złoczyńcy razem wzięci...

Joshua Williamson podzielił całość na krótsze rozdziały, ale tak naprawdę wszystkie one stanowią jedną opowieść o tym, jak Szkarłatny Speedster radzi sobie ze swoimi nowymi zdolnościami. Barry sam nie jest pewien, jak wielką posiada moc, jak dokładnie ona działa oraz na ile może sobie pozwolić. Widać wyraźnie, że od początku obawia się konsekwencji swoich działań, ale kompletnie nie ma wpływu na to, jak zminimalizować ewentualne działania uboczne. Negatywna speed force wpływa nie tylko na jego ciało (m.in. na proces gojenia ran), ale również przenika jego umysł doprowadzając do sytuacji, w których do tej pory Allena nie widzieliśmy. Można to zaobserwować patrząc na to, jak Barry odzywa się do swoich współpracowników z laboratorium.

Motyw bohatera, który mimo woli staje się nagle zagrożeniem dla mieszkańców nie jest niczym nowym i wielokrotnie przerabialiśmy to na różnych przykładach. Od początku zdajemy sobie sprawę, że jest to tymczasowy stan i za chwilę wszystko wróci do normy, a Flash dostanie szansę udowodnienia, że jego interwencje nie doprowadzają już do zniszczenia całej ulicy, czy też utraty życia przeciwnika. Finał tej historii nastąpi już na początku kolejnego tomu. Czytając ten komiks przed oczami z automatu pojawia się obraz pewnego herosa z konkurencyjnego wydawnictwa, który swego czasu opanowany był przez kosmicznego symbionta.

Aby zaprezentować wpływ negatywnej speed force na tytułowego bohatera, twórcy stawiają na jego drodze zarówno nowych, jak i starych przeciwników. Do tych ostatnich zalicza się Szrapnel, zaś świeżą krew - zwrot użyty całkiem nieprzypadkowo - w galerii łotrów Flasha stanowi, dysponujący nietypowymi umiejętnościami,  Bloodwork. Z tym ostatnim wiąże się prowadzone przez większość tego wydania zbiorczego na drugim planie śledztwo, w ramach którego specjalny zespół próbuje zlokalizować złodzieja próbek, jakie od pewnego czasu znikają z laboratorium.

Z ciekawszych momentów warto wymienić wspólne przygody Flasha oraz Kid Flasha. Tym razem relacja uczeń-mistrz zostaje odwrócona o 180 stopni, a wszystko ma na celu zminimalizowanie strat oraz jak najefektywniejsze wykorzystanie mocy Barry'ego w walce z przestępcami. W omawianym komiksie rozpoczyna się również zupełnie nowy rozdział dla Allena, kiedy to nasz ulubiony pracownik laboratorium kryminalistycznego zostaje przeniesiony przez przełożonego do nowej placówki. Zaczyna się ciekawy etap w karierze Barry'ego, który kontynuowany będzie na łamach serii przez dłuższy czas i zaowocuje ujawnieniem pewnej tajemnicy, jaką to miejsce skrywa. Odnotować można również wprowadzenie na szachownicę kolejnych znaczących pionków stojących po tej złej stronie, ale na razie jest to tylko niewielka przygrywka do walki o władzę, jaka prawdopodobnie rozegra się o kontrole podziemia w Central City.

Na koniec scenarzysta serwuje nam ośmiostronicową opowieść pochodzącą ze świątecznej antologii. Jest to zupełnie odcięta od bieżących wydarzeń w serii, obfitująca w mnóstwo ciepła, radości oraz dobrych uczynków bożonarodzeniowa historyjka. Można ją potraktować jako ciekawostkę i coś, czego normalnie próżno szukać na kartach FLASHA pisanego przez Williamsona, który rzuca Allenowi same kłody pod nogi.

Patrząc na warstwę graficzną od razu widać, że konsekwentnie kontynuowana jest praktyka związana z ciągłą rotacją rysowników. Często nawet jeden, krótki story arc tworzony jest przez dwóch różnych plastyków. Nie ukrywam, że taka sytuacja nie jest zbyt komfortowa patrząc pod kątem czytelnika, zwłaszcza, gdy tak jak tutaj, warsztat jednego artysty diametralnie różni się od drugiego. Jeśli ktoś śledzi na bieżąco oryginalne zeszyty ma świadomość, iż taka sytuacja (stety czy niestety) trwa nadal. Osobiście najbardziej przypadły mi do gustu dynamiczne ilustracje Carmine di Giandomenico oraz szczegółowe prace Christiana Duce, zwłaszcza w historii rozgrywającej się w Iron Heights. Neil Googe nawiązujący sposobem rysowania Flasha nawiązuje trochę do komiksowych początków tej postaci, ale również i mnie taka interpretacja razi w oczy. Co ciekawe jego kreskówkowy, mniej poważny styl całkiem dobrze wpasowuje się do świątecznej opowiastki z końca tego albumu.

Poprzednie wydanie zbiorcze stanowiło znaczący skok jakościowy, a wydarzenia tam ukazane będą miały swoje konsekwencje podczas FLASH WAR (tom 8). Album będący przedmiotem tej recenzji nie jest już tak zadowalający zarówno pod kątem scenariusza, jak i oprawy graficznej. Można śmiało stwierdzić, że powracamy do jakże charakterystycznej dla tej serii, umiarkowanej  klasy średniej. Joshua Williamson proponuje niezbyt wyszukane i skomplikowane rozwiązania, powiela pewne schematy i czerpie garściami z innych źródeł, ale widać przy tym, że ma w głowie wszystko dla Barry'ego dobrze poukładane i wie, w jaką stronę podąża pisany przez niego bohater. Nie jest i nigdy nie będzie to seria obowiązkowa, wyróżniająca się na tle całego ODRODZENIA, a jedynie od czasu do czasu serwująca jakieś przełomowe informacje, tyle że raczej dla fanów Flasha, a nie całego DCU.

Opisywane wydanie zawiera materiał z komiksów THE FLASH #28 - 32 oraz DC HOLIDAY SPECIAL #2017

Omawiany komiks znajdziecie w sklepie Egmontu oraz na ATOM Comics.

Dawid Scheibe

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz