Kiedy DC uruchomiło imprint Young Animal, co miało miejsce pod koniec 2016 roku, nie było wiadomo czy się on przyjmie czy nie. Wyniki sprzedaży czterech wydawanych serii nie były tragiczne, ale mogły nie zadowalać korporacyjnych oczekiwań. Mimo tego, w połowie 2017-tego roku wypuszczono w ramach imprintu jeszcze jeden tytuł, tym razem w formie miniserii. Czas pokazał, że był to początek pewnego trendu, w której DC na nowo częściej w swoich imprintach uruchamia nowe historie ograniczone do mniej niż dziesięciu-dwunastu numerów numerów. W niniejszym tekście zapraszam do recenzji wspomnianego komiksu.
Od strony fabularnej i wizualnej za komiks były odpowiedzialne głównie trzy osoby o nazwisku Allred (Lee, Michael i Laura). Wykorzystali one postacie nowych bogów, wymyślonych w latach 70-tych przez nieżyjącego już scenarzystę, Jacka Kirby'ego. W Polsce nie są one rozpoznawane przez szerszą publiczność. Ja sam mimo iż czytam komiksy DC już od jakiegoś czasu, na nowych bogów trafiłem wcześniej tylko raz, kiedy w 2014-tym roku na kilka numerów pojawili się oni w seriach związanych z kosmicznymi latarnikami. Mimo wszystko, coś jednak mnie skłoniło, aby sięgnąć po tą miniserię.
Tytuł zaznacza słowo Bug czyli robak, ale skojarzenia z Ant-Manem i manipulację rozmiarami są błędne. Główny bohater ma czerwoną maskę i eksponuje dość bezpośrednie poczucie humoru. Skojarzenia z Deadpoolem, również byłyby mylne, ponieważ, dowcip mimo wszystko nie jest kontrowersyjny, a przemoc nie jest eksponowana. Z czym ten komiks powinien się kojarzyć? Prawdopodobnie z czasami w których powstawały pierwsze komiksy o nowych bogach. Jest tu wyciągnięta na wierzch cała masa tego, co niegdyś uchodziło za geniusz artystyczny, dziś zaś ociera się o pojęcia celowego kiczu i przerysowań, które obecnie nie są w komiksach aż tak bardzo wykorzystywane. Towarzyszą im rysunki, ze szkicami przypominającymi te z czasów, kiedy nikt nie myślał w Polsce o superbohaterach, na które jednak są dodane kolory z bardziej współczesnymi światłocieniami. Są tu nawet gościnnie drugoplanowi herosi z uniwersum DC w swoich dawnych, znacznie infantylniejszych niż obecnie strojach.
Pierwsza strona historia przedstawia jakieś enigmatyczne dla czytelnika scenki bohatera o imieniu Forager. Następnie budzi się on w wielkim kokonie w jakiejś piwnicy, zdziwiony, że ciągle żyje. Do postaci odzywa się leżący na półce, pluszowy miś. Chwilę później maskotę zabiera dziewczyna widmo, udając się na wyższe kondygnacje. Forager po pewnych perturbacjach znajduje dziewczynę z misiem w sali z dużą ilością kostek domino. Historia rusza dalej, a główny bohater ma w swoim towarzystwie misia oraz dziewczynkę do samego końca. Dodam tylko, czarny charakter przedstawiony w pierwszym numerze ma dużą szklaną bańkę, zamiast górnej części głowy, pluszowy miś traktuje głównego Foragera cały czas z góry, a bohaterzy dość intensywnie (czyli co numer) zmieniają swoje miejsca pobytu.
Jak ocenić ten komiks ? Nawet jeśli nie jest wybity, to jego wielkim plusem jest to, że wyraźnie jest inny niż większość obecnych komiksów. Dużo to eksponowanego kiczu, trochę zgryźliwego, ale nie wulgarnego humoru, kilka ester eggów oraz dyskusje między Foragerem a pluszowym misiem, które można zapamiętać. Twórcy też potrafili zrobić coś co chociażby... Juliusz Słowacki, czyli udanie wpleść sceny silnie kontrastujące emocjonalnie z resztą dzieła. Jakie są minusy? Między innymi to, że z powodu masy odniesień osoby takie jak ja nie zrozumiały do końca głównej intrygi, a jeszcze bardziej epilogu, a sama historia mogłaby być połowę krótsza i też nie straciłaby tak dużo. Tak jak wszystkie komiksy Young Animal, komiks jest oznaczony jako dedykowany dla osób pełnoletnich, ale w tym wypadku można dyskutować czy jest to potrzebne. Może to dlatego, że historia gościnnie korzysta z postaci Deadmana, ale też trudno mi jednoznacznie ocenić jego udział jako większe eksponowanie spirytyzmu niż w powszechnie dostępnej popkulturze. Innych rzeczy, które miałyby być dla dojrzałego czytelnika, przynajmniej przy moim poziomie angielskiego, nie wyłapałem.
Przechodząc do podsumowania napiszę, że tak samo jak pozostałe tytuły Young Animal, jest to tytuł z widoczną dawką odmiennego stylu artystycznego. Nie wszystkim może spowodować się silne ukazanie kiczu, aczkolwiek dzięki temu czytelnik jest jeszcze bardziej zdystansowany i być może łatwiej mu odebrać przekazywane żarty. Może nie jest to komiks, który będę wspomniał za 20 lat, jednak cieszy, że DC, wydaje coś więcej, niż tylko nowe serie o Batmanie.
Kędzior
------------------------------------------------------------
Opisywane wydanie zawiera materiał z komiksów BUG!: THE ADVENTURES OF FORAGER #1-6
BUG!: THE ADVENTURES OF FORAGER do kupienia w ATOM Comics
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz