środa, 1 maja 2019

SUPERGIRL: KILLERS OF KRYPTON


Niedawno dostaliśmy wgląd w plany Egmontu na dalszą część tego roku i zapowiedź nowych serii, które pojawią się w ciągu najbliższych miesięcy. Dziś natomiast słów kilka o wydaniu zbiorczym, które w naszym kraju raczej się nie pojawi, a które nawiązuje do wydarzeń, jakie dotkną egmontowego Supermana już we wrześniu.

Ukazująca się w ramach Odrodzenia seria z solowymi przygodami Dziewczyny ze Stali nie należy do tych popularnych i wysoko ocenianych, pozostając w cieniu innych, znacznie ciekawszych tytułów z oferty DC. Co jakiś czas sięgałem po wybrane numery tego komiksu pisanego przez Steve'a Orlando komiksu, ale za każdym razem żałowałem później swojej decyzji. Najzwyczajniej nie pasował mi panujący w tej serii klimat, poruszane problemy oraz sposób, w jaki były one rozwiązywane. Punktem zwrotnym okazał się dopiero zeszyt 21, kiedy to do pracy nad SUPERGIRL zaangażowany został duet Marc Andreyko/Kevin Maguire. W supermanowym zakątku DCU zaczął się nowy rozdział zainicjowany przez Bendisa, w którym Kara Zor-El miała odegrać istotniejszą, niż do tej pory rolę. Sprawdźmy zatem, co z tego wyszło.

Każdy ma zapewne takich ulubionych i sprawdzonych twórców komiksowych, za którymi chętnie podąża śledząc ich kolejne projekty, nawet jeśli migrują oni z jednego wydawnictwa do drugiego. Wspomniani przed chwilą dwaj panowie może i nie należą do czołówki moich ulubionych artystów/scenarzystów, ale ponieważ z różnych względów pasuje mi styl ich pisania/rysowania, a jednocześnie do tej pory raczej mnie nie zawiedli gwarantując w miarę solidny poziom, dlatego też bez wahania sięgnąłem po pierwszy numer SUPERGIRL ich autorstwa. Andreyko pokazał wcześniej, że dobrze czuje i rozumie pisane przez siebie kobiece postacie, stąd miałem prawo oczekiwać, że i tym razem wywiąże się ze swojego zadania satysfakcjonująco. Maguire z kolei oprócz różnych mniej lub bardziej pamiętnych projektów dla DC, odpowiadał niedawno za jeden z zeszytów mini serii THE MAN OF STEEL (konkretnie czwarty).

I to właśnie wymieniona przed chwilą mini seria napisana przez Bendisa stanowi częściowo prolog do tego, z czym spotykamy się na początku najnowszego tomu o przygodach Supergirl. Jest to taki spin-off do historii toczącej się wokół tajemniczego Rogola Zaara, czyli całkowicie nowej postaci w galerii łotrów Człowieka ze Stali. Kiedy Kara Zor-El dowiaduje się, że Krypton nie został zniszczony z przyczyn, jakie oboje z Kal-Elem do tej pory uważali za prawdziwe, młoda bohaterka decyduje się rozpocząć własne śledztwo. Oznajmia kuzynowi, że opuszcza Ziemię i wyrusza w kosmos, aby odnaleźć odpowiedzi na nurtujące ją pytania: na czyje polecenie i dlaczego Rogol Zaar zabił jej rodaków, a także kto o tym wszystkim wiedział? Wyprawa nie należy do łatwych i bezpiecznych, ponieważ pewne mocno zdeterminowane osoby nie cofną się przed niczym, aby zatrzeć ślady i utrudnić Supergirl dojście do prawdy.

Kara wydaje się naturalnym wyborem, jeśli chodzi o przeprowadzenie dochodzenia w sprawie zniszczenia rodzinnej planety. Jest bowiem mocniej i dłużej związana z Kryptonem, niż Superman, który opuścił go krótko po swoich narodzinach. Andreyko odcina się od sztywnej, formalnej i momentami trudnej do kupienia wersji kosmitki próbującej się zaklimatyzować w nowym otoczeniu, jaką widzieliśmy u poprzedniego scenarzysty. Zaprezentowana tutaj Supergirl to silna, pewna siebie i zdecydowana do podejmowania trudnych decyzji dziewczyna, która nie może przejść obojętnie wobec cierpienia, czy nawet śmierci niewinnych osób. Nie dostajemy tutaj nic szczególnie odkrywczego i zaskakującego, jeśli chodzi o cechy charakteru oraz sposób postępowania głównej bohaterki. Dostajemy po prostu to, co przynajmniej ja uważam za podstawy przy pisaniu przygód tej młodej Dziewczyny ze Stali. Poprzez umiejętne wymieszanie scen poważnych, przepełnionych dynamiczną akcją, humorystycznych oraz kilku wzruszających momentów historia ta jest prosta, zrozumiała, przystępna, a sympatycznej Kary po prostu nie da się nie polubić.

W tej kosmicznej eskapadzie Supergirl krzyżuje swoje ścieżki z Korpusem Zielonych Latarni na Mogo, trafia w miejsce, gdzie nadal znajdują się szczątki po dawnym Kryptonie, a także dostaje się w sam środek wojny domowej trwającej od długiego czasu w systemie Vega. Nie ma momentów większego przestoju, cały czas coś się dzieje, na scenę wkraczają nowe postacie mające za zadanie albo wspierać, albo uprzykrzać życie Karze Zor-El. Wśród tych pierwszych zaliczają się wierny kompan Krypto (którego miło widzieć ponownie w DCU) oraz pewien z pozoru sympatyczny Coluańczyk, którego intencje na ten moment wydają się jeszcze nie do końca jasne. Na końcu pojawia się również kilka znanych i lubianych przeze mnie postaci, jacy nieodłącznie kojarzą się z systemem Vega i próbą obalenia rządów Cytadeli. Nagła przerwa i przeskok w klimaty zakazanego niegdyś przez Strażników Wszechświata sektora trochę mnie zdziwiły, ale pozostaje mieć nadzieję, że jest to istotny etap dla całego śledztwa. Chociaż na tą chwilę wygląda to raczej na wykorzystanie okazji, aby jak już jesteśmy w kosmosie, skrzyżować losy Kary z innymi zakurzonymi nieco osobnikami.

Na potrzeby tej opowieści tytułowa heroska dostaje zmodyfikowany i dostosowany do aktualnych warunków kostium, a także uzbrojona jest w topór Rogola Zaara. Działania tego oręża, jak się szybko okazuje, nie do końca rozumie, co doprowadza do nieoczekiwanych sytuacji na plus oraz na minus dla naszej bohaterki.

Warto podkreślić, że komiks ten nie dostarczyłby takiej sporej dawki przyjemnych wrażeń, gdyby nie odpowiedzialny za większość ilustracji Kevin Maguire. Żaden z niego mistrz ołówka dysponujący skomplikowaną kreską bogatą w masę detale, wręcz przeciwnie, ale ma coś, czego wielu może mu pozazdrościć. Maguire potrafi bowiem genialnie ukazać odczucia, przeżycia oraz przemyślenia na twarzach poszczególnych postaci. Ten sam gość, który odwalił kawał dobrej roboty pracując na początku kariery z Giffenem i DeMatteisem nad przygodami Ligi Sprawiedliwości, tym razem znów błyszczy trafnie uzupełniając i wizualizując scenariusz Andreyko. Nie każdemu taki a nie inny styl rysowania będzie pasował, zwłaszcza chodzi tutaj właśnie o mimikę twarzy, ale jak dla mnie sprawdza się on tutaj rewelacyjnie. Oczywiście najlepiej wypadają fragmenty humorystyczne, czego akurat się spodziewałem (chociaż przyznaję, że zaskoczyła mnie np. scena pogoni psa za wiewiórką), ale również sceny akcji wyszły niczego sobie. Gościnnie pojawiają się w omawianym tomie prace Evana "Doca" Shanera, czy Emanueli Lupacchino, które są na tyle zbliżone do ilustracji Maguire'a, że według mnie dla większości osób nie powinno to zaburzyć płynności śledzenia całej historii.

Nowy zespół twórców wywiązał się ze swojego zadania i tchnął jakże potrzebną dawkę świeżości w serię SUPERGIRL, która tego świeżego powiewu akurat potrzebowała. Początkowo planowałem zajrzeć z ciekawości jedynie do pierwszej odsłony nowego runu, ale pozytywnie zaskoczony szybko dołączyłem ten tytuł do listy serii śledzonych w DC na bieżąco. Kiedy trzeba jest poważnie i dramatycznie, w innych miejscach zaś po prostu śmiesznie, ale w pozytywnym znaczeniu tego słowa. Wszystko dobrze zbalansowane, ubogacone kilkoma zwrotami akcji oraz co najważniejsze - czytając ten komiks bawiłem się naprawdę przednio. I właśnie tego oczekiwałem po THE KILLERS OF KRYPTON, który to tom zachęca, aby sięgnąć po dalszą część i poznać odpowiedzi na kilka istotnych pytań.

Omawiane wydanie zbiorcze jest również całkiem dobrym momentem startowym dla tych, którzy nie śledzili dotychczasowych przygód Kary Zor-El w ramach Rebirth, a szukają punktu zaczepnego. Polecam spróbować właśnie w tym miejscu.

Opisywane wydanie zawiera materiał z komiksów SUPERGIRL vol. 7 #21 - 26

Recenzowany komiks możecie nabyć między innymi w sklepie ATOMComics.

Dawid Scheibe

3 komentarze:

  1. Awww man, czemu przeczytałam tę recenzję, teraz będę musiała kupić dla Maguire'a i Shanera :(

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny tekst, bardzo dobrze się czyta no i zachęca do lektury. Dzięki!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki, staram się jak mogę. Cieszę się, że komuś moje wypociny przypadły do gust :)

      Usuń